W wieku niespełna 81 lat zmarł Ryszard Witke, dwukrotny olimpijczyk, mistrz Polski w skokach narciarskich z 1963 roku. Skakał jeszcze w wełnianej czapce, zamiast w kasku, a cena marzeń bywała bolesna – trzykrotnie złamany nadgarstek, złamana noga i łopatka, trzy wstrząsy mózgu…
Urodził się 9 listopada 1939 roku w Sanoku. Karierę związał jednak z Dolnym Śląskiem, gdzie zyskał pseudonim – "Orzeł Karkonoszy". Do dziś pozostaje najwybitniejszym skoczkiem z regionu, choć na karty historii dostał się też m.in. Mirosław Graf, obecny burmistrz Szklarskiej Poręby. To on był, de facto, a nie Szwed Jan Bokloev, prekursorem skakania stylem V. Jeszcze w latach 70.
– Ten, kto do siódmej klasy podstawówki skoczył z Orlinka, był w Karpaczu kimś. Mógł się pokazać na szkolnej dyskotece – wspominał Ryszard Witke na łamach "Gazety Wrocławskiej". Na pierwsze igrzyska pojechał do Innsbrucka (1964), gdzie był 45. na średniej skoczni i 35. na dużej. Cztery lata później w Grenoble wzbił się nieco wyżej, na 32. i 31. pozycję. W tym samym 1968 roku został także dziesiątym zawodnikiem Turnieju Czterech Skoczni.
"Orzeł Karkonoszy" latał odważnie, by nie powiedzieć, że ryzykancko. Dlatego los go nie oszczędzał, próbował podcinać mu skrzydła przed każdą większą imprezą. Ta kariera to historia wzlotów i upadków, skakania nawet w gipsie.
Na austriackie igrzyska Witke udał się niemal wprost ze szpitala. – W sylwestrowym konkursie Turnieju Czterech Skoczni w Garmisch–Partenkirchen byłem ósmy po pierwszej serii. W końcu miałem się znaleźć w dziesiątce. No i trafił się pech. Dostałem tak mocny, czołowy wiatr, że narty podeszły mi pod szyję. Ich szpice czułem na gardle. Wiedziałem, że nie mogę tak dłużej lecieć, bo wyląduję na głowie. By narty odeszły, wykonałem lekki ruch barkami do przodu. W tym momencie wiatr jednak puścił i deski poszły w dół. No i wylądowałem na głowie, lecz padem gimnastycznym zamortyzowałem nieco uderzenie. W sumie mogę powiedzieć, że się udało, bo przeżyłem – dworował sobie po latach skoczek. Kilka tygodni przeleżał potem w szpitalu z zagipsowanym karkiem.
Przed igrzyskami w Grenoble też musiał uciekać ze szpitala... – Zaczęło się od zawodów w Szczyrbskim Plesie. Przyjechała cała czołówka z Czech, ZSRR, NRD i my. Byłem trzeci, a przede mną tylko Raska i Biełousow, którzy miesiąc później zdobyli w Grenoble złote medale. Lądując po drugim skoku uszkodziłem nieco mięsień nogi. Chcąc poprawić jego stan, skorzystałem z lampy kwarcowej jednego z hotelowych kelnerów. I zamiast wyleczyć tę nogę, uszkodziłem wzrok. Spojrzałem w lampę i stało się. Porażenie rogówki. Miesiąc spędziłem w szpitalu, by odzyskać wzrok. Miesiąc bez treningu – podkreślał.
Blisko podium globalnej imprezy było też w 1966 roku. Na mistrzostwach świata w Oslo zajął siódme miejsce, skacząc z gipsem po łokieć. – Śródręcze złamałem w Bischofshofen, na treningu przed Turniejem Czterech Skoczni. Za daleko poleciałem na "pięćdziesiątce", podparłem skok, a ręka dostała się pod nartę. To było poważne złamanie, trzeba było jechać do Piekar Śląskich na operację. Dr Smolik, lekarz kadry, związał tę kość srebrnym drutem, który mam do dziś. I najważniejsze, podpisał papier, że mogę z tym gipsem występować. Nawet specjalnie mi nie ciążył. Skakało się prawie normalnie – twierdził Witke. Nie próbował po latach udowadniać, że gdyby nie gips, to zapachniałoby medalem. A buty jednorękiemu "orłowi" sznurował na górze, przed skokiem, ten, który zdobył złoto. Słynny Norweg Bjoern Wirkola.
Po zdjęciu gipsu Polak wygrał pięć dużych konkursów. Odpowiedników obecnego Pucharu Świata, który narodził się później, w 1979 roku. – Wtedy faktycznie czułem się tak, jakbym był najlepszy na świecie. Osiągnąłem wielką formę – dodawał.
Była też szansa olimpijskiego występu w Sapporo (1972), lecz na drodze – a jakże – stanęła kontuzja. Naderwanie mięśnia dwugłowego uda. – Skakało się wtedy nie w kaskach, a w wełnianych czapkach. Dobrze się więc skok… słyszało. I sporo wykonywało latem ćwiczeń gimnastycznych. Trenowaliśmy upadki na piaskowych skarpach, nad morzem, nad niektórymi jeziorami. Amortyzowaliśmy wywrotki rękoma. Miałem w sumie trzy takie dramatyczne momenty, że lądowało się z powietrza nie na narty, lecz na ciało – podsumowywał karierę.
Później skakał też jego syn – Robert. A senior, w stanie sportowego spoczynku, przez wiele lat prowadził w Karpaczu pensjonat. I był, rzecz jasna, trenerem w miejscowej Śnieżce. Modernizował skocznie nie tylko w Karpaczu, ale i w Lubawce.
"Orzeł Karkonoszy" lata od dziś naprawdę wysoko…
Kliknij "Akceptuję i przechodzę do serwisu", aby wyrazić zgody na korzystanie z technologii automatycznego śledzenia i zbierania danych, dostęp do informacji na Twoim urządzeniu końcowym i ich przechowywanie oraz na przetwarzanie Twoich danych osobowych przez nas, czyli Telewizję Polską S.A. w likwidacji (zwaną dalej również „TVP”), Zaufanych Partnerów z IAB* (1012 firm) oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP (88 firm), w celach marketingowych (w tym do zautomatyzowanego dopasowania reklam do Twoich zainteresowań i mierzenia ich skuteczności) i pozostałych, które wskazujemy poniżej, a także zgody na udostępnianie przez nas identyfikatora PPID do Google.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie naszych poszczególnych serwisów zwanych dalej „Portalem”, w tym informacje zapisywane za pomocą technologii takich jak: pliki cookie, sygnalizatory WWW lub innych podobnych technologii umożliwiających świadczenie dopasowanych i bezpiecznych usług, personalizację treści oraz reklam, udostępnianie funkcji mediów społecznościowych oraz analizowanie ruchu w Internecie.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie poszczególnych serwisów na Portalu, takie jak adresy IP, identyfikatory Twoich urządzeń końcowych i identyfikatory plików cookie, informacje o Twoich wyszukiwaniach w serwisach Portalu czy historia odwiedzin będą przetwarzane przez TVP, Zaufanych Partnerów z IAB oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP dla realizacji następujących celów i funkcji: przechowywania informacji na urządzeniu lub dostęp do nich, wyboru podstawowych reklam, wyboru spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych treści, wyboru spersonalizowanych treści, pomiaru wydajności reklam, pomiaru wydajności treści, stosowania badań rynkowych w celu generowania opinii odbiorców, opracowywania i ulepszania produktów, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, technicznego dostarczania reklam lub treści, dopasowywania i połączenia źródeł danych offline, łączenia różnych urządzeń, użycia dokładnych danych geolokalizacyjnych, odbierania i wykorzystywania automatycznie wysłanej charakterystyki urządzenia do identyfikacji.
Powyższe cele i funkcje przetwarzania szczegółowo opisujemy w Ustawieniach Zaawansowanych.
Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać w Ustawieniach Zaawansowanych lub klikając w „Moje zgody”.
Ponadto masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia, przenoszenia, wniesienia sprzeciwu lub ograniczenia przetwarzania danych oraz wniesienia skargi do UODO.
Dane osobowe użytkownika przetwarzane przez TVP lub Zaufanych Partnerów z IAB* oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP mogą być przetwarzane zarówno na podstawie zgody użytkownika jak również w oparciu o uzasadniony interes, czyli bez konieczności uzyskania zgody. TVP przetwarza dane użytkowników na podstawie prawnie uzasadnionego interesu wyłącznie w sytuacjach, kiedy jest to konieczne dla prawidłowego świadczenia usługi Portalu, tj. utrzymania i wsparcia technicznego Portalu, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, dokonywania pomiarów statystycznych niezbędnych dla prawidłowego funkcjonowania Portalu. Na Portalu wykorzystywane są również usługi Google (np. Google Analytics, Google Ad Manager) w celach analitycznych, statystycznych, reklamowych i marketingowych. Szczegółowe informacje na temat przetwarzania Twoich danych oraz realizacji Twoich praw związanych z przetwarzaniem danych znajdują się w Polityce Prywatności.