Przejdź do pełnej wersji artykułu

Ianis Hagi i walka z ojcowską presją. Rangers FC ziemią obiecaną syna legendy?

/ Liga Europy: Rangers FC – Lech Poznań. Ianis Hagi i Steven Gerrard Ianis Hagi pod czujnym okiem Stevena Gerrarda w Rangers FC (fot: Getty)

Ianis Hagi to ważna postać Rangers FC. Niekonwencjonalny na boisku, a przy tym obciążony presją nazwiska. W czwartek syn legendy rumuńskiego futbolu zmierzy się z piłkarzami Lecha Poznań.Transmisja szkocko-polskiej rywalizacji w TVP 2, TVPSPORT.PL, a także w aplikacji mobilnej.

"RANGERS SĄ DZIŚ LEPSI NIŻ W MECZACH Z LEGIĄ"

Chcąc być znanym piłkarzem, musisz się rozwijać i konsekwentnie postępować ze swoją karierą. Mówię o człowieku, który nie chce łatwej przygody. Zależy mu na wyzwaniach, zaliczaniu kolejnych testów. Dokładnie to ode mnie dostaje. Pojedyncze gole czy dobre mecze budują jego pewność siebie. Rozwija się, a najmocniej błyszczy, gdy rozgrywamy mecze w europejskich pucharach. Każdy we własnym tempie wracał do formy po przerwie związanej z pandemią. Teraz mogę mówić o piłkarzu zintegrowanym z zespołem, który ma wysokie umiejętności i może zaskoczyć obronę rywali w dowolnym momencieopowiadał Steven Gerrard, trener Rangers FC. W przeszłości wybitny piłkarz wiele widział, a teraz w ten sposób opisuje Ianisa Hagiego, który presję poznał już jako dziecko.

Syn legendy


Nie ma w rumuńskim futbolu bardziej poważanego nazwiska niż Hagi. Gheorghe Hagi przez lata zapracował na szacunek w swoim kraju. 125 meczów i 35 goli w kadrze. Występy w Realu Madryt, Barcelonie czy Galatasaray. Prowadzenie rumuńskiej kadry, Steauy Bukareszt, a na koniec rozwój własnego projektu, Viitorulu Konstanca. Hagi przez lata podejmował się wielu wyzwań, a każdy jego ruch był dokładnie śledzony. 55-latek jest do dziś idolem dla wielu ludzi w swoim kraju.

Czytaj też:

Allan McGregor (fot. Getty Images)

Allan McGregor, czyli ulubieniec trybun, który uciekł sprzed ołtarza

Kiedy syn legendy zaczął stawiać pierwsze piłkarskie kroki, każdy jego ruch był dokładnie śledzony przez media i kibiców. Urodził się jeszcze w Stambule, gdy jego ojciec bronił barw Galatasaray. Jego pierwszym klubem w CV jest Steaua Bukareszt, z której senior wyjeżdżał, by rozpocząć europejską karierę. Największe doświadczenie zyskiwał w akademii prowadzonej pod patronatem legendy. Potem miał też okazję grać pod wodzą ojca w Viitorulu. – Nazwisko Hagi sprawia, że cała rodzina ma wielu hejterów. Każdy ich błąd jest oceniany dziesięć razy mocniej niż każdego innego. Syn musi być bardzo silny psychicznie, by stawiać czoła wszystkim negatywnym emocjom. Z drugiej strony Ianis dorastał w rodzinie skupionej na piłce nożnej, mającej świetną mentalność i wielkie oddanie dyscyplinie – oceniał Emanuel Rosu, czołowy rumuński dziennikarz.

Hagi junior nie chciał spędzić całej kariery pod kloszem ojca. Gdy stał się pełnoletni, zdecydował się na wyjazd do Fiorentiny. Ianis był oceniany jako piłkarz, który musi poczuć zaufanie wobec siebie. We Włoszech obiecano mu grę, lecz nie dotrzymano pewnych obietnic. Czas spędzony na Półwyspie Apenińskim pozwolił Rumunowi zmężnieć, a przy tym trenować z pierwszą drużyną. Ofensywnie usposobiony piłkarz rozegrał w ekipie Violi ledwie dwa spotkania, ale przyznawał potem, że był to czas, który pozwolił mu na krok w przód.

Czytaj też:

Liga Europy. Znamy prawdopodobny skład Lecha Poznań na mecz z Rangers FC

Inaczej wyglądał plan, a inna była rzeczywistość – komentował Hagi senior przygodę syna z Fiorentiną. Rumuńskie media donosiły, że transfer młodego piłkarza kosztował Włochów około dwóch milionów euro. Młody pomocnik wrócił do Rumunii. Viitorul, a konkretnie ojciec gracza, miał zwrócić Fiorentinie zainwestowane pieniądze. Ponowny czas spędzony w Konstancy pomógł w odbudowie pewności siebie Ianisa. – Śledziłem go przez trzy lata, starałem się go pozyskać. Gdy nie grał w Fiorentinie, próbowałem wypożyczyć go do Crotone. Ostatecznie jego ojciec sugerował, by wrócił do Rumunii. To duży talent – mówił o Hagim Walter Zenga, który ostatnio prowadził Cagliari.

Druga szansa


Powrót do Rumunii błyskawicznie pozwolił młodemu pomocnikowi na stanie się topowym zawodnikiem miejscowej ligi. – Może być kapitalnym piłkarzem, gdy występuje jako "dziesiątka" – twierdził ojciec. W listopadzie 2018 roku piłkarz dostał szansę debiutu w reprezentacji. Po ledwie kilku tygodni pojawiła się kolejna oferta. Blisko pięć milionów euro zaoferował belgijski Genk. Utalentowany piłkarz znów ruszył na podbój Europy.

Hagi senior to wręcz król Rumunii. W czasach kariery nazywano go Maradoną Karpat. Jego syn też musiał się mierzyć z wieloma porównaniami. –Jestem synem Hagiego, urodziłem się z presją. Przyzwyczaiłem się do tego, a dodatkowe ciśnienie tylko mnie motywuje – powtarzał w wywiadach Ianis, którym szybko zainteresowali się marketingowcy. Jego twarz szybko pojawiła się na limitowanej edycji puszek jednego z gazowanych napojów. Potem reklamował też produkty sportowe. Nie wszystko w karierze rozwijało się idealnie. Dodatkowo nazywano go "rumuńskim Xavim".

Kolejny klub okazał się miejscem, w którym Hagi nie wywalczył sobie pewnej pozycji. Pobyt w Genk zakończył na dziewiętnastu meczach. W tym czasie strzelił trzy gole i miał cztery asysty. Oczekiwania wobec pomocnika były zdecydowanie większe. Miejscowe media doszukiwały się braku wsparcia ojca, który zajmował się własnym klubem, akademią, a przy tym budował hotel za pośrednictwem swojej spółki. Nazwa ośrodka IaKi związana była z dziećmi legendy. Nazwa pochodziła od pierwszych imion jego dzieci: IAnisa oraz KIry.

Czytaj też:

Liga Europy. Maciej Żurawski przed meczem Rangers FC – Lech Poznań: szkocki zespół stracił potężną broń

Cierpliwość Belgów trwała raptem rundę. W styczniu 2020 roku zdecydowano się na wypożyczenie piłkarza do Rangers FC, gdzie ten mógł współpracować z Gerrardem odbudowującym potęgę klubu z Glasgow. I wreszcie doszło do strzału w dziesiątkę. Rumun szybko złapał właściwy rytm. Pierwszego gola strzelił już w swoim drugim meczu. Prawdziwie rozbłysł w Lidze Europy, kiedy strzelił dwa gole Bradze i wydatnie pomógł w awansie do kolejnej rundy.

Ziemia obiecana?


Cieszyłem się, że syn został na dłużej w Glasgow. Rangers to klub idealny dla jego rozwoju. W czynieniu postępów może pomagać mu trener, który był świetnym graczem, prawdziwym liderem. To szkoleniowiec z mentalnością zwycięzcy. Ianis jest bardzo silny psychicznie, a przy tym ma ogromny talent. Presja go nie onieśmiela, a motywuje. Jest kreatywny,ma dobrą technikę, potrafi zagrać piłkę obiema nogami, a przede wszystkim w jego grze jest dostrzegalna mocna osobowość – mówił Hagi po ogłoszeniu informacji, że junior będzie występował w Szkocji dłużej.

Wydawało się, że latem Hagi będzie miał problem z pozostanie w Rangers FC. Szkoci poważnie wzięli się za pracę i szybko doszli do porozumienia z Belgami. Genk nieco stracił, ale sprzedał piłkarza za około 3,5 miliona funtów. Wszystkie strony były zadowolone. Młody pomocnik zaczął też częściej występować na skrzydle. Gerrard podkreślał, że właśnie na prawej flance widzi szansę na rozwój Rumuna. Reprezentant swojego kraju szybko rozwiał wątpliwości dotyczące swoich warunków fizycznych. 22-latek był często sprytniejszy niż przeciwnicy starający zatrzymać się go z wykorzystaniem siły fizycznej.

Początek trwającego sezonu nie był idealny dla Hagiego. Doszły do sytuacji, w której ten zaczął tracić miejsce w składzie. Zarzucano mu brak równości, umiejętności utrzymania wysokiej formy przez dłuższy czas. Wrażenie robił jednak fakt, że 22-latek potrafił często asystować. Pomocnik wypracował osiem asyst, strzelił też jednego gola, a na murawie przebywał przez 1016 minut. Gracz szybko zapracował sobie opinię, że najlepiej wypada w ważnych spotkaniach na arenie międzynarodowej. Mniej u niego motywacji, gdy trzeba zmierzyć się choćby z Kilmarnock czy St. Mirren. Kwestii wychowawczych doszukiwano się u Gerrarda, gdy Hagi całe Old Firm Derby z Celtikiem przesiedział na ławce rezerwowych.

Częsta gra w europejskich pucharach to jeden z moich celów. Wszyscy dojrzeliśmy i chcemy jak najlepiej spisać się na arenie międzynarodowej. Wiemy, jak wygrywać w takich spotkaniach. Wierzę, że będę lepszy w każdym spotkaniu. Nie zagrałem z Celtikiem, ale to dopiero pierwsze derby w tym sezonie. Każdy miesiąc działa pozytywnie. Jestem w Rangers od dziesięciu miesięcy, choć de facto trenowałem przez cztery, a winna była temu epidemia koronawirusa – mówił piłkarz klubu z Glasgow.

Hagi w każdym meczu bierze udział średnio w 76 akcjach, których skuteczność wynosi 56 procent. Jego skuteczność dryblingu jest na poziomie 56,4 procent. Wygrywa też ponad 40 procent pojedynków. W każdym meczu Rumun wykonuje średnio osiem podań w pole karne i jego okolice. Do tego dochodzi około czterech kontaktów z piłką w "szesnastce".

Hagi to wciąż talent, choć nie rozkwitający tam szybko, jak życzyłby sobie tego sam piłkarz czy jego ojciec. – Nie ma dla niego lepszego miejsca do rozwoju niż Ibrox i gra w Rangers – przekonuje Gerrard, który chętnie korzysta z reprezentanta Rumunii, choć stara się go trzymać w ryzach. Przeciwko Lechowi Poznań Hagi junior powinien wystąpić od pierwszej minuty i pewne jest, że obrońcy Kolejorza będą musieli uważać na niekonwencjonalnie grającego syna Maradony Karpat.

Początek spotkania Rangers FC z Lechem Poznań w czwartek o godzinie 21:00. Studio przed meczem rozpocznie się już o 19:05. Transmisja szkocko-polskiej rywalizacji w TVP 2, na TVPSPORT.PL, a także w aplikacji mobilnej.

Źródło: TVPSPORT.PL
Unable to Load More

Najnowsze

Zobacz także