Choć dwa lata temu wielu ekspertów nawoływało, by reprezentacja grała trzema napastnikami, to dziś nikt nie porywa się już na tak szaleńczą opinie. Nie tylko dlatego, że styl kadry zmienił się na lepsze. Brakuje wykonawców, którzy mogliby wcielić w życie tę ideę. Krzysztof Piątek i Arkadiusz Milik pokazali, że 24 miesiące to w futbolu wieczność.
Gdy świat oszalał na punkcie nieznanego dotąd napastnika z Polski, w głowach wielu zakiełkowała myśl, by wykorzystać jego formę w kadrze. Piątek trafił do reprezentacji, w której o miejsce w składzie konkurować miał z Milikiem i Robertem Lewandowskim.
Choć wybitna forma Piątka predestynowała go do gry w pierwszym składzie, to skruszenie budowanej przez lata hierarchii było trudnym zadaniem. Milik z Lewandowskim znakomicie współpracowali przecież na Euro 2016. Obaj od pierwszych minut rozpoczęli także rosyjski mundial.
Jesienią 2018 roku Piątek strzelał jednak we Włoszech gola za golem. W nie gorszej dyspozycji byli Lewandowski i Milik. Forma najlepszych polskich strzelb wpłynęła na opinię publiczną. Ta zaczęła domagać się przetestowania ustawienia z trójką z przodu.
Dziś, po dwóch latach od tamtych wydarzeń, trudno uwierzyć w ten pomysł. Choć wówczas wydawało się, że Piątek zostanie na szczycie przez lata, a Milik będzie walczył o koronę króla strzelców Serie A, to życie zweryfikowało te osądy.
Piątek nie łapie się do pierwszej jedenastki Herthy BSC, a Milik nie został nawet zgłoszony przez SSC Napoli do oficjalnych rozgrywek. Choć obaj gracze, dzięki swoim umiejętnością, wciąż zasługują na miejsce w kadrze, to warto przyjrzeć się ich ewentualnym zastępcom.
Jeśli obaj napastnicy wciąż będą odgrywać marginalne role w swoich zespołach, lub – co gorsza – nawet nie będą pojawiać się na boisku, to – jak mówił sam Kamil Grosicki – nie powinni pojechać na turniej.
Na razie nie muszą się jednak martwić konkurencją. Obaj zostali powołani na najbliższe mecze z Ukrainą, Holandią i Włochami. Pierwszy z nich wciąż zalicza epizody na niemieckich boiskach, a drugi... Do niego selekcjoner wyciąga pomocną dłoń. I trudno się mu dziwić.
Podobna taryfa ulgowa względem Milika nie będzie miała się jednak prawa powtórzyć przed turniejem. Już w Rosji napastnik Napoli był cieniem samego siebie. Uratować go może tylko zmiana klubu. I choć wydaje się, że ta ziści się zimą, to podobnie myślano już w lecie.
Następne