Przejdź do pełnej wersji artykułu

Człowiek, który pokonał HIV. Prawie 30 lat od wyznania Magica Johnsona

/ Magic Johnson (fot. Getty Images) 7 listopada 1991 roku Magic Johnson przyznał, że jest zarażony wirusem HIV (fot. Getty Images)

29 lat temu, 7 listopada 1991 roku, Magic Johnson ujawnił, że jest zarażony wirusem HIV. To był szok dla Los Angeles Lakers, NBA, koszykarskich fanów i świata w ogóle. Nikt nie wiedział, co do końca będzie oznaczać oświadczenie jednej z czołowych gwiazd sportu, nawet ona sama. Co przyniosły jej ostatnie trzy dekady?

Czytaj także: Koszykówka, Hiszpania. Ognisko koronawirusa w zespole Tomasza Gielo

Przez trzydzieści lat sposób myślenia, cały światopogląd związany z HIV zmienił się diametralnie w większości zachodnich społeczeństw. Z czegoś nieznanego i strasznego – co w Polsce lat dziewięćdziesiątych przybrało formę powszechnych w przychodniach lekarskich plakatów ze strzykawkami, kościotrupami i wielkimi napisami AIDS na czarnym tle – stało się czymś groźnym, ale możliwym do oswojenia. Johnson jest jednym z najlepszych przykładów na to, jak udanie żyć po zakażeniu. Że tak będzie, nie wiedział od początku, musiał przekonać się sam.

Czytaj też:

NBA: nowy sezon ma wystartować 22 grudnia

NBA: nowy sezon ma wystartować 22 grudnia

Jak Magic Johnson zaraził się HIV?

Finały NBA w 1991 roku naznaczyły historię. Po raz pierwszy zatriumfowali Chicago Bulls i Michael Jordan. Johnson ustąpił młodszym, silniejszym, głodniejszym rywalom z Illinois i wraz z Los Angeles Lakers poległ, ale nic nie wskazywało, żeby było mu daleko do sportowego końca. Nadal był czołową gwiazdą ligi, jak sama ksywka wskazuje – jej magikiem.

Johnson dowiedział się, że jest nosicielem HIV dopiero podczas badań przed sezonem 1991/92. 32-latek 7 listopada ogłosił światu, że już nie zagra i wyjaśnił powody decyzji. Ostatecznie zniknął z parkietów na cztery lata, aby powrócić w sezonie 1995/96, ale jak sam przyznaje ignorancja wobec wirusa sprawiła, że dziś podjąłby inną decyzję i najprawdopodobniej nie marnował kilku dobrych sezonów. – Gdybym wtedy wiedział, co wiem teraz, nie zakończyłbym kariery – mówił w 2011 roku.

Początkowo Magic publicznie twierdził, że nie wie, jak się zakaził. We wczesnych latach dziewięćdziesiątych HIV nie był tak dobrze znany jak obecnie, ale zdawano sobie sprawę, że najczęściej spotykaną drogą zarażenia się wirusem są niezabezpieczone stosunki seksualne. Stąd obecnie AIDS jest najczęściej spotykane w Afryce, w państwach, w których poziom sanitarny i antykoncepcyjny jest bardzo niski.

Johnson przyznał, jak było naprawdę, w dziesięciolecie od ogłoszenia, że jest nosicielem HIV. Przyznał, że w trakcie kariery miał całe "haremy kobiet", że podczas niemal każdego wyjazdu prowadził imprezowy tryb życia, że się nie zabezpieczał. Magic nie wie dokładnie, kiedy w trakcie tak przeżytych lat osiemdziesiątych lub początku dziewięćdziesiątych zaraził się wirusem, ale zdaje sobie sprawę, jaka była tego przyczyna.

Czytaj też:

Markieff Morris, Jimmy Butler (fot. Getty Images)

NBA: koszykarze mają głosować za datą rozpoczęcia sezonu

Bolesny powrót na parkiet

Po ogłoszeniu zakażenia wirusem HIV Johnson poświęcił się walce z chorobą i byciu ambasadorem tej walki także w świecie sportu. Ale początki nie były łatwe. Mimo że zrezygnował z kariery, już zimą 1992 roku wrócił na parkiet, kiedy kibice wybrali go do pierwszej piątki Meczu Gwiazd.

Nie było to dla niego łatwe. Przed spotkaniem publicznie jego gry nie chcieli byli koledzy z zespołu Lakers Byron Scott i A.C. Green. Pomysł nie podobał się także gwieździe Utah Jazz Karlowi Malone'owi. Ostatecznie Magic jednak wystąpił i 9 lutego 1992 roku został MVP Meczu Gwiazd. To był pierwszy krok, żeby pokazać, że z HIV można grać w koszykówkę. Kolejnym były letnie igrzyska olimpijskie w Barcelonie i członkostwo w Dream Teamie.

Johnson wrócił jeszcze do NBA w 1996 roku, ale wtedy leżało to także w jego interesie. Walka z HIV wymagała od niego zwiększenia tężyzny fizycznej i poprawy formy. Postanowił to zrobić, wznawiając grę w koszykówkę. Po kilkumiesięcznych treningach wreszcie najlepsza liga świata ponownie zobaczyła swojego Magica i nadal był w niezłej formie. Mimo 36 lat na karku i długiej rozłąki z zawodowym sportem notował prawie piętnaście punktów i siedem asyst na mecz, występując na pozycji silnego skrzydłowego.

Nie został krezusem na parkiecie

Jeszcze przed powrotem na parkiet w 1996 roku Johnson przez chwilę próbował sił jako trener, ale szybko okazało się, że to nie dla niego. Magic przez lata stał się działaczem, postacią namawiającą do walki z HIV i oswajającą ludzi z tą chorobą, a także aktywistą politycznym. Lekkoduszna natura w wypadku legendarnego rozgrywającego łączyła się jednak z głową do interesów...

To drugi najbardziej znany krezus wśród byłych koszykarzy z NBA. Liderem i najbogatszym członkiem tego grona pozostaje Michael Jordan, którego majątek szacuje się obecnie na 2,1 miliarda dolarów. Dorobek Magica jest skromniejszy i wynosi "tylko" 600 milionów. Podobną kwotę zgromadził mniej znany Junior Bridgeman.

Co ich łączy? Każdy na koszykówce dorobił się majątku, ale fortuny już na interesach. Jordan od początku kariery był marketingowym zjawiskiem, zmienił świat sportowej reklamy i eksploatował wizerunek do granic możliwości, nie zapominając przy tym o inwestowaniu. Bridgeman w odpowiednim momencie zainwestował w sieć restauracji Wendy's, co rozmnożyło jego majątek. Z kolei koszykarz Lakers jeszcze w 1987 roku założył firmę Magic Johnson Enterprises wycenianą obecnie na 700 milionów dolarów.

Czytaj też:

NBA: Mike D'Antoni asystentem Steve'a Nasha w Brooklyn Nets

Magic "dał" ostatni tytuł Lakers

Firma zarabia, a Magic pozostał bliski koszykówce. Przez lata był stałym ekspertem telewizyjnym, a w 2017 roku wrócił do Lakers w innej roli. Pełnił funkcję prezesa od koszykarskich operacji, co w nomenklaturze europejskiej można by uznać za dyrektora sportowego.

Ostatecznie sam zainteresowany nie do końca rozumiał nowe obowiązki, bo zrezygnował z posady w kwietniu 2019 roku. Wtedy tłumaczył, że ponowna praca dla Jeziorowców za bardzo zmieniła sposób jego dotychczasowego życia, a prasa i kibice ocenili ją negatywnie, przynajmniej wtedy...

W praktyce Magic mógł zrobić źle wszystko lub prawie wszystko i w skrócie mniej więcej tak się stało, ale zrobił też jedną rzecz, która odmieniła straconą dekadę Lakers – ściągnął do Los Angeles LeBrona Jamesa. Nawet po zakończeniu pracy z klubem Johnson deklarował, że "wciąż może być starszym bratem" dla gwiazdy drużyny.

James w 2018 roku mógł wybrać dowolny klub w NBA. Lakers to jedna z najbardziej znanych firm, ale w tamtym czasie ostatnie mistrzostwo w Staples Center świętowano w 2010 roku, jeszcze z Kobem Bryantem. Nie domagała organizacja, nie domagali zawodnicy, a Los Angeles czy Nowy Jork stawały się żywym przykładem, że liga ucieka w stronę mniejszych rynków, a dokładniej lepiej zarządzanych zespołów. I wtedy LeBron wybrał Kalifornię, a teraz Jeziorowcy świętują mistrzostwo.

Jak Magic radzi sobie z chorobą?

Nie tylko w świecie sportu trudno o lepszy przykład radzenia sobie z HIV. Magic w 2020 roku ma się świetnie, jest okazem zdrowia, nie zmienił też usposobienia. Kiedy tylko pojawia się przed kamerami, atmosfera się rozluźnia, zaczynają się żarty, łamanie lodów.

Jak to się stało, że przez 30 lat udało mu się utrzymać tak dobrą kondycję? Powód jest prosty, leczenie HIV stoi na dużo wyższym poziomie, a Magic od początku miał dostęp do najlepszych lekarzy. Kluczem do powstrzymania choroby jest zatrzymanie wirusa przed ewolucją w AIDS, a Johnsonowi stale się to udaje. Oczywiście cały proces opiera się o przyjmowanie odpowiednich leków i enzymów.

Nawet w ostatnim czasie Johnson pozostał aktywny. Mimo pandemii koronawirusa brał udział w kampanii Joe Bidena, a demokratów wspiera aktywnie od 2006 roku. Z sukcesu mógł cieszyć się w sobotę. W 1991 roku mogło się wydawać, że to HIV pokona Magica, ale stało się zupełnie odwrotnie – a młodsi widzowie często nie mają pojęcia, że legenda Lakers mówiąca na ekranie, jest nosicielem wirusa.

Źródło: tvpsport.pl
Unable to Load More

Najnowsze

Zobacz także