07 lis 2020

Głośny "rozwód" Saula Canelo Alvareza. Felieton Piotra Jagiełły

Saul Canelo Alvarez żegna się z dotychczasowym promotorem Oscarem De La Hoyą (Fot. Getty)

Piotr Jagiełło

Głośny "rozwód" Saula Canelo Alvareza. Meksykański mistrz boksu, uważany za najlepszego i najlepiej opłacalnego pięściarza świata, żegna się z dotychczasowym promotorem Oscarem De La Hoyą i partnerem medialnym, czyli platformą streamingową DAZN. Tym samym dobiegła końca umowa, która gwarantowała mu rekordowe zyski.

DALSZĄ CZĘŚĆ PRZECZYTASZ POD REKLAMĄ

Dzień, w którym David pokonał rosyjskiego Goliata

Czytaj też

David Haye i Nikołaj Wałujew (fot. Getty Images)

Dzień, w którym David pokonał rosyjskiego Goliata

Alvarez w sportowym dorobku ma pasy mistrza świata w aż czterech kategoriach wagowych. W kieszeni setki milionów dolarów zarobionych w ringu. W grudniu 2018 roku został twarzą i gwiazdą platformy streamingowej DAZN, czyli czegoś na kształt sportowego Netfliksa. Podpisał wtedy kontrakt na 11 walk na sumę 365 milionów dolarów. Kwota była absurdalnie wysoka, niedostosowana do realiów rynku, a przeszacowanie okazało się tym bardziej bolesne, gdy świat spowiła pandemia koronawirusa.

Te liczby i ta umowa to już przeszłość. Meksykanin będzie musiał szukać nowych wyzwań i nowych partnerów. Za żadne skarby nie chciał się zgodzić na obniżenie warunków, twierdząc, że jest to niezgodne z zapisami kontraktowymi. Z drugiej strony padał argument, że nikt nie był w stanie przewidzieć, a trudno się z tym nie zgodzić, wybuchu ogólnoświatowej pandemii. Sport, jak niemal każda dziedzina życia, otrzymał bolesnego kuksańca.

Jeśli 30-latek będzie w dalszym ciągu marzył o wypłatach liczonych w dziesiątkach milionów dolarów, to będzie musiał podejmować się walk z najlepszymi rywalami. W dobie kryzysu nikt nie wystawi horrendalnie wysokiego czeku za starcie z rywalem pokroju Rocky’ego Fieldinga (Alvarez znokautował go w grudniu 2018 roku). "Rozwód” może więc wprowadzić sporo ożywienia i być może przybliży nas do takich hitów, jak chociażby konfrontacja Alvareza z mistrzem WBC w średniej, Jermallem Charlo? Jesteśmy bliżej niż jeszcze kilka tygodni temu.

Zerwanie z DAZN oznacza również, że prawdopodobnie nie doczekamy się trylogii z Giennadijem Gołowkinem. Wyrównanie rachunków za potyczki z 2017 i 2018 roku, w których zdaniem sędziów najpierw był remis, a potem wygrana Alvareza, może paradoksalnie wyjść na zdrowie Kazachowi. "GGG" być może zacznie przegrywać już z czasem i w trzecim starciu jego szanse na sukces byłyby zdecydowanie mniejsze. Wszystko wskazuje na to, że Gołowkin 18 lub 19 grudnia zmierzy się w końcu z Kamilem Szeremetą w Stanach Zjednoczonych. Z jednej strony ulga w obozie Polaka, bo do walka życia nareszcie się zmaterializuje, z drugiej strony wielki ból głowy trenera Fiodora Łapina. Tydzień wcześniej będzie przecież w Londynie z Krzysztofem Głowackim, który spróbuje trzeci raz zostać czempionem WBO, bijąc się z Lawrencem Okoliem podczas gali Joshua vs Pulew. Nie zazdroszczę planowania logistyki dwóch wyjazdów w dwóch częściach świata. Mając też w świadomości, że stawka jest największa z możliwych.

Dzień, w którym David pokonał rosyjskiego Goliata