Nominacja na arbitrów grudniowych mistrzostw Europy piłkarek ręcznych wyłącznie kobiet to ryzykowna, ale być może bardzo potrzebna decyzja. Europejska Federacja Piłki Ręcznej (EHF) ożywiła bowiem dyskusję o równouprawnieniu płci w sporcie. Środowisko pozostaje bowiem pod męską dominacją. Nie dziwi nas sędziowany przez mężczyznę mecz kobiet, ale odwrotna sytuacja budzi już nieuzasadniony niepokój.
Wyznacznikami zawodów są nadal role społeczne, przypisywane każdej z płci.
Przekroczenie granicy, czyli "wejście" kobiety do umownie przeznaczonego
mężczyźnie zajęcia, jest niby możliwe, ale wiąże się z dużym ryzykiem.
Z takim właśnie wyzwaniem muszą mierzyć się stale kandydatki do pracy
w profesji sędziego.
Krok do przodu czy do tyłu?
Podjęta przez EHF w połowie października decyzja, przewiduje wybór
10 kobiecych duetów sędziowskich, które będą odpowiedzialne za
rozegranie finałów mistrzostw Europy. Ten ważny turniej, który
zaplanowano w terminie od 3 do 20 grudnia na terytorium Danii i Norwegii,
będzie więc wydarzeniem przełomowym. Podczas poprzednich mistrzostw
tej rangi w 2018 roku rozegranych we Francji było 12 par, czyli
24 sędziów i dokonano podziału na 6 duetów męskich i 6 kobiecych.
Podobna sytuacja miała miejsce na mistrzostwach świata w 2019 roku w
Japonii. Tam kobiety miały niewielką przewagę jednej pary. Na tym tle
dokonany w październiku wybór wydaje się więc zaskakujący.
Warto przyjrzeć się jednak obsadom w czasie męskich
rozgrywek. Podczas rozegranych w styczniu mistrzostw Europy okazję
do zaprezentowania się miał tylko jeden duet kobiecy – Francuzki
Charlotte i Julie Bonaventura. Bliźniaczki debiutowały jako
prowadzące zawody mężczyzn podczas mistrzostw świata w 2017 roku,
będąc pierwszymi kobietami dopuszczonymi do tej roli. Nie oznacza to jednak,
że zagościły na stałe w wydarzeniach tej rangi, gdyż ostatnie mistrzostwa
w 2019 roku były już bez nich. A wśród 16 par sędziowskich próżno było
szukać żeńskiego duetu.
Te przykłady mogą wyjaśniać motywy, którymi kierowało się EHF
podczas tworzenia nowego podziału. I chociaż wydawać by się mogło,
że stanowi krok ku wzmocnieniu pozycji kobiecego arbitrażu, to jednak
powoduje też niepotrzebne napięcia. Z decyzją nie zgadza się nie tylko
męskie środowisko sędziowskie, sprzeciw wyrażają również niektóre kobiety,
wykonujące ten zawód. Była sędzia – Guru Roen otwarcie przyznaje, że:
"taka decyzja cofa rozwój kobiecej piłki ręcznej o dziesiątki lat"
Zdaniem Norweżki jest uwarunkowana wyłącznie chęcią równouprawnienia płci, a
o wiele istotniejszą rolę powinny odegrać umiejętności. Chodzi zwłaszcza
o obecność na liście mało doświadczonych pań sędzi, które mogą nie
poradzić sobie z presją w tak dużej imprezie.
Kompetencje i doświadczenie ważniejsze od płci
Spośród nominowanych na najbliższe mistrzostwa dwójek, praktykę
w tak prestiżowym wydarzeniu miało siedem duetów. Światową sławę
zyskały, oprócz wspomnianych sióstr Bonaventura, także panie sędzie
z Austrii (Ana Vranes/Marlis Wenninger), Bośni i Hercegowiny (Tatjana
Prastalo/Vesna Balvan), Danii (Karina Christiansen/Line Hesseldal
Hansen), Czarnogóry (Jelena Mitrovic/Andjelina Kazanegra), Rumunii
(Cristina Nastase/Simona-Raluca Stancu), Rosji (Viktoria Alpaidze/
Tatiana Berezkina) oraz Serbii (Vanja Antic/Jelena Jakovljevic).
W przypadku dwóch pozostałych par z Grecji (Ioanna Christidi/Ioanna
Papamattheou) i Portugalii (Vania Sa/Marta Sa) występ w mistrzostwach
Europy będzie debiutem. Mimo to mają już za sobą sędziowanie wysokiej
rangi meczów, m.in. zmagań kobiet w Lidze Mistrzów.
Mistrzostwa nie są dobrym miejscem testowania nowych arbitrów. Norwegowie
nie chcą, aby impreza rozgrywana na ich terytorium przeszła do historii
z powodu błędów sędziowskich. Protestuje m.in. jeden z autorytetów
w tamtejszej piłce ręcznej – Gunnar Pettersen (były piłkarz ręczny i trener
męskiej drużyny narodowej), który decyzję EHF komentuje jako niepoważną:
- "w turniejach tej rangi muszą sędziować najlepsi arbitrzy tej dyscypliny
bez względu na płeć".
Pretensje do władz europejskiej federacji mają również piłkarki. Ich niepokój
związany jest z dużym prawdopodobieństwem sędziowskich błędów, które
mogą wpłynąć na wyniki spotkań. Uznawane za jedne z faworytek zbliżającego
się turnieju szczypiornistki nie chcą, aby o ich sukcesie miały decydować
eksperymentalne rozwiązania.
Kobiece prawa w "męskim" futbolu
O kobietach sędziujących mecze słyszy się już od dość dawna. W tej roli
występują niemal we wszystkich dyscyplinach. Ciągle nie milkną jednak
skierowane wobec nich słowa krytyki. Swego czasu z pretensjami musiały
mierzyć się kobiety, pracujące przy meczach piłki nożnej. Szczególnie w
sytuacjach, kiedy były delegowane do kontrolowania męskich rozgrywek.
Jedną z pierwszych, która miała taką możliwość, była Szwajcarka - Nicole
Petignat. Mecze kwalifikacyjne Pucharu UEFA sędziowała już w latach 2004-09.
Po niej uznanie zdobyła m.in. niemiecka oficer policji - Bibiana Steinhaus.
W 2017 roku poprowadziła debiutanckie spotkanie w Bundeslidze między
Herthą Berlin a Werderem Brema (1:1). Warto jednak zauważyć, że jej droga
do tego "wyróżnienia" była długa. Karierę rozpoczęła w 1995 roku, sędziując
początkowo tylko spotkania kobiece. Przez następne lata przechodziła kolejno
od Oberligi (V w hierarchii w Niemczech), przez Regionaligę (IV) aż do
2 Bundesligi w 2007 roku. Doświadczenia i obycia nie można więc odmówić,
ale lata na piłkarskich boiskach przyniosły jej wiele kłopotliwych chwil. Nawet
pogardliwe "pogratulowanie" Pepa Guardioli za "niewłaściwą" decyzję
(podczas meczu Bayernu Monachium z Borussią Mönchengladbach w 2014 roku)
oraz żartobliwe rozwiązanie sznurowadła przez Francka Ribery'ego (rozgrywki
Pucharu Niemiec w 2017 roku - mecz Bayern Monachium z FC Chemnitz) nie
były w stanie wyprowadzić sędzi z równowagi. Uznawana za inicjatorkę wejścia
kobiet do zawodu sędziowskiego bez ograniczenia płci wielokrotnie podkreślała,
że nie chce być znana tylko dlatego, że jest kobietą. Największym jej pragnieniem
jest dożycie czasów, w których
- "sędziowanie meczów przez kobiety nie będzie już postrzegane jako coś
wyjątkowego i dziwnego".
Niemka, która w tym roku jako pierwsza była arbitrem meczu o Superpuchar
Niemiec, przedwcześnie zakończyła karierę. I chociaż spekuluje się, że
głównym powodem tej decyzji były sprawy osobiste, to nie można wykluczyć
częściowego wpływu środowiska niechętnie nastawionego do płci żeńskiej.
Na podobnej drodze znalazła się też francuska sędzia - Stephanie Frappart.
Ona w 2019 roku jako pierwsza przedstawicielka weszła do męskiej Ligue 1.
O awansie zadecydowały przede wszystkim profesjonalne zachowania w czasie
kobiecych zmagań podczas igrzysk olimpijskich oraz mistrzostw świata. Tak jak
wspomniana Steinhaus, ma również za sobą prowadzenie spotkania o Superpuchar,
w tym przypadku Europy. W ubiegłym roku powierzono jej sędziowanie meczu
między Liverpoolem a Chelsea. Z dumą przyjęła to wyzwanie. W tym sezonie
została mianowana na sędzię spotkań w ramach piłkarskiej Ligi Europy.
Jak zapewnia nie chce być oceniana przez pryzmat płci, lecz na podstawie
umiejętności.
Kontynuatorek poczynań tych dwóch znanych pań jest coraz więcej. Ostatnio
dołączyły do nich panie sędzie z Afryki oraz Ameryki Południowej. Pierwszą
z nich jest Bouchra Karboubi, która 10 października poprowadziła debiutanckie
spotkanie w pierwszej lidze marokańskiej. Mecz pomiędzy Moghreb Athletic
Tétouan a Olympique Club de Khouribga zakończył się wynikiem 2:1.
Bouchra Karboubi es la primera árbitra en un partido de la Primera División Marroquí. pic.twitter.com/0JCsPs8EWN
— 🆁🅴🅶🅻🅰18 (@ReglaXVIII_) October 11, 2020
Astrid Gramajo, primera árbitra en dirigir un partido de Primera División en Guatemala.https://t.co/FGWjUe3Yz6 pic.twitter.com/bOrR7vMqZM
— 🆁🅴🅶🅻🅰18 (@ReglaXVIII_) October 12, 2020
Piłka łączy, ale płeć nadal dzieli
Dostęp kobiet do niemal wszystkich dyscyplin jest zaledwie początkiem
równouprawnienia w sporcie. Panie mają możliwość rywalizacji w rozgrywkach
tworzonych na wzór męskich. Wszystko to dzieje się jednak pod ścisłą kontrolą
mężczyzn, którzy mają znaczącą przewagę w obszarze kontrolowania przebiegu
spotkań. Kobiety w roli sędziów to ciągle jeszcze rzadko spotykany obrazek.
Większy odsetek pań sędzi podczas męskich zawodów w siatkówce czy tenisie
ziemnym, może wynikać ze specyfiki tego stanowiska w tych dyscyplinach.
Tam od arbitra nie wymaga się tak dużego wysiłku fizycznego. Zajmuje on tylko miejsce,
z którego śledzi zmagania pod kątem ich zgodności z przepisami. Inaczej jest w
przypadku piłki nożnej i właśnie ręcznej. Właściwa ocena sytuacji wymaga
szybkiego przemieszczenia się tuż za zawodnikami. A kobieta nie biega tak
szybko jak mężczyzna. Jest to jeden z najczęściej podnoszonych argumentów
przeciwko obecności płci żeńskiej w roli sędziów męskich spotkań.
Sport ma jednak niezwykłą moc, więc jest w stanie zlikwidować różnice
rasowe, narodowe a nawet światopoglądowe. W przypadku płci nie jest to jednak
takie proste. Przyjęliśmy do wiadomości, że kobiety grają w piłkę nożną,
ale zdecydowana większość fanów tego sportu (także kobiety) wybiera
śledzenie męskich spotkań. Pasja może nas połączyć, ale tylko wtedy, kiedy jest
na męskich zasadach. Krok zrobiony przez Europejską Federację Piłki Ręcznej
wydaje się przełomowy. Rozgrywki kobiet sędziowane tylko przez przedstawicielki
tej płci to wyraźne zaakcentowanie obecności oraz podkreślenie kwalifikacji
w tym sporcie. Z drugiej jednak strony jest to też jednoznaczne "odcięcie"
się od męskiego świata. Pokazanie otoczeniu, że kobiety same sobie świetnie
poradzą, a obecność mężczyzn jest zbędna. Czy właśnie w taki sposób należy
rozumieć i realizować zasady równouprawnienia?