| Piłka nożna

Michał Macek: stałe fragmenty to matematyka, tworzenie przewagi liczebnej

Michał Macek i kadr z meczu Manchesteru United z Evertonem (fot. kshetman.zamosc.pl/Getty Images)
Michał Macek i kadr z meczu Manchesteru United z Evertonem (fot. kshetman.zamosc.pl/Getty Images)

Stałe fragmenty gry to wciąż niedoceniana przez wielu trenerów broń. Tymczasem potrafią przynieść nawet do kilkunastu goli w sezonie, a wachlarz możliwości jest ogromny – od rzutów rożnych, przez rzuty wolne, aż po auty. O tym, jak pracować nad SFG i jakie są tajniki tych rozwiązań, porozmawialiśmy z Michałem Mackiem, trenerem specjalizującym się właśnie w tym segmencie piłkarskiego rzemiosła.

DALSZĄ CZĘŚĆ PRZECZYTASZ POD REKLAMĄ

Marcin Borzęcki, TVPSPORT.PL: – Pan jako trener z niejednego pieca już jadł chleb. Bo była praca w roli pierwszego szkoleniowca, asystenta, ale też trenera bramkarzy.
Michał Macek: – Zgadza się, uczyłem się tego zawodu z wielu stron, ostatnio prowadziłem Hetman Zamość, natomiast po czterech meczach nie dogadaliśmy się w sprawie warunków, które mi klub przedstawił i nie zgodziłem się na przyjęcie kontraktu. Ale szczegóły braku porozumienia chciałbym zostawić dla siebie. Teraz więc czekam na kolejne propozycje, niezależnie czy asystenta, czy pierwszego trenera. A wolny czas wypełniam choćby pomocą innym szkoleniowcom w pracy nad stałymi fragmentami gry, analizą przeciwnika. W dobie pandemii czasu jest sporo, ale staram się go efektywnie wykorzystywać.

– Skąd więc taka fascynacja akurat tym elementem piłkarskiego rzemiosła?
– To wszystko zaczęło się już od czasów pracy w Pelikanie Łowicz z trenerem Marcinem Płuską. Dał mi tam swobodę działania w tym elemencie, bacznie obserwował, że dzięki temu możemy stwarzać zagrożenie pod bramką przeciwnika, co w przyszłości mogło, a później zaowocowało zdobyciem bramek. Można powiedzieć, że trenerowi zawdzięczam moją fascynację stałymi fragmentami gry, bo postawił wszystko na jedną kartę i dał mi możliwość spokojnej pracy, bym dopracował wszystkie detale. Analizowałem nasze gole, starałem się polepszać warsztat, zdobywać informacje. W Polsce ciężko o jakiekolwiek źródła wiedzy na ten temat, nawet na kursach trenerskich właściwie w ogóle nie omawia się w ich trakcie tego tematu. Musiałem więc ziarnko do ziarnka zbierać, skrupulatnie notować pozyskane wiadomości i w ten sposób udało mi się pewne modele wypracować. Nie jestem w tym oczywiście doskonały, bo sporo nauki przede mną, ale przygodę z tym elementem kontynuowałem w kolejnych klubach i wszędzie wypadało to całkiem nieźle. W Hetmanie również się na tym skupiliśmy, ale przyszedł koronawirus, zawiesił rozgrywki i nie było mi dane udowodnić, że potrafimy nie tylko zdobywać bramki po rzutach rożnych, ale też bronić, gdy ma je rywal. Bo to ważne podkreślenia – również myślałem kiedyś, że chodzi tylko o stworzenie zagrożenia pod bramką przeciwnika, a teraz uważam, że ważniejsze jest skuteczne zachowanie się we własnym polu karnym.

– Skąd więc czerpać wiedzę na ten temat?
– Najmocniej wgryzłem się w to gdy pracowałem w Avii Świdnik. Codziennie dojeżdżałem półtorej godziny na trening, a gdy człowiek ma trzy godziny w pociągu, a na kolanach laptopa i obok źródło prądu, próbuje to jakoś wykorzystać. Na początku sięgałem po publikacje i czasopisma, ale nigdzie nie było pokazane to precyzyjnie – od A do Z. Bardzo pomógł mi Twitter. Obecnie jestem w grupie trenerów, która liczy bodajże 26 osób z różnych krajów – bo są ludzie z Brazylii, z Rosji, Argentyny, Ukrainy czy Stanów Zjednoczonych – a ja jestem jedynym polskim rodzynkiem. I w tym kręgu wymieniamy się poglądami, konfrontujemy ze sobą różne teorie. Uzyskałem też sporą pomoc od niektórych trenerów z naszego kraju, do których odzywałem się z prośbami o materiały i pomoc, a wielu z nich mi odpowiedziało. Jestem bardzo wdzięczny choćby trenerowi Leszkowi Ojrzyńskiemu czy Januszowi Niedźwiedziowi, którzy nakreślili mi, na co zwracać uwagę i w którym kierunku się rozwijać. I w ten sposób, krok po kroku, budowałem swój warsztat, a dziś odwdzięczam się podsyłając niektórym osobom stworzone własnoręcznie modele SFG.

– Czy z uwagi na to, że grono osób zainteresowanych tym tematem jest wąskie, dostęp do ludzi zajmujących się tym w najlepszych klubach jest łatwiejszy?
– Do specjalistów dobić się ciężko. Sporo takich osób jest choćby w Niemczech, w Bayerze Leverkusen czy Wolfsburgu, kładzie się też na to spory nacisk w Anglii, gdzie przecież Liverpool ma w sztabie fachowców, ale złapać jakikolwiek kontakt jest trudno. Bazuję więc na razie na kontaktach z trenerami z niższych lig, jak na przykład trzeci poziom rozgrywkowy w Hiszpanii. Z nimi staramy się wymieniać materiałami i poszerzać horyzonty. W samej Polsce trenerów specjalizujących się w tej materii jest bardzo mało, bo z tego co wiem to mowa głównie o Macieju Kędziorku, który działał w Rakowie, a teraz działa w Arce Gdynia. Osobiście nie znam poza tym nikogo, kto pracowałby w jakimś klubie tylko nad tym elementem.

– Przy czym warto podkreślić, że mając na myśli stałe fragmenty gry, mówimy nie tylko o rzutach rożnych czy wolnych, ale też o autach.
– Dokładnie, często o tym się zapomina, a to przecież też istotna rzecz, by piłkę wprowadzić do gry w dobry sposób. Można stworzyć przewagę, wyprowadzić od razu atak, odbudować ustawienie. Większość autów, zwłaszcza w niższych ligach, rzucana jest w sposób klasyczny wzdłuż linii, tak by najwyższy zawodnik przebił piłkę dalej. Ale w paru klubach widać też pewne schematy, które zaczynają fajnie funkcjonować.

– Wgryźmy się jednak najpierw w rzuty rożne. To jedna wielka sztuka improwizacji? Siada pan przed laptopem, ustawia piłkarzy i wymyśla, co zrobić, by zaskoczyć rywala?
– Stałe fragmenty gry to jest matematyka. Jako osoba odpowiedzialna za ten element muszę zrobić wszystko, by w polu karnym mieć przewagę liczebną, by w każdym przypadku mieć tam co najmniej jednego człowieka więcej. Kiedyś myślałem w zły sposób, bo podejrzałem w jakimś spotkaniu fajny schemat i uznawałem, że wprowadzimy go w zespole. Pierwsze zaskoczenie – nie wyszło. Ale dlaczego nie wyszło? Bo drużyna broniła w inny sposób niż ta w telewizji. Kluczem jest to, by SFG dostosować pod przeciwnika. Teraz najpierw analizuję bramkarza drużyny przeciwnej. To jest dla mnie najważniejsze. Jaki ma wzrost, czy umie grać na przedpolu, gdzie się ustawia, czy trzyma się linii, skąd traci najwięcej goli po dośrodkowaniach. Druga rzecz – ustawienie strefy. Następnie wzrost, indywidualna analiza gry głową obrońców, na końcu idziemy matematyką. I dopiero w ten sposób, mozolnie, tworzę jakikolwiek schemat rozegrania akcji. Gdy bawimy się tą formą między trenerami, to jest to coś na kształt gry w statki. On ustawia obrońców, ja atakujących i pokazujemy sobie, jak piłkarze poruszaliby się w danej akcji. I metodą prób i błędów inscenizujemy, jak wyszedłby taki rzut rożny. I dopiero w oparciu o te analizy oraz próby określam, jak powinna zostać zagrana piłka. Jak więc widać, wszystko składa się z wielu malutkich elementów. Jeśli wiem na przykład, że któryś z rywali nie potrafi kryć, odpuszcza, to wiemy że jego podwajamy i tam powinna pójść piłka. W dobie VAR-u ciężko jest na przykład o "wybloki", ale już w niższych ligach jest to codziennością i jeśli ktoś zostanie zablokowany, to można napastnikowi wypracować niemal stuprocentową sytuację strzelecką.

– Czyli nie można opracować kilku schematów, na których jedzie się przez cały sezon.
– Zdecydowanie. Kiedyś myślałem naiwnie, że można opracować cztery czy pięć wariantów i tylko rotować nimi na przestrzeni sezonu. Ale szybko zauważyłem, że to niemożliwe, trzeba je na bieżąco modyfikować. To tak jak z analizą gry przeciwnika. Nie można robić ciągle tego samego na boisku, po to ją przeprowadzamy, by znaleźć słabe elementy rywala i w nie uderzyć. Tak samo jest ze stałymi fragmentami gry – szukamy pięty achillesowej i próbujemy uczynić z niej nasz atut. Uważam, że pod każdy mecz powinno się przygotować dwa lub trzy warianty. Nie wolno też przesadzić, bo jeśli przygotujemy siedem schematów, to nikt tego nie zapamięta.

– Kogo więc można wyróżnić na tej płaszczyźnie?
– W Ekstraklasie wystarczy spojrzeć choćby na Zagłębie Lubin i od razu widać, że pracują mocno nad tym elementem. Rzucają się w oczy pewne automatyzmy. Swego czasu funkcjonowało to też fajnie w Wiśle Płock i oczywiście w Rakowie Częstochowa. Wiadomo co prawda, na kogo będzie grana piłka, ale to nie przeszkadza w stwarzaniu okazji bramkowych. Nawet Stal Mielec ostatnio pokazała się z fajnej strony. W niższych ligach wyróżniłbym GKS Katowice, Puszczę Niepołomice, Bruk-Bet Nieciecza i GKS Tychy.

– Mówimy o tym, że optymalne opracowanie rozwiązań stałych fragmentów gry wymaga czasu, analizy, prześledzenia rywala właściwie piłkarz po piłkarzu. Ciekaw jestem zatem, jak upchnąć to wszystko w raptem kilku dniach roboczych oddzielających mecze. Zwłaszcza że na treningu potrzeba też czasu do pracy nad innymi elementami.
– To w dużej mierze zależy od otwartości szkoleniowca na ten element gry i komunikacji między nim a sztabem. Przykładowo w Hetmanie chcieliśmy już od wtorku pracować nad SFG. Jeśli w sobotę graliśmy mecz, to mieliśmy na to kilka dni i stopniowo dawaliśmy radę wprowadzać pewne rozwiązania. Z tego co dowiedziałem się od kolegów z zagranicy, to u nich również preferuje się pracę nad schematami od wtorku, zakładając oczywiście standardowy mikrocykl z meczem ligowym w sobotę. Najpierw zaczyna się od wskazania wykonawcy i miejsca, w które musi dostarczyć piłkę, później ustawiamy defensywę i przewidujemy, co zrobi przeciwnik, bo przecież SFG to nie tylko warianty gry w ataku, ale też w obronie. A te też są złożone, bo w pierwszej kolejności należy oczywiście zadbać o to, by bramki nie stracić, a w drugiej – spróbować ustawić się tak, by wyjść z kontratakiem. Oczywiście nie da się poświęcać temu całych treningów, ale przy odpowiednim planie można na przestrzeni trzech-czterech dni wypracować rozwiązania. Inaczej to oczywiście wygląda, gdy gra się przy tak napiętym kalendarzu, jak wiele klubów teraz, czyli systemem środa-sobota. Wówczas ten czas ogranicza się do dwóch dni i pozwala na wypracowanie kilku schematów, którymi trzeba rotować.

– Czy u trenerów zajmujących się stałymi fragmentami istnieje hierarchia? Zakładam, że takie auty, choć o nich wspomnieliśmy, pochłaniają najmniej uwagi.
– Auty są często bagatelizowane, poświęca się na to najmniej czasu. To oczywiście fantastyczny komfort, gdy można dopracować nawet tak, wydawałoby się, błahy element, ale zazwyczaj pozostaje on w cieniu. Moim zdaniem kluczowe są rzuty wolne z bocznej strefy, bo to daje największą możliwość strzelenia gola. Ustawiając piłkarzy na szesnastym metrze, którzy nabiegną w dobrym tempie w stronę bramki, mamy dużą szansę stworzenia zagrożenia. Można na tych kilku metrach zmylić przeciwnika, dodać obiegnięcie, dwóch piłkarzy na rozegranie, wymuszenie podwojenia muru, wiele różnych rozwiązań – pole do kombinacji jest spore. Rzuty rożne oczywiście też są niezwykle istotne, ale w mojej opinii kreują mniejsze zagrożenie. Inna sprawa, że statystycznie po kornerach pada pewnie więcej goli, bo w końcu jest ich w trakcie meczu więcej.

– A jaka jest skala trudności opracowania rzutów rożnych w ofensywie i w defensywie?
– Łatwiejsze jest jednak ustawienie w defensywie, bo wymaga po prostu zneutralizowania atutów rywala. Idzie za tym oczywiście ogrom pracy i analizy, ale nie trzeba silić się na zaawansowane rozwiązania dające przewagę liczebną w polu karnym – tak jak jest to w przypadku rożnych w ataku. W przypadku defensywnych SFG jest też znacznie mniejsza liczba schematów, bo możemy bronić całym zespołem, strefowo, indywidualnie. Osobiście staram się strefy unikać, w tym przypadku warto spojrzeć na wspomniane przez mnie niemieckie kluby, czyli Bayer i Wolfsburg. Mają bardzo ciekawe podejście do kornerów w defensywie – dwóch neutralnych zawodników w okolicy jedenastego metra jest ustawionych wyłącznie po to, by czaić się pod kontrę. Jeśli wiemy, że mamy za sobą świetnie grającego na przedpolu bramkarza, możemy akcję rywala przekuć we własny atut. Czekamy wówczas na jego ruch, wyjście do piłki, przechwycenie jej. To bardzo ważne, by nie skupiać się tylko na tym, jak nie dać sobie strzelić, ale też mieć z tyłu głowy to, że rywal się odsłonił, zostawił dużo miejsca i jest okazja to wykorzystać. To o tyle korzystniejsze, że przeciwnikowi bardzo trudno przejść szybko z fazy ofensywnej do defensywnej, przez kilkadziesiąt sekund drużyna ma w głowie chęć zdobycia bramki, nastawiona jest na wykreowanie zagrożenia, a w pewnym momencie musi martwić się, by samemu nie zostać skarconą.

– Czyli nie da się powiedzieć, by istniały krajowe trendy dotyczące tego elementu gry. Wszystko zależy od zespołu, trenera, przeciwnika...
– Nie ma czegoś takiego, jak trendy, każda drużyna pracuje nad tym w innym sposób i nawet w obrębie jednej ligi jest bardzo dużo różnic. Każdy ma swój styl bronienia, każdy ma swój styl atakowania.

– Ale nacisk na to jest już coraz mocniejszy, nie tylko wśród najlepszych. Wystarczy przejrzeć pańskiego Twittera i znajdziemy sporo wycinków nawet z drugiej czy trzeciej ligi.
– Zdecydowanie. Coraz więcej trenerów zaczyna rozumieć, że dzięki przyłożeniu się do SFG można na przestrzeni sezonu strzelić sześć czy siedem goli więcej i nikt przecież taką liczbą nie pogardzi. Niektóre akcje w niższych ligach są wręcz rozgrywane książkowo. A już abstrahując od tego, że można w ten sposób zdobyć bramkę, daje to ogromną radość, gdy widzi się, że schemat opracowany i wytrenowany w tygodniu przynosi takie efekty. To po prostu potężna frajda, na uzyskanie której potrzeba jednak dużo czasu. Bo to zadanie złożone – trzeba wyzwanie przeanalizować, wrzucić do komputera, zasymulować, zaznajomić piłkarzy. To i tak jednak o wiele łatwiejsze niż praca w nieco odleglejszych czasach, gdy piłkarzom trzeba było wszystko zademonstrować na tablicy, przesuwając magnesy, co nie było tak czytelne.

– Mam rozumieć, że istnieje program dedykowany stałym fragmentom gry, w którym można stworzyć rozwiązanie i je zainscenizować?
– Nie, to podstawowe oprogramowanie dla trenerów, zresztą jest ich teraz wiele i za ich pośrednictwem tworzymy materiały wideo, które usprawniają naszą pracę. Ale nie są to aplikacje stworzone wyłącznie do SFG.

– Nawiążę jeszcze do sposobów wprowadzenia gry z autu. Do czego w ich przypadku przywiązuje się wagę? Chodzi tylko o to, by opanować piłkę i kontrolować ją na ziemi, czy istnieją schematy pozwalające przekuć ten element na przykład w akcję ofensywną?
– W dużej mierze zależy to oczywiście od miejsca, z którego chcemy wprowadzić piłkę. Ale w odpowiednich okolicznościach możemy dążyć do przekucia go w rzut rożny a nawet rzut karny. Jest na to kilka rozwiązań, które działają. Spora w tym rola piłkarzy, do których niekoniecznie musi być adresowana piłka, ale swoim ustawieniem i zmianą pozycji mogą wprowadzić spore zamieszanie. Na tej płaszczyźnie jest chyba nawet większe pole do popisu niż przy rzutach rożnych. Natomiast nie chcę też sprzedawać szczegółowych rozwiązań, utrzymuję je w tajemnicy i mam nadzieję, że kiedyś uda się to zaimplementować w jakimś zespole.

– Konkludując: czasy "szarańczy" Marka Motyki już za nami.
– A tu pana zaskoczę i powiem szczerze, że to wcale nie jest taki zły pomysł. Sam kilka razy z tego rozwiązania skorzystałem. Prosty element gry, ale sensownie rozegrany może przynieść efekty. Jeśli w pole karne wbiega nagle ośmiu wysokich piłkarzy, którzy robią to w szybkim tempie i wprowadzają chaos, to przewaga fizyczna może przynieść skutek w postaci gola. Oczywiście wygląda to może trochę śmiesznie, ale jak sięgam pamięcią, to nawet zespoły, w których pracowałem, zdobywały w ten sposób bramki.

– Bo trzeba pewnie podkreślić, że w tym systemie zawodnicy nie wbiegają na oślep, tylko w konkretne strefy.
– Oczywiście, trzeba wybrać słaby punkt w zespole rywala, znaleźć przeciwnika kiepsko grającego w powietrzu, gubiącego krycie i w ten czuły punkt uderzyć. Duża w tym rola wykonującego, który musi zsynchronizować dogranie z ruchem kolegów i bardzo precyzyjnie zacentrować, natomiast tak jak mówię – to całkiem niezłe rozwiązanie. Zazwyczaj sprawdza się, gdy piłka ląduje na bliższym słupku, bo i według statystyk tak pada najwięcej goli po rzutach rożnych. Pracowałem długo z bramkarzami i to było dla mnie istotnym drogowskazem przy analizie SFG. Wiem z ich doświadczenia, że mocna piłka w to miejsce jest bardzo kłopotliwa, zwłaszcza gdy w tę strefę nabiega tylu piłkarzy. Teraz z kolei dość modne jest tworzenie zamieszania tuż przed bramką, właściwie przy linii bramkowej. Przy mocnym, dochodzącym dośrodkowaniu może to dać efekt, ale to raczej chaotyczne rozwiązanie w stylu "na udo" – albo się udo, albo się nie udo.

Kontrowersyjny VAR. "Czynnik ludzki nadal jest decydujacy"
fot. Getty
Kontrowersyjny VAR. "Czynnik ludzki nadal jest decydujacy"

Zobacz też
Piłkarz pędził prawie 200 km/h. Jest już w rękach policji
Kacper Głowieńkowski pędził jak szalony po jednej z lokalnych dróg (fot. X)

Piłkarz pędził prawie 200 km/h. Jest już w rękach policji

| Piłka nożna 
Ibrahimović usunął słynny tatuaż!
Zlatan Ibrahimović (fot. Getty)

Ibrahimović usunął słynny tatuaż!

| Piłka nożna 
Kryzys sędziowski zmiótł władze. Rewolucja w hiszpańskiej piłce!
"Wymagania, transparentność, szacunek" – to trzy główne hasła prezentacji nowego etapu sędziowania w Hiszpanii. Od lewej:prezes RFEF Rafael Louzan, nowy szef sędziów RFEF Francisco Soto Balirac i sekretarz RFEF Alvaro de Miguel Casanueva. (zdjęcie: RFEF/TVPSPORT.PL)
polecamy

Kryzys sędziowski zmiótł władze. Rewolucja w hiszpańskiej piłce!

| Piłka nożna 
Zygmunt Ziober nie żyje. "Niespotykanie empatyczny człowiek"
Zygmunt Ziober (zdjęcie: 400mm.pl)

Zygmunt Ziober nie żyje. "Niespotykanie empatyczny człowiek"

| Piłka nożna 
Znamy sędziów meczów polskich klubów w pucharach. Tylko dwa z VAR-em
W Poznaniu mecz Lecha z islandzkim klubem Breidablik w eliminacjach do Ligi Mistrzów będzie prowadzić Jasper Vergoote z Belgii. (zdjęcie: Getty Images)

Znamy sędziów meczów polskich klubów w pucharach. Tylko dwa z VAR-em

| Piłka nożna 
Polskie kluby poznały potencjalnych rywali w pucharach!
Lech Poznań i Legia Warszawa poznali potencjalnych rywali w pucharach (fot. PAP).

Polskie kluby poznały potencjalnych rywali w pucharach!

| Piłka nożna 
Co wiemy przed mundialem 2026? Felieton Andrzeja Strejlaua
Reprezentacja Argentyny będzie broniła tytułu z 2022 roku (fot. Getty Images)

Co wiemy przed mundialem 2026? Felieton Andrzeja Strejlaua

| Piłka nożna 
Biją na alarm! Mundial mają czekać poważne zmiany
Podczas Klubowych Mistrzostw Świata dużo mówiło się o pogodzie (fot. Getty)

Biją na alarm! Mundial mają czekać poważne zmiany

| Piłka nożna 
Michał Kucharczyk ma nowy klub! Sentymentalny powrót
Michał Kucharczyk (fot. PAP)

Michał Kucharczyk ma nowy klub! Sentymentalny powrót

| Piłka nożna 
Decyzje sędziów w Polsce znów mogą być inne niż w FIFA i UEFA
Sędzia Wojciech Myć miał bardzo udany sezon 2024/25, ale różnice między polskimi "Przepisami gry" i oryginalnymi "Laws of the Game" również dla niego mogą być przyczyną problemów zarówno na boiskach polskich, jak i zagranicznych. (zdjęcie: Getty Images)
tylko u nas

Decyzje sędziów w Polsce znów mogą być inne niż w FIFA i UEFA

| Piłka nożna 
wyniki
Wyniki
13 lipca 2025
Piłka nożna

Anglia

Walia

Holandia

Francja

12 lipca 2025
Piłka nożna

Polska

Dania

Szwecja

Niemcy

11 lipca 2025
Piłka nożna

Włochy

Hiszpania

Portugalia

Belgia

10 lipca 2025
Piłka nożna

Finlandia

Szwajcaria

Norwegia

Islandia

09 lipca 2025
Piłka nożna

Francja

Walia

Anglia

Holandia

Polecane
Najnowsze
Ważna decyzja Lecha. Zapadła tuż po meczu
Ważna decyzja Lecha. Zapadła tuż po meczu
Radosław Laudański
Radosław Laudański
| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa 
Niels Frederiksen (fot. PAP)
Nieoczywisty bohater mistrza. Niedawno był... na wylocie
Filip Szymczak i Mikael Ishak (fot. PAP).
polecamy
Nieoczywisty bohater mistrza. Niedawno był... na wylocie
Jakub Kłyszejko
Jakub Kłyszejko
Sensacyjny powrót. Sinner wraca do trenera, którego zwolnił po aferze
Jannik Sinner (fot. Getty)
Sensacyjny powrót. Sinner wraca do trenera, którego zwolnił po aferze
| Tenis / ATP (mężczyźni) 
Aż 9356 miejsc w górę! Gigantyczny skok w rankingu WTA
Venus Williams (fot. Getty Images)
Aż 9356 miejsc w górę! Gigantyczny skok w rankingu WTA
| Tenis / WTA (kobiety) 
Polskie siatkarki zagrają o półfinał Ligi Narodów. O której dziś mecz?
Polska – Chiny na żywo relacja w TVP. O której mecz reprezentacji siatkarek w ćwierćfinale Ligi Narodów (23.07.2025)?
Polskie siatkarki zagrają o półfinał Ligi Narodów. O której dziś mecz?
| Siatkówka / Reprezentacja 
Lider polskiej kadry apeluje: dajcie nam proszę czas!
Tomasz Fornal (fot. Volleyball World)
polecamy
Lider polskiej kadry apeluje: dajcie nam proszę czas!
fot. Facebook
Sara Kalisz
Zmiany w rządzie. Znamy nowego ministra sportu
Jakub Rutnicki i Sławomir Nitras (fot. PAP)
Zmiany w rządzie. Znamy nowego ministra sportu
| Inne 
Do góry