{{title}}
{{#author}} {{author.name}} / {{/author}} {{#image}}{{{lead}}}
{{#text_paragraph_standard}} {{#link}}Czytaj też:
{{link.title}}
{{{text}}}
{{#citation}}{{{citation.text}}}
Skoki. Japonia gotowa na sezon 2020/21 [Widoki na skoki #4]
Mateusz Leleń /
Tak mało przed sezonem skoków nie wiedzieliśmy jeszcze nigdy. Paradoksalnie najbardziej skrytą z czołowych kadr nie są (jak to często bywało) Japończycy. Latem nie przyjechali co prawda do Europy, ale jesienią zorganizowali u siebie szereg konkursów. Brylował Yukiya Sato, który może być "czarnym koniem" Pucharu Świata.
WYDARZENIE: sformowanie kadry na PŚ
W pierwszych miesiącach pandemii z Japonii docierały niepokojące wieści. Zakazano organizacji zawodów od kwietnia do września. Długo nie było wiadomo, kiedy zawodnicy będą mogli w ogóle wrócić do treningów. Zajęcia na skoczni wznowiono ostatecznie na początku czerwca, a pod koniec przygotowań przeprowadzono kilka testowych konkursów. Poza niemożnością przyjazdu do Europy było więc zatem całkiem znośnie.
Najważniejsze z perspektywy zawodników były październikowe mistrzostwa kraju. Tam ostatecznie wyjaśniła się kwestia składu na Puchary Świata. Pewne miejsce po poprzedniej zimie mieli: Ryoyu Kobayashi, Yukiya Sato, Junshiro Kobayashi, Daiki Ito i Keiichi Sato. W poczekalni znajdował się Naoki Nakamura – mógł utracić bilet, gdyby złoto na dużej skoczni wywalczył ktoś z poza wspomnianej grupy.
Tytuł trafił do Yukiyi Sato, co zapewniło premiowało Nakamurę, choć ten na przestrzeni jesiennych sprawdzianów skakał słabiej od Yukena Iwasy. Japońskie reguły są jednak bezwzględne. Do Europy nie przyleci też Noriaki Kasai, który tego lata prezentował się nieźle. Nie miał jednak większych szans na zdobycie szturmem miejsca w kadrze.
CZAS WOLNY
Radosną wieść przekazał Junshiro Kobayashi. Pierwszy japoński lider Pucharu Świata w XXI wieku został ojcem.
Zdecydowanie bardziej aktywny od starszego brata w mediach społecznościowych jest Ryoyu Kobayashi. Czego on tego lata nie robił? Był tenis, skakanie przez puszki, jazda na symulatorze, jazda autem. Były nawet zabiegi pielęgnujące...
JAPOŃCZYCY W ZAWODACH LATEM 2020
W trakcie pandemicznego lata nie było szans na to, aby Japończycy ryzykowali podróż na Grand Prix lub Puchar Kontynentalny do Wisły. Sprawdziany organizowali sobie sami. I to w pokaźnej liczbie, bo przełom października i listopada obfitował w konkursy.
Najważniejsze zawody – mistrzostwa Japonii – wygrał Yukiya Sato. Mierzący 161 sentymentów skoczek zdobył złoto zarówno na dużej, jak i normalnej skoczni.
Coraz mniejsze szanse w rywalizacji z rodakami ma Noriaki Kasai. Weteran nie skakał może źle, (do tego podkreślał, że poprawił pozycję najazdową), ale młodzież zaczyna mu coraz szybciej uciekać. Trudno zakładać, że dzieje się tak tylko przez pecha do warunków...
LIDER
Teoretycznie należy tu typować Ryoyu Kobayashiego. 24-latek w wielkim stylu zdominował Puchar Świata 2018/19. W ostatniej edycji miewał problemy, ale ostatecznie i tak doleciał do podium "generalki". Pod względem potencjału to z pewnością światowe TOP 3. Na krajowym podwórku rośnie mu jednak coraz groźniejszy przeciwnik...
UWAGA NA...
Yukiyę Sato! Skaczący niepodrabialną techniką Japończyk był tego lata najlepszym zawodnikiem w Kraju Kwitnącej Wiśni. Wydaje się, że jest w stanie uniknąć falowań formy, które nękały go w poprzednich sezonach. W minionych tygodniach prezentował się lepiej niż Ryoyu, choć warto zauważyć, że Kobayashi (co w tym przypadku jasno pokazywały wskaźniki) skakał często w zdecydowanie gorszych warunkach, a te jak wiadomo mają na współczesne skoki coraz większy wpływ...