Duety, tercety, kwartety... W zespole wokalnym Jerzego Brzęczka druga linii grała już wiele melodii i nierzadko fałszowała. Być może dlatego, że jej skład zmienia się bardzo często i w trakcie 22 koncertów obserwowaliśmy już 12 różnych kapel.
W kadrze Adama Nawałki do pewnego momentu wszystko było przewidywalne i czytelne. Zanim selekcjoner wpadł na pomysł nauki piłkarzy gry w ustawieniu 3-5-2, wyjściowe 4-4-2 było rzeczą równie pewną, co śmierć i podatki. Oczywistym stawało się, że w środku pola harował jak wół będzie Grzegorz Krychowiak, a dźwigać fortepian pomoże mu Krzysztof Mączyński. Klasykiem było ustawianie w pierwszej linii Roberta Lewandowskiego z Arkadiuszem Milikiem i operowanie na dynamicznych skrzydłowych, których zadaniem było zerwać się ze smyczy obrońców, dobiec do końcowej linii i precyzyjnie dograć w pole karne. Ta przewidywalność nie była czymś złym. Miała swoje plusy, bo przyjeżdżający na zgrupowanie piłkarze dokładnie wiedzieli, jak i gdzie zagrają, jakie oczekiwania ma wobec nich sztab, jakie zadania czekają na nich do zrealizowania na boisku. Chciałoby się powiedzieć, że był to plan idealnie skrojony pod możliwości kadry i pozwalający jej zachować stabilizację. Dość zresztą powiedzieć, że gdy Nawałka zaczął przy tej koncepcji majstrować, skończyło się katastrofą na rosyjskim mundialu.
U Brzęczka jest inaczej. Truskolaski selekcjoner notorycznie eksperymentuje. Zmienia ustawienie, rotuje piłkarzami, trzyma w niepewności i zaskakuje wyborami. Niewiele jest pozycji, o których moglibyśmy powiedzieć, że mają stałego wykonawcę, niewielu jest też zawodników, którzy mogą przyjeżdżać na kadrę święcie przekonani o tym, że na ważny mecz wyjdą w wyjściowej jedenastce. Trener permanentnie szuka: lewego obrońcy, duetu skrzydłowych, partnera dla Lewandowskiego. Jednym wielkim placem budowy jest między innymi środek pola i być może to jest powód, dla którego jego drużynie ciężko wypracować jakikolwiek styl i harmonię. Owszem, wyniki się zgadzają, bo przejście przez eliminacje niemal suchą stopą trzeba uznać za spory sukces, ale wymagania wobec tej reprezentacji są nieco większe. Skoro w biało-czerwonych barwach biegają gwiazdy Bayernu Monachium, Napoli, Lokomotiwu Moskwa, Southampton czy Torino, można wymagać, by tę jakość widać było też na boisku. Niekoniecznie muszą prowadzić z nami grę reprezentacje pokroju Austrii czy Ukrainy.
Brzęczek poprowadził jak dotychczas kadrę w 22 meczach. Czy można powiedzieć, że po tych ponad dwóch latach wiemy, jak będzie wyglądał środek pola w najbliższym meczu? Nie możemy. Nie uda nam się nawet oszacować, ilu zawodników będzie go tworzyło. Za kadencji byłego trenera płockiej Wisły zdarzało się, że stawiał na dwóch, trzech, ale też na czterech zawodników. Łącznie drugą linię zestawiał aż na 12 sposobów:
– Krychowiak, Klich, Zieliński x6
– Krychowiak, Klich x4
– Krychowiak, Góralski, Zieliński x3
– Krychowiak, Linetty
– Krychowiak, Klich, Kurzawa, Zieliński
– Szymański, Góralski, Linetty, Zieliński
– Krychowiak, Bielik
– Krychowiak, Bielik, Zieliński
– Góralski, Klich
– Linetty, Moder
– Krychowiak, Moder, Klich
– Góralski, Linetty, Klich
Na nieco ponad pół roku przed mistrzostwami Europy przewidywanie, którzy z tych piłkarzy zostaną powołani, którzy zostaną w domach, którzy zagrają, a którzy usiądą na ławce, będzie niczym więcej jak wróżeniem z fusów. Wydawałoby się, że od lat kręgosłup kadry stanowił choćby Grzegorz Krychowiak, ale jego forma reprezentacyjna pozostawia ostatnio wiele do życzenia. Błysnął z kolei Karol Linetty, który latami traktowany był jak powietrze, a okazało się, że i z orzełkiem na piersi potrafi grać. Nie wiemy, jak definiowany jest przez Brzęczka Zieliński, który obskoczył już u tego trenera i występy na "dziesiątce", i na "ósemce", i na skrzydle. Objawieniem ostatnich miesięcy jest Jakub Moder i równie dobrze on może wprowadzać pierwiastek finezji w drużynie, a są przecież jeszcze Mateusz Klich, którego piewcą talentu jest Marcelo Bielsa, niezmordowany Jacek Góralski i wracający do zdrowia Krystian Bielik.
Od momentu zatrudnienia Brzęczka mija w czwartek dokładnie 26 miesięcy. Niepodważalne są przyzwoite wyniki, relatywnie łatwo zdobyty awans na Euro i, zwłaszcza w ostatnim czasie, większa odwaga w stawianiu na młodych piłkarzy. Wciąż jednak kadra w wielu aspektach wydaje się być placem budowy, a druga linia jest tego wzorcowym przykładem. Na pół roku przed turniej drużyna powinna mieć już pewien rys, nabierać kształtów, a tymczasem w tak istotnej formacji wciąż nie wiadomo, czy deweloper planuje postawić biurowiec, dom jednorodzinny, czy rząd szeregowców. Kapela Brzęczka gra bowiem notorycznie w innym składzie i personalnym, i liczebnym, a taki logistyczny chaos musi się prędzej czy później odbić czkawką.