| Piłka ręczna / ORLEN Superliga
W ciągu zaledwie 12 miesięcy dwukrotnie poważnie uszkodził kolano i na długo wypadł z gry. Choć do Łomży Vive Kielce przeniósł się już w połowie 2019 roku, to w zespole zadebiutował niedawno, ledwie kilka tygodni temu. Tomasz Gębala powrócił do regularnej gry po najtrudniejszym okresie w swojej karierze. Jak odnajduje się w nowym klubie i nowej roli defensora? Co robił podczas kilkunastodniowej kwarantanny i dlaczego nie gra z kolegami z zespołu w FIFĘ?
Maciej Wojs, TVPSPORT.PL: – Zacznijmy od niedawnego zgrupowania reprezentacji, które przedwcześnie dobiegło końca po wykryciu przypadków zakażenia koronawirusem wśród zawodników. Wśród tych z pozytywnym wynikiem testu byłeś też ty. Jak się teraz czujesz?
Tomasz Gębala: – Czuję się dobrze. Nie mam żadnych objawów i mam nadzieję, że tak pozostanie. Nawet przed rozmową z tobą sprawdzałem temperaturę – 36,6, idealnie.
– Jak wyglądało to zgrupowanie?
– Od razu po przyjeździe zostaliśmy wyizolowani i każdy z nas trafił do swojego pokoju. Przeprowadzono nam testy i do czasu wyników pozostawaliśmy w pokojach. Oczywiście nikt nie mógł się z nikim spotkać. Dostawaliśmy posiłki pod drzwi, przez Internet robiliśmy lekki rozruch. Wszystko odbywało się indywidualnie, bez kontaktu z innymi. Tego dnia, gdy ogłoszono wyniki, mieliśmy się spotkać na analizie wideo. Ja byłem zresztą już przebrany i gotowy na trening, a tu patrzę: wynik pozytywny. Nie powiem, bardzo mnie to zdziwiło. Potem wszystko potoczyło się już szybko. Zapadła decyzja, że mamy wracać szybko do Kielc i każdy z nas ruszył w drogę.
– Taki wynik testu był dla ciebie zaskoczeniem, bo ledwie kilka dni wcześniej miałeś robiony test przed meczem w Lidze Mistrzów. Wtedy wynik był negatywny.
– Tak i podobnie było w przypadku wszystkich wcześniejszych testów. Wszystko było okej, nie miałem żadnych objawów i nadal ich nie mam. Testy mają jednak to do siebie, że mogą wyjść pozytywne po czasie. Wirus potrzebuje go, by rozwinąć się w organizmie. Mogło być więc tak, że byłem zakażony już wcześniej, ale pozytywny wynik wyszedł dopiero podczas zgrupowania. Ale poprzestanę na tych rozważaniach, bo nie jestem wirusologiem, więc wolę się nie wypowiadać. Najważniejsze jest to, że czuję się dobrze i mam nadzieję, że pozostali gracze, z którymi miałem kontakt, też się tak czują.
– Wynik twojego testu sprawił, że do Kielc wrócić musieli wszyscy zawodnicy, którzy rozjechali się na zgrupowania swoich reprezentacji po całej Europie. Ty i pozostali polscy gracze mieliście z Warszawy do Kielc blisko, ale słyszałem, że długą podróż odbył m.in. Andreas Wolff.
– Andi pojechał do Duesseldorfu na zgrupowanie reprezentacji Niemiec samochodem. Zrobił tak specjalnie, żeby mieć możliwość szybkiego powrotu, gdyby napotkał na jakieś problemy związane z koronawirusem na granicy. W drogę ruszył wieczorem po meczu z Kaliszem, na miejscu przespał się ze trzy lub cztery godziny, bo miał stawić się na treningu, ale nagle okazało się, że pilnie ma wracać do Polski. Przespał się znowu kilka godzin i ruszył w podróż powrotną. Łącznie zrobił 2 tysiące kilometrów.
– Niemcy swoje mecze w eliminacjach Euro 2022 rozegrali, za to wasze spotkania ze Słowenią i Holandią zostały przełożone. Widzisz jakiś termin, w którym te mecze mogłyby się odbyć?
– Patrząc na to, że w styczniu czekają nas mistrzostwa świata w Egipcie i zakładając, że mistrzostwa w ogóle się odbędą, to bardzo trudno będzie znaleźć czas na rozegranie zaległych spotkań. Może uda się na przełomie grudnia i stycznia? Nie sądzę jednak, by było to możliwe, bo wszyscy mają na wtedy zaplanowane przygotowania do mistrzostw i wrzucenie tam meczów bardzo utrudniłoby nam pracę. Ale nie skupiam się na tym. Tę decyzję podejmie EHF. To znak tych czasów i musimy być świadomi tego, że mecze będą odwoływane i trzeba będzie je nadrabiać. My, w Kielcach, jesteśmy jeszcze w miarę komfortowej sytuacji, bo jak na razie udało się nam rozegrać praktycznie wszystkie mecze. Niektóre kluby są jednak w zdecydowanie trudniejszej sytuacji. Trzeba się jednak do tego dostosować. Dopóki sytuacja nie wróci do normalności, musimy sobie z tym radzić i mieć świadomość, że tak może się dziać.
– Mistrzostwa w Egipcie dojdą twoim zdaniem do skutku?
– Tak, myślę, że się odbędą. Ktoś zainwestował w nie duże pieniądze. Co prawda sytuacja na świecie nie wygląda optymistycznie, ale jeśli zostanie wprowadzony konkretny reżim sanitarny, to wszystko powinno utrzymać się w ryzach. Nie mówię, że Egipcjanie mają zrobić dokładnie to, co zrobiło NBA, ale reżim sanitarny to podstawa. Brak wstępu dla ludzi "z zewnątrz", kontrole, trzymanie się zasad i będzie okej.
– Tyle, że Egipcjanie chcą rozegrać turniej w kilku miastach.
– Jeśli nie będzie kibiców, to po co tyle lokalizacji? Jasne, pozostaje kwestia infrastruktury, hoteli i wszystkiego tego, co towarzyszy takim imprezom od strony organizacyjnej, ale jestem przekonany, że jeśli gospodarze będą chcieli rozegrać mistrzostwa, to znajdą ku temu odpowiednie rozwiązania.
– Przyzwyczaiłeś się już do nowej rzeczywistości i regularnych testów?
– Musiałem. Skoro chcę grać, to muszę się dostosować. Każdy z nas musi. Inaczej nie będzie to funkcjonowało. Nie jesteśmy więksi od tych, którzy tym wszystkim zarządzają, by stawiać warunki.
– Jak spędziłeś kwarantannę?
– Bez zaskoczeń: jadłem, trenowałem, czytałem książki i grałem w gry.
– Co czytasz?
– Teraz – "Finansową fortecę" Marcina Iwucia. Bardzo fajna, przystępna książka. Gdy ją skończę, zacznę "Inteligentnego inwestora" Benjamina Grahama, ale to będzie już trudniejsze.
– Ekonomia. Widzę, że pozostajesz w kręgu swoich zainteresowań.
– Tak. Muszę jeszcze znaleźć gdzieś "Logikę pragmatyczną" Ajdukiewicza, bo na podstawie kilku rozdziałów tej książki mam napisać pracę na studia. To będzie jednak bardzo trudna lektura. To książka z lat 60., o tym, jak nauczyciele powinni wykorzystywać logikę do nauki w jej procesie. Definicje, semantyka, tworzenie zdań twierdzących z przesłanek i tak dalej. Uczyłem się tego już kiedyś na kolokwium z logiki, ale to było jakiś czas temu. Napisał ją filozof, więc będzie bardzo specyficzna. Takie lektury, czy te z pogranicza ekonomii, antropologii i historii mają to do siebie, że czytając je trzeba być cały czas skupionym. Inaczej po kilka razy będziesz przerabiał jeden akapit – tyle jest tam odnośników i fachowej wiedzy. Ale to fajna wiedza.
– Przypuszczam więc, że gry traktujesz jako rozrywkę. W co grasz?
– Jestem typowym ojcem, więc jedynie w gry single player. Rzadko kiedy gram z kolegami, bo nie lubię sytuacji, gdy się z nimi umówię i nagle muszę ich zostawić. Gdy jestem z rodziną, to nie gram w nic.
– Co masz teraz na tapecie?
– Klasyka: Europa Universalis IV i Crusader Kings III. Co jakiś czas zawsze do nich wracam. A teraz katuję jeszcze Fallout 4.
– Wolff streamuje swoje mecze w Call of Duty, Alex Dujshebaev i Artiom Karaliok grają w FIFĘ. Powinniście założyć sekcję esportu w Kielcach.
– Ja się do FIFY nie nadaję, to nie dla mnie. Zbyt dużo nerwów. Wystarczy mi, że czasem wpadnie jeden z kolegów i zagramy w NBA. Ale ta gra ma wkurzające algorytmy...
– Interesujesz się na co dzień NBA?
– Może nie na co dzień, ale śledzę rozgrywki. Jestem kibicem, ale bardziej kibicem masochistą, bo wybrałem sobie Chicago Bulls...
– Oj, rozumiem... W takim razie w ostatnim czasie nie możesz mieć powodów do satysfakcji.
– Przeciwnie! W końcu wymienili front office. Może coś ruszy, jest nadzieja! W sercu w końcu zapłonęła jakaś iskierka. Może wreszcie się uda...
– Skąd taki wybór? Nie wyrosłeś na Bykach Michaela Jordana.
– Derrick Rose. Ale to od początku była specyficzna sympatia. Zostałem ich fanem, gdy Rose zerwał więzadła krzyżowe w kolanie.
– Patrząc na twoją historię, widzę tu pewne analogie. Wróćmy jednak do piłki ręcznej. Listopadowe mecze miały być twoimi pierwszymi spotkaniami w kadrze od półtora roku. Nie masz w ostatnich miesiącach szczęścia do reprezentacji...
– Z kadrą jest tak: dopóki zdrowie będzie mi pozwalać, będę chciał w niej grać. Kadra to dla mnie honor. To zaszczyt, że mogę występować z orzełkiem na piersi. Zawsze będę chciał dla niego grać. Wiesz dobrze jednak jak wygląda to z moim zdrowiem. Muszę być świadomy tego, że jeśli zdrowie stanie na przeszkodzie, to będę musiał się wycofać. Ale to nie dotyczy tylko kadry, ale ogólnie piłki ręcznej. Jeśli zdrowie da mi znać, że to koniec – okej, to będzie koniec. Wiem, że będę bał się podjąć taką decyzję, bo przecież całkowicie zmieni ona moje życie. Jestem jednak świadomy, że w pewnym momencie być może będę zmuszony ją podjąć.
Jeżeli trener wymaga ode mnie tego, żebym był obrońcą, to będę obrońcą. Jestem profesjonalistą. Nie będę się przecież obrażał, że gram tylko w obronie
– Mówiłeś już o tym, że jako Łomża Vive Kielce rozegraliście jak na razie sporo spotkań. Dla ciebie to powrót do regularnej gry po ponad rocznej przerwie. Jak reaguje na to twoje ciało?
– Ciężko. Jest mi ciężko. Już okres przygotowawczy był dla mnie trudny. Może jeszcze na początku jakoś dawałem sobie radę, wtedy gdy chłopaki nie pamiętali jeszcze jak się gra w piłkę ręczną na tym wysokim poziomie. Tyle, że dość szybko sobie o tym przypomnieli, a ja zostałem w tyle. Mam jeszcze problemy z tym, żeby złapać z nimi zgranie, ale to też skomplikowana sprawa, bo nie mogę grać w każdym meczu, bo nie wytrzymuje tego moje ciało. Nie da się tego niestety zrobić w ten sposób, że po roku bez grania na wysokiej intensywności nagle wszystko będzie okej i mój organizm będzie funkcjonował tak, jak przed tą przerwą. Potrzebuję jeszcze czasu, by wrócić do tej intensywności. Jest już lepiej niż choćby na starcie sezonu, ale też szukamy złotego środka między grą a odpoczynkiem. Bo z jednej strony chciałbym przecież grać cały czas, tak w obronie, jak w ataku – i poprzez to wrócić do swojego dawnego poziomu i zacząć się rozwijać – ale też nie mogę przeciążyć nogi. Nie mogę doprowadzić jej do takiego stanu, że mięśnie przestaną dawać radę, a w efekcie nie wytrzyma tego kolano.
– Musisz słuchać ciała. Powiedziałeś, że nie wróciłeś jeszcze do swojego dawnego poziomu, tego sprzed kontuzji. Ile ci jeszcze do tego brakuje?
– Całkiem sporo. Ale mówimy o tym, by wrócić do tego, co chciałbym robić na boisku i do tego, co wiem, że potrafię robić. Nie mówię już o tym, co w ogóle chciałbym potrafić jako zawodnik i jakie umiejętności chciałbym posiadać. Wyleczyłem się z takiego myślenia. Robiłem już jednak pewne rzeczy i wiem, że do tego jeszcze mi brakuje – choćby w kwestii dynamiki ruchu, zgrania z zawodnikami czy wyczucia tego, co dzieje się na boisku. Brakuje mi jeszcze pewności w kwestii podejmowania decyzji – tych, które podejmuje się w ułamku sekundy, co decyduje o tym, czy podanie do koła lub skrzydła dojdzie, a rzut wpadnie do bramki. To są te chwile zawahania, których wiem, że w pewnym momencie kariery nie miałem. Wiem, że mogę do tego wrócić. Codziennie pracuję w tym kierunku. Nie jest tak, że w Kielcach mam być wyłącznie obrońcą. Na razie w obronie idzie mi po prostu lepiej, bo pewne niedociągnięcia mogę tam nadrobić fizycznością i tym, że jestem duży. Nie zmienia to jednak faktu, że mam wiele zastrzeżeń do swojej gry taktycznej w defensywie. Mam co poprawiać. Po obu stronach boiskach muszę wrócić na odpowiedni poziom. Miałem nadzieję, że uda mi się to jeszcze w tym roku, bo w ostatnich tygodniach w końcu coś ruszyło i moja forma szła do góry, ale ta wymuszona przerwa może pokrzyżować mi plany...
– Wyprzedziłeś moje następne pytanie związane z twoją funkcją w Kielcach. Na razie jesteś głównie obrońcą. Godzisz się z taką rolą w zespole?
– Dopóki jestem w tym zespole i jestem zawodnikiem tego klubu, będę robił wszystko, by ten zespół wygrywał. Jeżeli trener wymaga ode mnie tego, żebym był obrońcą, to będę obrońcą. Jestem profesjonalistą. Nie będę się przecież obrażał, że gram tylko w obronie. Nie o to w tym chodzi. Ja muszę być gotowy. W każdym momencie mogę dostać szansę w ataku, dać komuś zmianę, dzięki czemu będzie mógł odpocząć. Zresztą to, czy dostanę ją na jedną akcję, czy na cały mecz, nie zależy tylko ode mnie. Musimy dbać o to, by wygrał zespół, a nie o to, żeby Tomek Gębala rzucił jak najwięcej bramek i grał tyle, ile chce.
– Nie obawiasz się, że twoja przygoda w Kielcach potoczy się tak jak w przypadku dwóch innych lewych rozgrywających – Piotra Chrapkowskiego i Marko Mamicia? Oni też trafili do Vive jako zawodnicy ze sporym potencjałem rzutowym, a koniec końców grali tylko w obronie.
– I gdzie teraz są?
– W klubach Bundesligi.
– To co można z tego wywnioskować? Jeżeli będę grał tylko w obronie, to...
– Też się tam odnajdziesz?
– Pewnie tak, ale nie wiem, czy będę chciał grać tylko w obronie. Trudno mi o tym mówić teraz, to za wcześnie. Dopiero wróciłem do regularnej gry po kontuzji, mam jeszcze dużo czasu do zakończenia kontraktu. Zobaczmy jak potoczy się moja historia. Czy pogodzę się z tym, że mam być tylko i wyłącznie obrońcą? Nie wiem, wszystko zależy od tego, na co będzie pozwalało mi zdrowie i jak będzie wyglądała moja współpraca.
– Wejście do zespołu prowadzonego przez Tałanta Dujszebajewa jest trudne?
– Dla mnie nie było to problemem. Nie miałem i nie mam trudności, by zrozumieć taktykę trenera. Moim problemem jest kwestia wykonania tego na boisku. Jeśli dasz mi tablicę, rozrysuję ci wszystko dokładnie tak, jak mam to zrobić. Ale jak wyjdę na boisko i stanę na przeciw przeciwnika, który robi wszystko, bym popełnił błąd i muszę też dostosować się do innych zawodników z mojej drużyny i tego, co aktualnie robią, to robią się schody. Ale to przecież moja praca, by wykonać na boisku to, co chce trener. Jeśli nie będę tego potrafił, to będę co najwyżej mistrzem teorii. A tego nie chcę, to nie ma sensu. Uczę się podejmowania decyzji i reagowania na to, co robi obrońca. Na boisku wszystko zmienia się w ułamku sekundy. Kiedy mam dużo informacji w głowie, muszę je przetworzyć i podjąć odpowiednią decyzję, a przy tym wykonać wszystko dobrze technicznie.
– Jak często słyszysz od trenera: "Tomek, rzucaj, a nie pchaj się na szósty metr!"?
– Dość często. Ale to wszystko uzależnione jest od konkretnych sytuacji. Jeśli rywale stoją płasko, to wiadomo, że muszę rzucić. Nie mogę szukać alibi, że pójdę 1 na 1 i podam piłkę dalej, byle nie zrobić błędu. Jeśli mam jednak wyizolowanego przeciwnika do gry 1 na 1 i wiem, że mogę go na siłę przepchnąć, a potem rzucić albo zrobić miejsce komuś z zespołu i odegrać, to dlaczego mam tego nie robić? Wszystko zależy od sytuacji. Nie muszę zawsze rzucać. Będą takie sytuacje, że gdy pójdę 1 na 1, to nie będzie błąd. Ale wracamy do tego samego – podejmowania decyzji.
– Mam wrażenie, że zostałeś poniekąd zakładnikiem swojego wzrostu. Skoro Tomek Gębala ma 210 centymetrów, to musi rzucać z dystansu i to rzucać sporo, a przede wszystkim – celnie.
– Jeśli będzie ku temu okazja, to nie ma problemu. Ja mogę rzucać w każdej akcji – dopóki będę dobrze nabiegał, dopóki będzie wszystko okej i będzie mi wpadało, to pewnie. Nawet jakbyś mi powiedział, że mam turlać piłkę jak kulę do kręgli, a będzie wpadało, to tak będę robił. Ale to znów wszystko kwestia identyfikowania sytuacji, podejmowania decyzji. Mógłbym częściej rzucać, to prawda, ale to wszystko musi się mieścić w naszych założeniach taktycznych. Nie mogę wziąć piłki pod pachę, załadować do armaty i odpalać za każdym razem, bo nie zawsze będzie to odpowiedni wybór.
– Który dotychczasowy mecz Łomży Vive dał ci najwięcej satysfakcji?
– Drużynowo czy indywidualnie?
– Wybierz oba.
– Drużynowo ten z PSG, na pewno. Wygrana z takim zespołem to świetne uczucie. To był zresztą fajny mecz, długo cieszyliśmy się z tej wygranej. Drużynowo było to super przeżycie. A indywidualnie... Trudno mi coś wybrać. Po meczu z PSG usłyszałem, że zagrałem dobry mecz, a ja akurat miałem dużo zastrzeżeń do swojej gry w tym spotkaniu. Byłem zdenerwowany niektórymi błędami. Jasne, mogę sobie to tłumaczyć, że przecież wygraliśmy, a przeciwko takim zawodnikom trudno nie popełnić błędów, ale było też kilka takich, które nie powinny mi się przytrafić. Denerwowało mnie szczególnie to, że nie trzymałem ustawienia. To muszę poprawić, przestawić się na lepszą grę ustawieniem. Gdy grasz przeciwko wybitnym zawodnikom, to wykorzystają każdy twój najmniejszy błąd. Dlatego gra bez piłki jest tak niezwykle ważna dla odpowiedniego funkcjonowania całej obrony. Bez tego nie ma współpracy i uzupełniania się.
– Z kim gra ci się najlepiej na środku defensywy?
– Z każdym gra mi się dobrze.
– Dyplomata.
– Nie dam ci się złapać!
– Dobrze, okej. Na koniec pytanie z serii: jasnowidztwo. W obecnych okolicznościach trudno o jakiekolwiek prognozy, ale nie sposób nie zapytać: czy Łomża Vive Kielce awansuje w tym sezonie do Final4 Ligi Mistrzów?
– Tak.
– Krótko, zwięźle, rzeczowo.
– Po to gramy w Lidze Mistrzów. Po to wychodzimy na boisko – by wygrać. Nie możemy się bać tego, że jesteśmy zespołem budowanym, by wygrywać. Ktokolwiek z boku może nam mówić co chce, ale my wiemy, gdzie chcemy iść i gdzie chcemy być. To nasza robota, by wykonać to zadanie. Na każdym treningu pracujemy, by zdobyć mistrzostwo Polski i Puchar Polski, awansować do Final4 i wygrać całą Ligę Mistrzów. Jasne, po drodze mogą przytrafić się nam potknięcia, ale jesteśmy Łomża Vive Kielce i chcemy wygrywać.
19 - 25
Zepter KPR Legionowo
Kliknij "Akceptuję i przechodzę do serwisu", aby wyrazić zgody na korzystanie z technologii automatycznego śledzenia i zbierania danych, dostęp do informacji na Twoim urządzeniu końcowym i ich przechowywanie oraz na przetwarzanie Twoich danych osobowych przez nas, czyli Telewizję Polską S.A. w likwidacji (zwaną dalej również „TVP”), Zaufanych Partnerów z IAB* (964 firm) oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP (88 firm), w celach marketingowych (w tym do zautomatyzowanego dopasowania reklam do Twoich zainteresowań i mierzenia ich skuteczności) i pozostałych, które wskazujemy poniżej, a także zgody na udostępnianie przez nas identyfikatora PPID do Google.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie naszych poszczególnych serwisów zwanych dalej „Portalem”, w tym informacje zapisywane za pomocą technologii takich jak: pliki cookie, sygnalizatory WWW lub innych podobnych technologii umożliwiających świadczenie dopasowanych i bezpiecznych usług, personalizację treści oraz reklam, udostępnianie funkcji mediów społecznościowych oraz analizowanie ruchu w Internecie.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie poszczególnych serwisów na Portalu, takie jak adresy IP, identyfikatory Twoich urządzeń końcowych i identyfikatory plików cookie, informacje o Twoich wyszukiwaniach w serwisach Portalu czy historia odwiedzin będą przetwarzane przez TVP, Zaufanych Partnerów z IAB oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP dla realizacji następujących celów i funkcji: przechowywania informacji na urządzeniu lub dostęp do nich, wyboru podstawowych reklam, wyboru spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych treści, wyboru spersonalizowanych treści, pomiaru wydajności reklam, pomiaru wydajności treści, stosowania badań rynkowych w celu generowania opinii odbiorców, opracowywania i ulepszania produktów, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, technicznego dostarczania reklam lub treści, dopasowywania i połączenia źródeł danych offline, łączenia różnych urządzeń, użycia dokładnych danych geolokalizacyjnych, odbierania i wykorzystywania automatycznie wysłanej charakterystyki urządzenia do identyfikacji.
Powyższe cele i funkcje przetwarzania szczegółowo opisujemy w Ustawieniach Zaawansowanych.
Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać w Ustawieniach Zaawansowanych lub klikając w „Moje zgody”.
Ponadto masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia, przenoszenia, wniesienia sprzeciwu lub ograniczenia przetwarzania danych oraz wniesienia skargi do UODO.
Dane osobowe użytkownika przetwarzane przez TVP lub Zaufanych Partnerów z IAB* oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP mogą być przetwarzane zarówno na podstawie zgody użytkownika jak również w oparciu o uzasadniony interes, czyli bez konieczności uzyskania zgody. TVP przetwarza dane użytkowników na podstawie prawnie uzasadnionego interesu wyłącznie w sytuacjach, kiedy jest to konieczne dla prawidłowego świadczenia usługi Portalu, tj. utrzymania i wsparcia technicznego Portalu, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, dokonywania pomiarów statystycznych niezbędnych dla prawidłowego funkcjonowania Portalu. Na Portalu wykorzystywane są również usługi Google (np. Google Analytics, Google Ad Manager) w celach analitycznych, statystycznych, reklamowych i marketingowych. Szczegółowe informacje na temat przetwarzania Twoich danych oraz realizacji Twoich praw związanych z przetwarzaniem danych znajdują się w Polityce Prywatności.