| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa
Jagiellonia Białystok w czasie przerwy na mecze reprezentacji nie próżnuje. Od kilku tygodni znajduje się w głębokim kryzysie i robi wszystko, by najbliższe spotkania rozstrzygać na swoją korzyść. Pod coraz wyższym murem zwątpienia kibiców staje trener Bogdan Zając.
"Porażką byłoby się poddać"
Żółto-czerwoni nie wygrali meczu od trzech kolejek. Z kolei Zając zanotował najgorszy ligowy start Jagi od 12 lat. Jego praca stawia coraz więcej znaków zapytania. Były asystent trenera Adama Nawałki nie najlepiej radzi sobie z otaczającą go presją ze strony kibiców i dziennikarzy, którzy coraz częściej zadają pytania o sens kontynuacji współpracy klubu z tym szkoleniowcem.
Podczas konferencji prasowej po meczu z Cracovią Zając usłyszał pytanie o swoją dymisję. W jego obronie stanął Michał Probierz, który poprosił sympatyków z Białegostoku o cierpliwość. Tydzień po tamtej sytuacji Bogdan Zając mówi, że w tak trudnym momencie drużyna może pokazać charakter wyłącznie na boisku. Szkoleniowiec zdradził, że Jagiellonia ciężko pracuje przed nadchodzącym spotkaniem z Wisłą Płock.
– Taka porażka, jak ta ostatnia w Krakowie boli szczególnie mocno. Oddaliśmy punkty w ostatnich minutach. W takich sytuacjach sportowa złość jest szczególnie duża. Właśnie wtedy każdy najchętniej wyszedłby ponownie na murawę, aby rozegrać kolejne spotkanie, zrewanżować się i odrobić stracone punkty. Z drugiej strony przerwa reprezentacyjna to okazja do regeneracji i ciężkiej pracy. Tak też do tego podeszliśmy. Zwieńczeniem pierwszego tygodnia była gra wewnętrzna. Po niej zmniejszymy obciążenia i przepracujemy pełen mikro cykl przed spotkaniem z Wisłą Płock – zapewnia Zając.
Trener Jagi przyzwyczaił do tego, że dużą wagę przywiązuje do motywacji. Według niego Jagiellonia pokaże charakter wtedy, gdy udowodni, że się odbudowała. – Podczas rozmów na boisku wiele
razy podkreślałem, że w kolejnym meczu musimy zagrać lepiej. Wiem, że stać nas na to. Rozmawiamy o przegranym meczu. Naszą porażką byłoby, gdybyśmy zwiesili głowy. Prawdziwy zespół potrafi odbudować się w trudnym momencie, kiedy jest w stanie pokazać charakter – podkreślił szkoleniowiec żółto-czerwonych.
Gdzie leży problem?
Żółto-czerwoni od 2018 roku notują sukcesywny regres. Nie pomogła zmiana szkoleniowców czy transfery. Nie pomogło też – jak się okazuje – zapowiadane latem przez głównego akcjonariusza klubu Wojciecha Strzałkowskiego obranie nowego kierunku rozwoju klubu. Trudno o nim cokolwiek wspominać. Jagiellonia miała częściej stawiać na zdolną, polską młodzież, tymczasem pozyskała 27-letniego napastnika z Olsztyna, czy grającego w Irlandii Kanadyjczyka. Białostocki klub nieco pogubił się w swojej polityce. Ponadto zmaga się też z licznymi urazami.
– Mamy swoje problemy, ale nie chcę o nich głośno opowiadać. Musimy sobie z nimi sami poradzić. Oczywiście, w każdym z ostatnich trzech spotkań coś nie zadziałało, kogoś zabrakło, ale z drugiej strony absencja jednego zawsze będzie szansą dla drugiego. Tak na to patrzymy. Nie da się ukryć, że jako drużyna mamy trudny moment, ale musimy sobie z tym poradzić. Trzeba jeszcze ciężej pracować, aby na mecz z Wisłą wyjść maksymalnie skoncentrowanym i powalczyć o trzy punkty – zauważył Zając.
Gdzie leży problem? Na pierwszy rzut oka wygląda to na złe zarządzanie drużyną Jagiellonii przez szefa sztabu szkoleniowego. Jak nieoficjalnie dowiedział się TVPSPORT.PL władze klubu są bardzo niezadowolone z wyników i stylu gry Jagiellonii. Wbrew pozorom, wina za to nie leży tylko po stronie Zająca, ale też po stronie właścicieli i prezesa klubu, który jednocześnie jest dyrektorem sportowym. To oni w głównej mierze odpowiadają za transfery Jagi, które z wyłączeniem Steinborsa, są na razie niezbyt udane. Choć swoje w tej sprawie dokłada też trener. Składa się to na wątpliwej jakości całokształt obecnej Jagiellonii.
Najbliższe tygodnie mogą być kluczowe dla żółto-czerwonych. Jeśli wyniki nie ulegną poprawie, będzie gorsza atmosfera, niższe miejsce w tabeli i zwolnienie trenera. To ciąg przyczynowo-skutkowy, który może dotknąć białostocki klub jeszcze w tym roku.