| Piłka ręczna / ORLEN Superliga
MMTS Kwidzyn doznał w niedzielę szóstej porażki w siódmym ligowym meczu w tym sezonie. Drużyna Bartłomieja Jaszki zawodzi na całej linii i na miesiąc przed końcem rywalizacji w 2020 roku jest przedostatnia w tabeli. – Nasza sytuacja jest trudna, ale trzeba się podnieść i wyciągnąć wnioski – przekonuje Jaszka. O przełamanie nie będzie jednak łatwo, bo w następnej serii jego zespół podejmie Gwardię. Transmisja w sobotę w TVP Sport.
Trwający sezon jest jak na razie wierną kopią poprzednich rozgrywek w wykonaniu MMTS. Prowadzona wtedy przez Dimę Zinczuka drużyna przegrywała mecz za meczem, co było niemałym zaskoczeniem – wszak kilka miesięcy wcześniej pod wodzą Tomasza Strząbąły dotarła do półfinału mistrzostw kraju i o jedną bramkę przegrała z Gwardią dwumecz o brązowy medal. Zinczuk, mimo fatalnych wyników i niezbyt dobrych relacji z zawodnikami, pozostał na stanowisku, a MMTS z czasem podreperował nieco dorobek i uciekł ze strefy spadkowej. Tuż przed walką w Rundzie Spadkowej rozgrywki przerwała jednak pandemia koronawirusa.
W tym sezonie miało być inaczej. Już na przełomie marca i kwietnia ogłoszono, że nowym trenerem zespołu będzie Bartłomiej Jaszka. Później do drużyny dołączyło kilku zawodników i mimo że z klubem pożegnali się doświadczeni Adrian Nogowski i kapitan oraz lider defensywy Przemysław Rosiak, o MMTS ponownie mówiono jako o ekipie, która powinna włączyć się do walki o czołową szóstkę ligi. Po siedmiu meczach sezonu jest jednak spory zawód.
Kwidzynianie wygrali dotychczas jak na razie tylko jedno spotkanie. W niedzielę przegrali po raz szósty, tym razem w derbach Pomorza z Torus Wybrzeżem Gdańsk (22:28). Zagrali fatalnie w ataku, przez 60 minut oddając tylko 41 rzutów, w tym jedynie 29 celnych.
– Jesteśmy rozczarowani naszą postawą. Wydaje mi się, że przeciwnik bardziej chciał wygrać niż my. My mówimy [że chcemy wygrywać], ale tak naprawdę w pewnym momencie jedna czy druga niewykorzystana sytuacja podcina nam skrzydła. Idziemy do ataku i za szybko oddajemy rzuty. Nie czujemy tego ciśnienia, że trzeba cierpliwiej grać – tak jak potrafiliśmy już w tym sezonie. Nie do końca dobrze to funkcjonuje... – mówił po meczu z Wybrzeżem Jaszka.
Już do przerwy jego zespół przegrywał aż 8:14. Prym wśród rywali wiódł 22-letni Kamil Adamczyk, który występ zakończył z 11 bramkami. MMTS nie potrafił poradzić sobie z nim tak w pierwszej, jak i drugiej połowie. – Po przerwie nie było wiary w chłopakach, że ten mecz można odwrócić. Mówimy, chcemy, ale tak naprawdę nie do końca wygląda to na boisku tak, jakbyśmy chcieli... – dodał Jaszka.
O przełamanie złej passy jego drużynie nie będzie wcale łatwo. W sobotę do Kwidzyna przyjedzie druga obecnie w tabeli Gwardia, która w ostatnich dniach jest w niezłej dyspozycji – w przeciwieństwie do MMTS. – Nasza sytuacja jest trudna, ale trzeba się podnieść i wyciągnąć wnioski. Jutro jest nowy dzień. Musimy wstać i dalej ciężko pracować, żebyśmy w kolejnym meczu – z Gwardią u siebie – pokazali serce i charakter, jakie mamy. Wtedy będzie to zdecydowanie lepiej wyglądało – przekonuje Jaszka.
Sobotnie spotkanie rozpocznie się o godz. 13:00. Transmisja w TVP Sport, na TVPSPORT.PL i w aplikacji TVP Sport.
Następne