| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa
Wisła Kraków przyznała, że latem wprowadziła w błąd swoich kibiców. Klub poinformował wówczas o przedłużeniu kontraktu z Aleksandrem Buksą do 2023 roku. Teraz Wisła potwierdziła, że to nieprawda.
🔵⚪️🔴 @WislaKrakowSA 💪 https://t.co/dVW9hZ3hPn
— Dawid Błaszczykowski (@DawB82) August 23, 2020
Teraz jednak fani Wisły znów nie wiedzą, na czym siedzą. We wtorek Tomasz Włodarczyk w portalu Meczyki.pl poinformował, że umowa obowiązuje tylko do końca czerwca 2021. A to znów oznacza widmo kłopotów. W tekście mogliśmy przeczytać m.in.:
″Z naszych ustaleń wynika, że latem umówił się z Wisłą na ewentualne przedłużenie umowy do 2023 roku, ale dopiero po osiemnastych urodzinach. Wtedy według przepisów mogłaby zostać wpisana w kontrakt ewentualna klauzula odstępnego.
Wisła była zadowolona, że może ogłosić radosną nowinę kibicom i przystała na ustne warunki, które także nakładały na nią pewne ″obowiązki″ – rozwój Aleksandra poprzez regularne występy w lidze. Jednak cały czas wszystkie karty zostawały po stronie Buksów.
Klub nie ma bowiem na papierze żadnej gwarancji, że kontrakt zostanie przedłużony o kolejne dwa lata. I na dziś wszystko wskazuje na to, że nie zostanie. Bo według nieformalnego porozumienia 17-latek miał grać znacznie więcej niż ma to miejsce w tym sezonie. W dziewięciu kolejkach PKO Ekstraklasy rozegrał jedynie 109 minut″.