{{title}}
{{#author}} {{author.name}} / {{/author}} {{#image}}{{{lead}}}
{{#text_paragraph_standard}} {{#link}}Czytaj też:
{{link.title}}
{{{text}}}
{{#citation}}{{{citation.text}}}
Mroźny thriller, Małysz na podium, Hannawald na buli, czyli Kuusamo 2002 [Pamiętne inauguracje #5]
Antoni Cichy /
Inauguracja Pucharu Świata 2020/21 już w piątek 20 listopada. Czy będzie tak emocjonująca jak ta sprzed osiemnastu lat z Kuusamo? Tamta uwertura poprzeczkę zawiesiła bardzo wysoko. Było gorąco mimo niemiłosiernego mrozu.
Szalone loty Domena Prevca. "Dla mnie to... błąd" [WYWIAD]
Po dwóch sezonach dominacji Adama Małysza z utęsknieniem odliczaliśmy dni dzielące nas od powrotu skoczków do rywalizacji. Tym bardziej, że na "dzień dobry" czekała nas nowość. Do Pucharu Świata wracało Kuusamo. Właściwie to mroźne Kuusamo, jak utarło się mówić. Ale przed telewizorami i pod skocznią, mimo niskich temperatur, późnych popołudniowych godzin, było gorąco.
Czy to najlepsza inauguracja Pucharu Świata w ostatnim 20-leciu? Niewykluczone. Bitwa na odległości, dramaturgia, upadki, nowe twarze, wielkie powroty, no i Małysz na podium. Było wszystko, czego mogli zapragnąć kibice.
Małysz? Może przeskoczyć resztę o 5 metrów
Emocje rosły jak w dobrym filmie ze świetnym zakończeniem. Po pierwszej serii prowadził reprezentant gospodarzy Janne Ahonen ze 133,5-metrowym skokiem. Drugi z minimalną stratą był Japończyk Kazuyoshi Funaki, trzeci Norweg Roar Ljoekelsoey, a czwarty niespodziewanie młody Fin Arttu Lappi. Małysz był siódmy i przegrywał jeszcze z Primożem Peterką oraz Siggurdem Pettersenem. Do lidera tracił blisko siedem punktów. Istna mieszanka, każdy zawodnik z inną, niezwykłą historią.
Ahonen – w młodości mistrz świata, który miał sobie nie radzić z presją. Funaki – wielki czempion, który nie mógł później nawiązać do sukcesów z igrzysk w Nagano. Ljoekelsoey i Pettersen – ludzie wyciągnięci na szczyt przez nowego trenera Norwegów, Mikę Kojonkoskiego. Lappi – powiew młodości w fińskich skokach. Peterka – niegdyś dominator, który formę utopił w kieliszku. No i wielki mistrz, Małysz, który musiał przeskoczyć aż pięciu z nich, by stanąć na podium.
– To duża skocznia, każdą stratę można odrobić. Jest możliwe, by przeskoczył resztę o pięć metrów. Jego pierwszy skok był perfekcyjny. Pięciu ostatnich zawodników miało wiatr w plecy. Widzieliście, jak skoczył będący bez formy Hannawald? A Ammann? Te dwa złote medale olimpijskie chyba mu zaszkodziły, sukces przyszedł za szybko. A Adamowi udało się polecieć bardzo daleko mimo wiatru w plecy. To o nim bardzo dobrze świadczy – uspokajał Ernst Vettori cytowany przez "Gazetę Wyborczą".

Bitwa na odległości i minimalne różnice
Mistrz olimpijski się nie mylił. W Kuusamo można odrobić naprawdę pokaźną stratę. Tym bardziej w tak szalonym konkursie. Jako pierwszy zaatakował ósmy na półmetku Andreas Widhoelzl. Obecny trener reprezentacji Austrii skoczył aż 141,5 metra. Ale wszyscy słyszeli historie o 148-metrowym locie Veli-Mattiego Lindstroema, więc wynik "Swidera" aż tak nie szokował. Zwłaszcza, że kilkadziesiąt sekund później aż 144 metry skoczył Małysz! Polak objął prowadzenie i mógł w dobrym nastroju czekać na to, co zrobią rywale.
Wyniki Austriaka i Polaka błyskawicznie przestały robić wrażenie, bo jeszcze dalej leciał nowicjusz w norweskiej kadrze, Pettersen. Aż 146 metrów! Ale Norweg odległość przypłacił notami. Przegrał z Małyszem o 0,2 punktu. Znakomicie, na 143,5 metra, skoczył Peterka i to on objął prowadzenie. Słoweniec potwierdził, że wraca do świetnej formy. Małysz drugi, a zostało jeszcze czterech zawodników. Szanse na podium nieco zmalały.
Lappi, najmniej doświadczony w tym gronie, nie wytrzymał. Skoczył nieźle, ale 130,5 metra nie dawało szans na rywalizację z tuzami. Ljoekelsoey podobnie – też 130,5 metra! Już tylko jedna słabsza próba rywala dzieliła Małysza od podium. Funaki poleciał bardzo daleko, na 139 metrów, ale nie ustał! Orzeł z Wisły miał już pewne podium. Drugie czy trzecie miejsce? Ahonen stanął przed wielką szansą na zwycięstwo. Ale i on pofrunął zbyt blisko, by zwyciężyć (138 metrów). Ba, przegrał o 0,1 punktu z Małyszem! I o 0,1 punktu wyprzedził Pettersena.
Czytaj też:
Austriacka bitwa na rekordy i obcięty... próg, czyli Kuusamo 2007 [Pamiętne inauguracje #3]
Małysz zadowolony, Hannawald przygnębiony
– To zupełnie dobry start w pucharowej rywalizacji, bardzo dobry początek. Forma będzie zwyżkować, nie tylko u Adama. Adam pokazał to co rzeczywiście potrafi, rozjaśnił sytuację pokazując, że stać go na wygrywanie konkursów. Szkoda, że w pierwszej serii natrafił na tylny ciąg. Jestem całkowicie spokojny, że obraliśmy dobrą drogę przygotowań do sezonu, chociaż trenowaliśmy sami i nie mieliśmy rozeznania o formie przeciwników – cieszył się trener reprezentacji Polski, Apoloniusz Tajner.
Małysz też nie krył zadowolenia, szczególnie z finałowego skoku, po którym przesunął się na drugie miejsce. – Po pierwszym pomyślałem sobie, że nic nie jest stracone i trzeba walczyć. Na drugim miałem dobrą prędkość na progu i skok był bardzo dobry – mówił dziennikarzom pod skocznią.
W zdecydowanie gorszych nastrojach sezon rozpoczynali wspomniani przez Vettoriego Ammann, a przede wszystkim Hannawald. 105 metrów i 44. miejsce w piątkowych zawodach nie wyglądało jeszcze tak tragicznie przy tym, co zdarzyło się dzień później. Niemiec, zwycięzca Turnieju Czterech Skoczni, dwukrotny mistrz świata w lotach, po prostu spadł z progu na... 58. metr Rukatunturi.
Vettori, cytowany przez "Gazetę Wyborczą", powiedział jeszcze coś, komentując występ Małysza: – Może zdobyć Puchar Świata po raz trzeci, na pewno będzie się liczył w rywalizacji – przekonywał Austriak. I nie pomylił się. Choć w sobotę zajął czwarte miejsce, w kolejnych konkursach rzadko stawał na podium, to on okazał się królem sezonu. Zdobył dwa złote medale mistrzostw świata, trzecią z rzędu Kryształową Kulę, a Turniej Czterech Skoczni kończył na podium. A Hannawald? To miał być w kolejnych miesiącach – ponownie – największym rywalem Polaka.
To był piękny sezon z piękną inauguracją.
Top 10 konkursu w Kuusamo, w nawiasie miejsca w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata na zakończenie sezonu:
1. Primoż Peterka (Słowenia) (7.)
2. Adam Małysz (Polska) (1.)
3. Janne Ahonen (Finlandia) (4.)
4. Siggurd Pettersen (10.)
5. Andreas Widhoelzl (Austria) (3.)
6. Michael Uhrmann (Niemcy) (15.)
7. Matti Hautamaeki (Finlandia) (8.)
8. Martin Hoellwarth (Austria) (6.)
9. Roar Ljoekelsoey (Norwegia) (9.)
10. Arttu Lappi (Finlandia) (24.)
Inauguracja nowego sezonu w piątek w Wiśle (treningi i kwalifikacje). W sobotę zawody drużynowe, a w niedzielę indywidualne. Transmisja w Telewizji Polskiej.
Plan transmisji na PŚ w Wiśle
Kwalifikcje - piątek, 20 listopada (17:05) – TVP Sport, TVPSPORT.PL i aplikacja mobilna
Konkurs drużynowy - sobota, 21 listopada (14:55) – TVP 1, TVP Sport, TVPSPORT.PL i aplikacja mobilna
Konkurs indywidualny - niedziela, 22 listopada (15:05) – w TVP 1, TVP Sport, TVPSPORT.PL i aplikacja mobilna