19 lis 2020 | Piłka nożna / Reprezentacja

Dostępni trenerzy. Kto mógłby zastąpić Jerzego Brzęczka w reprezentacji Polski?

Piotr Stefanowski

Coraz częściej przewija się temat poważnych zmian w drużynie narodowej. I choć decyzja w tej sprawie należy do PZPN, przyjrzyjmy się raz jeszcze, kto mógłby zostać nowym selekcjonerem?

DALSZĄ CZĘŚĆ PRZECZYTASZ POD REKLAMĄ

NIE TAKI BRZĘCZEK SŁABY, JAK GO MALUJĄ. CZY POWINIEN ZOSTAĆ?

Filar Glik, Milik pod kreską. Słaby bilans kadrowiczów w 2020 roku

Czytaj też

Jan Bednarek, Georginio Wijnaldum, Kamil Glik (fot. Getty Images)

Filar Glik, Milik pod kreską. Słaby bilans kadrowiczów w 2020 roku

Nasza myśl szkoleniowa

Przewija się temat powrotu Adama Nawałki, który pozostaje bezrobotny po tym, jak zakończył pracę w Lechu Poznań. Mimo fali krytyki po występach reprezentacji w Rosji może być jednym z faworytów wyścigu do przejęcia sterów w kadrze. W reprezentacji zarabiał poprzednio około 270 tysięcy euro rocznie.

Kolejnym kandydatem jest Marek Papszun. Nie jest to pozbawione sensu, ale jak dotąd nie prowadził jeszcze drużyny, wobec której byłyby tak duże wymagania, więc na rolę selekcjonera może być za wcześnie.

Nieco inaczej wygląda kandydatura Michała Probierza. Trener Cracovii był już sondowany w 2018 roku. Doświadczenia, ani umiejętności nie można mu odmówić – pracował w wielu klubach i osiągał z nimi dobre wyniki. Jednak ten szkoleniowiec lubi pracę u podstaw - w każdym z miejsc pracy efekty przychodziły z czasem. Wydaje się więc, że jakby miał teraz przejąć kadrę, to mogłoby zabraknąć mu czasu na dobre przygotowania do finałów Euro. Piotra Stokowca łączy z Jerzym Brzęczkiem praca w Lechii Gdańsk. Z tą różnicą, że obecny selekcjoner pracował w Gdańsku niecały rok, a ten pierwszy zdążył zbudować sobie w niej mocną pozycję. Wydaje się, że trener ma w Lechii projekt życia i może nie będzie chciał tak łatwo porzucić tej pracy.

Filar Glik, Milik pod kreską. Słaby bilans kadrowiczów w 2020 roku

Czytaj też

Filar Glik, Milik pod kreską. Słaby bilans kadrowiczów w 2020 roku

Nawałka o kadrze: radzimy sobie ze średniakami, ale...

Nawałka o kadrze: radzimy sobie ze średniakami, ale...

W zasięgu PZPN

Nenad Bjelica – Chorwat z charakterem jest doskonale znany kibicom ekstraklasy. Były szkoleniowiec Lecha Poznań po przygodzie na Bułgarskiej przeniósł się do ojczyzny, gdzie objął Dynamo Zagrzeb. Zespół ze stolicy zdobył dwa mistrzostwa i puchar kraju oraz miał niezłe wyniki w Lidze Mistrzów, chociażby wygrywając z późniejszym półfinalistą – Atalantą Bergamo aż 4:0. Niewiele później Bjelica odszedł w atmosferze konfliktu z władzami klubu. Za nim przemawia znajomość języka polskiego i naszej ligi, z której ściągnął wielu piłkarzy. W Dynamie zarabiał około 1,5 miliona euro rocznie.

Inną znajomą twarzą jest Stanisław Czerczesow. Były szkoleniowiec Legii Warszawa jest selekcjonerem reprezentacji Rosji. Ta awansowała na Euro, ale w tym roku nie radzi sobie najlepiej. Rosjanie wygrali jedynie dwa spotkania na osiem, a ostatnio ponieśli dwie porażki w Lidze Narodów, a jedną bardzo dotkliwą – 0:5 z Serbią. Czerczesow jak Bjelica zna język polski, co z pewnością ułatwiłoby mu komunikację. Zarabia około 3 milionów euro rocznie, więc w polskiej kadrze musiałby się liczyć ze znacznym zmniejszeniem zarobków.

Chęć zostania selekcjonerem naszej reprezentacji wyrażał niegdyś Avram Grant. Izraelski trener prowadził z powodzeniem londyńską Chelsea, z którą doszedł do finału Ligi Mistrzów. Od tego minęło jednak trochę czasu i ostatnio pracował w… Ghanie – najpierw jako trener reprezentacji, a później w jednym z klubów tamtejszej ligi. W 2016 roku dostał polskie obywatelstwo i regularnie bywa w naszym kraju. Choć przywiązania do Polski nie można mu odmówić, to ostatnie sukcesy odnosił trzynaście lat temu, więc nie jest to chyba dobry wybór.

Brzęczek: nie ma żadnego konfliktu z Lewandowskim

Brzęczek: nie ma żadnego konfliktu z Lewandowskim

Sfera marzeń

Popuśćmy wodze fantazji! Na rynku trenerskim jest kilku o znanych nazwiskach, którzy pozostają bez pracy. Jednym z nich jest Mauricio Pochettino, który przez ponad 5 lat był trenerem Tottenham Hotspur. Argentyńczyk jest uznaną marką, ale chyba poza finansowym zasięgiem PZPN. W ostatnim klubie mógł liczyć na roczne zarobki w okolicach 11 milionów euro, czyli… 40 razy więcej niż miał selekcjoner Adam Nawałka.

Niewiele mniej, bo 8 milionów dostawał rocznie Laurent Blanc w Paris Saint Germain. Po zwolnieniu w 2016 roku pozostaje bezrobotny, ale skoro przez cztery lata nie skusił się na żadną ofertę, to jest mało prawdopodobne jego zatrudnienie przez niespecjalnie hojny PZPN.

Bezrobotny pozostaje też Massimiliano Allegri. Włoski trener pożegnał się w zeszłym roku z Juventusem i nie znalazł się chętny na jego usługi. Problem może być wynagrodzenie – w Turynie otrzymywał około 7,5 miliona euro za sezon. Ciekawe, jak by przeżył analizowanie meczów zespołów Ekstraklasy.

Chyba trzeba powoli pogodzić się z faktem, że aby mieć dobrego selekcjonera trzeba sięgnąć do kieszeni nieco głębiej. Nie ma jednak wątpliwości, że to jest teraz konieczne.