{{title}}
{{#author}} {{author.name}} / {{/author}} {{#image}}{{{lead}}}
{{#text_paragraph_standard}} {{#link}}Czytaj też:
{{link.title}}
{{{text}}}
{{#citation}}{{{citation.text}}}
Sezon 2020/21 rusza w Wiśle. Nowości, rekordy do pobicia i komu się przyglądać? Prawnuk pisarza czarnym koniem
Antoni Cichy /
Długo wyczekiwany przez kibiców skoków narciarskich moment już lada chwila. W piątek w Wiśle zostaną rozegrane kwalifikacje do konkursu indywidualnego Pucharu Świata. Krajobraz przed inauguracją przedstawili spod skoczni im. Adama Małysza Aleksandra Rajewska i Aleksander Roj. W materiale rozmowy z dyrektorem PŚ w Wiśle Andrzejem Wąsowiczem, trenerem reprezentacji Norwegii Alexandrem Stoecklem oraz z Danielem-Andre Tande.
Atak Stocha i rozbite trofeum japońskiego zwycięzcy [Pamiętne inauguracje #6]
Do kalendarzowej zimy zostało jeszcze trochę czasu, ale początek tej sportowej kojarzy się nieodłącznie z inauguracją Pucharu Świata w skokach narciarskich. I nie ma wątpliwości, że przed nami wyjątkowy sezon. Tak naprawdę pierwszy w czasach globalnej pandemii, bo ubiegły przedwcześnie zakończono, kiedy świat dopiero zaczynał zmagać się z koronawirusem.
Brak kibiców na trybunach to niewątpliwie najbardziej dotkliwa zmiana. I oby tylko tymczasowa. Co jeszcze zmieniło się w skokach? Jedno na pewno nie. Czekają nas wielkie emocje. Tym bardziej, że w tej zimy do rozdania będzie więcej kompletów medali. Kto po nie poleci? Kto chętnie sprawiłby niespodziankę? A kto ma szanse na rekordy i wyczyny, których w historii skoków dokonała tylko jedna, legendarna postać?
Lato nie dało wielu szans do sprawdzenia sił na skoczni. Przewidywania to trochę jak ruletka. Ale co nieco wiadomo.
Oto trzy...
...postacie, którym warto się przyglądać:
#1 Yukiya Sato (Japonia, 25 lat)
To żadne zaskoczenie, że przed sezonem 2020/21 mówi się o Sato. Zaskakuje jednak, że to on, a nie Ryoyu Kobayashi, może być liderem reprezentacji Japonii. Zeszłej zimy dwukrotnie wygrywał zawody Pucharu Świata – dość niespodziewanie w Niżnym Tagile, a potem u siebie w Sapporo, kiedy awansował z szóstego miejsca. No i poleciał na 147 metrów na Wielkiej Krokwi! Latem filigranowy zawodnik z charakterystyczną techniką prezentował się najlepiej z Japończyków. Biorąc pod uwagę, że w poprzednim sezonie był 13. w "generalce", naprawdę trzeba bardzo poważnie brać jego kandydaturę nawet do podium Pucharu Świata.

#2 Philipp Aschenwald (Austria, 25 lat)
W Pucharze Świata jest już od kilku lat. Nie miał takiego wejścia jak Thomas Morgenstern czy Gregor Schlierenzauer, którzy z marszu mieszali w ścisłej czołówce. Jeśli wskazywać kogoś z Austriaków, kto mógłby wystrzelić, to właśnie on. Wszyscy znają już kunszt Stefana Krafta, problemy Michaela Hayboecka i Gregora Schlirenzauera, Jan Hoerl to chyba jeszcze nie ten moment, a Daniel Huber zdaje się mieć, przynajmniej na razie, mniejsze szanse na rychły sukces niż Aschenwald. Dwa lata temu zadomowił się w Pucharze Świata, w zeszłym sezonie po raz pierwszy stanął na podium. Idąc tym tropem, powinien walczyć o bardzo wysokie miejsce w klasyfikacji generalnej.
#3 Halvor-Egner Granerud (Norwegia, 24 lata)
W Norwegii na razie dużo lepiej znają twórczość Thorbjoerna Egnera, jego pradziadka, który pisał popularne książki dla dzieci. W poprzednim sezonie Granerud rzadko kiedy pojawiał się w Pucharze Świata. Wziął udział w czterech konkursach, z czego dwa razy przepadł w kwalifikacjach. Ale zimą 2018/19 kilka razy był blisko podium. A latem zaczął skakać rewelacyjnie. W mistrzostwach Norwegii przegrał w jednych zawodach tylko z Mariusem Lindvikiem, w drugich tylko z Danielem Andre Tande. Norwegowie uważają go za czarnego konia Pucharu Świata 2020/21.
Czytaj też:
Rusza Puchar Świata w skokach. W Wiśle lepiej... nie wygrywać? Jedna jaskółka wiosny nie czyni
...nowości:
#1 Pertile za Hofera
To największa zmiana, pomijając pandemię, obostrzenia i puste trybuny. Sandro Pertile zastąpił wieloletniego dyrektora Pucharu Świata, Waltera Hofera. Austriak wprowadził skoki w nową epokę – przeliczników, bezpieczniejszych skoczni, zawodów znakomicie opakowanych medialnie. Przed Włochem kolejne wyzwania. Pierwsze postawiła mu już pandemia. Ułożenie kalendarza staje się coraz trudniejsze. A na skoczni? Wydaje się, że priorytetem powinno być wyjście naprzeciw mniejszym krajom, by czołówka nie stała się jeszcze bardziej zabetonowana.
#2 Nie osiem, a tylko sześć
Nowy dyrektor Pucharu Świata obiecywał, że skoki otworzą się na nowe kraje, a liczba nacji spotykanych na skoczniach ma rosnąć. Tymczasem jedną z jego pierwszych istotnych decyzji zmniejszono liczbę uczestników konieczną do zaliczenia konkursu drużynowego. Dotychczas było to osiem ekip, od tego sezonu sześć. Oczywiście, taki krok podyktowany jest globalną sytuacją i obawą, że niektóre zespoły mogłyby nie dotrzeć na konkursy w związku z różnymi obostrzeniami. Nie zmienia się natomiast liczba krajów, których przedstawiciele muszą brać udział w zawodach indywidualnych – minimum osiem.
#3 Na mistrzostwa dwa razy w sezonie
W grudniu Planica, w lutym Oberstdorf. I toi, i to mistrzostwa. Dotychczas tak było tylko raz w historii (teraz to oczywiście wynik pandemii koronawirusa). Mistrza świata w lotach narciarskich są rozgrywane od 1972 roku. Od dłuższego czasu przypadają na lata parzyste, ale nie zawsze tak się działo. To nie oznacza jednak, że w tym samym sezonie skoczkowie rywalizowali o medale na skoczni normalnej i dużej oraz mamuciej. Tak stało się w 1985 roku, kiedy gospodarzami były Seefeld i, nomen omen, Planica. Później usystematyzowano lata organizacji poszczególnych imprez – lotom przypadły parzyste, mistrzostwom w narciarstwie klasycznym nieparzyste.
...rekordy na celowniku:
#1 Stoch jak Nykaenen?
Tylko jeden skoczek w historii zdobył pięć najważniejszych trofeów. Nie dokonał tego ani Adam Małysz, ani Gregor Schlierenzauer, ani Jens Weissflog. Matti Nykaenen pozostaje tym, który wywalczył Kryształową Kulę, złoto igrzysk, mistrzostw świata, mistrzostw świata w lotach i triumfował w Turnieju Czterech Skoczni. Czysto teoretycznie w tym sezonie zdobyć brakujące trofea może dwóch zawodników – Kamil Stoch i Simon Ammann, ale tak naprawdę tylko jeden ma na to realne szanse. Polak ma już wszystko poza złotym medalem mistrzostw świata w lotach. Jeśli wygra w Planicy, znajdzie się w elitarnym, dwuosobowym gronie z Nykaenenem.
#2 Stoch jak Małysz?
39 – tyle konkursów Pucharu Świata wygrał Adam Małysz. 36 – tyle razy najlepszy był Kamil Stoch. Skoczek z Zębu jest na najlepszej drodze, żeby już w tym sezonie zrównać się albo nawet prześcignąć Orła z Wisły. Polacy zajmują obecnie trzecie i czwarte miejsce na liście wszech czasów pod względem liczby zwycięstw. Wyprzedzają ich tylko Gregor Schlierenzauer (53) i Matti Nykaenen (46). Małysz w pogoń za nimi już nie ruszy, ale Stoch? To prawie mission impossible, przecież w wieku prawie 32 lat, w sezonie 2017/18, wygrał aż dziewięć konkursów...
#3 Tande jak Ljoekelsoey?
Sven Hannawald jako pierwszy obronił tytuł mistrza świata w lotach narciarskich, ale tylko jeden skoczek dominował tak jak Roar Ljoekelsoey. Pomógł mu w tym słynny Wesoły Gang Miki Kojonkoskiego, jak mawiało się żartobliwie o norweskich skoczkach. W 2004 roku w Planicy i w 2006 na Kulm popularny "Gjoeken" zdobywał złote medale indywidualnie i drużynowo. Dwa lata temu w Oberstdorfie zwyciężył Daniel Andre Tande. Razem z kolegami też był najlepszy. Do Planicy pojedzie zatem z klarownym celem: obronić tytuł i powtórzyć wyczyn Ljoekelsoeya.
Plan transmisji na PŚ w Wiśle
Kwalifikcje - piątek, 20 listopada (17:05) – TVP Sport, TVPSPORT.PL i aplikacja mobilna
Konkurs drużynowy - sobota, 21 listopada (14:55) – TVP 1, TVP Sport, TVPSPORT.PL i aplikacja mobilna
Konkurs indywidualny - niedziela, 22 listopada (15:05) – w TVP 1, TVP Sport, TVPSPORT.PL i aplikacja mobilna