{{title}}
{{#author}} {{author.name}} / {{/author}} {{#image}}{{{lead}}}
{{#text_paragraph_standard}} {{#link}}Czytaj też:
{{link.title}}
{{{text}}}
{{#citation}}{{{citation.text}}}
ME 2020 piłkarek ręcznych. Groteskowa sytuacja w Danii. Organizatorzy czekają na decyzję rządu
PAP /
Organizacja zaplanowanych na 3-20 grudnia mistrzostw Europy piłkarek ręcznych w Norwegii i Danii w dalszym ciągu pozostaje niepewna. Po wycofaniu się przed tygodniem Norwegii, duńska federacja (DHF) zgodziła się przejąć cały turniej, lecz w dalszym ciągu nie ma na to zgody od rządu.
Pobierz nową aplikację mobilną TVP Sport. Dostęp do sportu 24/7!
– Pozostało 12 dni, a rząd milczy. Sytuacja stała się tak groteskowa, że szykujemy się do rzucenia ręcznika i poddania się. Po rezygnacji Norwegii mieliśmy dobry kontakt z rządem i ministrowie obiecali nam decyzję już nawet 17 listopada. Ostatni termin minął w czwartek i czekaliśmy jeszcze cały piątek, lecz nie otrzymaliśmy żadnej odpowiedzi – powiedział prezes DHF Per Bertelsen.
DHF w porozumieniu z Europejską Federacją Piłki Ręcznej (EHF) zgodziła się zorganizować cały turniej i podpisała umowę z miastem Kolding, gdzie miałyby grać grupy C i D (z Polkami) przeniesione z norweskiego Trondheim.
Minister kultury i sportu Joy Mogensen powołał się na komisję ds. COVID-19 w duńskim parlamencie, w skład której obok niego wchodzą jeszcze ministrowie gospodarki, sprawiedliwości i spraw zagranicznych. – Obiecali szybko podjąć decyzję, a rząd zajęty jest protestami rolników i ich traktorami, które przyjechały do Kopenhagi. Wyraźnie widać, że my reprezentujemy tylko jakiś mało ważny sport – żalił się w sobotę Bertelsen na łamach dziennika "Ekstrabladet".
W pierwszym meczu ME 3 grudnia Polki mają spotkać się z Norweżkami. Grupowymi rywalkami Biało-Czerwonych są także Rumunki i Niemki.