Wydawało się, że Krzysztof Piątek wykorzysta problemy zdrowotne rywala i udowodni przydatność dla Herthy. Zdaniem dziennikarzy "Bilda" bliżej jest jednak tego, by już zimą odszedł z klubu.
Hertha trenera Bruno Labbadii gra w ustawieniu z jednym napastnikiem. Na początku sezonu był nim Polak, ale przed końcem okna transferowego drużyna sprowadziła z FC Koeln Jhona Cordonę i gdy Kolumbijczyk zaaklimatyzował się w nowym miejscu, szybko wygryzł ze składu byłego piłkarza AC Milan. Dwa tygodnie temu doznał jednak kontuzji i w meczu z Augsburgiem zastąpił go Piątek. Strzelił gola, asystował, a sam szkoleniowiec przyznał, że spróbuje dostosować pod niego taktykę, by wykorzystać jego atuty.
Sobotni mecz z Borussią Dortmund był jednak kompletnie dla niego nieudany. Miał najmniej kontaktów z piłką w zespole (33), wygrał też najmniej pojedynków (raptem 27 procent). Znów wyglądał jako ciało obce, które nie pasuje do chcącego grać w pewien określony sposób zespołu. W 76. minucie został więc zmieniony.
Według dziennikarzy "Bilda" sytuacja Polaka jest niewesoła i w styczniu szefowie chętnie się go pozbędą. Już latem mógł opuścić stolicę Niemiec, ale nie znalazł się klub, który chciałby wyłożyć za niego ponad 20 milionów euro. Jeśli jednak taki pojawi się w najbliższych tygodniach, kierownictwo Herthy nie będzie się długo zastanawiało.
– Jego problem polega na tym, że nie kupił go trener Labbadia, tylko jego poprzednik, Juergen Klinsmann. Teraz Hertha potrzebuje innego napastnika. Piątek ma mocne strony w polu karnym, ale Stara Dama rzadko tam dociera, a sam zainteresowany właściwie nie dostaje dośrodkowań. Musi diametralnie zmienić sposób gry – powiedział w rozmowie z "Bildem" Artur Wichniarek, były piłkarz tej drużyny.