| Piłka nożna / Niemcy

Schalke wisi nad przepaścią. Spadnie i... zniknie z mapy Niemiec?

Piłkarze Schalke 04 (fot. Getty Images)
Piłkarze Schalke 04 (fot. Getty Images)

Dwa lata temu świętowali wicemistrzostwo kraju i powrót na europejskie salony. Teraz znajdują się na autostradzie do 2. Bundesligi. Spadek może wymazać Schalke 04 z piłkarskiej mapy Niemiec.

DALSZĄ CZĘŚĆ PRZECZYTASZ POD REKLAMĄ
Piątek na wylocie? "Hertha potrzebuje kogoś innego"

Czytaj też

Krzysztof Piątek (fot. Getty Images)

Piątek na wylocie? "Hertha potrzebuje kogoś innego"

ODWRÓCONA HIERARCHIA

Sezon 2017/18 zbliżał się ku końcowi, a z każdym kolejnym tygodniem pozycja Schalke w ligowej czołówce była mocniejsza. Wyniki osiągane przez niedoświadczonego trenera Domenico Tedesco wprawiały w zdumienie ekspertów, a dla przełożonych mającego włoskie korzenie trenera najważniejsze było, że szeroko uśmiechną się wkrótce księgowe. Po kilku latach posuchy Schalke miało wrócić do Ligi Mistrzów, zasilić budżet pieniędzmi z konta UEFA i powoli odbudowywać markę.

Przed kwietniowymi derbami z Borussią Dortmund "Kicker" zaprezentował kontrowersyjną okładkę czwartkowego magazynu – znalazły się na niej herby obu klubów, ale w odwróconych kolorach. Ten BVB był niebiesko-biały, Schalke z kolei żółto-czarny. Na kilku stronach przeanalizowano położenie obu drużyn i wysnuto śmiałą tezę, że wkrótce w Zagłębiu Ruhry może dojść do wywrócenia hierarchii. W ostatnich latach w cieniu byli piłkarze z Gelsenkirchen, ale w sumie dlaczego miałoby się to wkrótce nie zmienić?

Mieli ze sobą znacznie lepszy rok, do prestiżowej konfrontacji podchodzili w roli faworyta, obserwatorzy cmokali nad młodym zespołem Tedesco, który może i nie grał spektakularnie, ale punkty gromadził z zaskakującą konsekwencją. Wiosenne Revierderby tylko potwierdziły podejrzenia. Schalke bez problemu wygrało 2:0, a kilka tygodni później cieszyło się z pierwszego od ośmiu lat i czwartego w tym stuleciu wicemistrzostwa kraju.

Jeżeli chcieć wyliczyć pozytywne rzeczy, jakie wydarzyły się w klubie od zakończenia wspomnianego sezonu, wystarczyłoby palców jednej ręki i to niezdarnego stolarza. W kolejnej edycji rozgrywek Schalke szczęśliwie utrzymało się w lidze, dwukrotnie zmieniało szkoleniowca i odpadło z Ligi Mistrzów po blamażu z Manchesterem City (2:3 u siebie i 0:7 na wyjeździe). W następnej długo radziło sobie nawet nieźle, ale wiosną nie wygrało 16 kolejnych spotkań. W obecnym sezonie kontynuuje ten katastrofalny trend i na tę chwilę jest kandydatem do spadku. Nie bez kozery szoruje po dnie tabeli, nie bez kozery mówi się też, że jeśli nic się nie zmieni, może wkrótce zbankrutować. Na klub z Gelsenkirchen spadły wszystkie możliwe plagi, które drenują go piłkarsko, finansowo i emocjonalnie.

Piątek na wylocie? "Hertha potrzebuje kogoś innego"

Czytaj też

Krzysztof Piątek (fot. Getty Images)

Piątek na wylocie? "Hertha potrzebuje kogoś innego"

Pamiętna okładka "Kickera" (fot. kicker.de)
Pamiętna okładka "Kickera" (fot. kicker.de)

DEKADA BEZNADZIEI

Szybko okazało się, że Schalke nie zdominuje Borussii Dortmund w regionie, a wkrótce być może nie będzie nawet drugą siłą w Nadrenii Północnej-Westfalii. Wyżej w tabeli Bundesligi są kluby z Biefeldu i Kolonii, a chrapkę na awans do elity mają zawodnicy z Duesseldorfu i Bochum. Sytuacja Schalke jest tragiczna i nie tylko dlatego, że Die Koenigsblauen zamykają tabelę, nie wygrali od 24 meczów w lidze (rekord należy do Tasmanii Berlin, który nie zwyciężyła w 31 spotkaniach) i mogą wkrótce spaść z ligi. Dramat odbywa się na wielu płaszczyznach, może nawet przede wszystkim tej finansowej.

Bieżące sprawozdania wskazują, iż klub jest ponad 200 milionów euro na minusie, a by móc jako tako funkcjonować zaciągnął niedawno w regionie pożyczkę opiewającą na 35 milionów. A nic nie zwiastuje przecież poprawy sytuacji ekonomicznej w najbliższym czasie, wręcz przeciwnie – dług będzie tylko rósł.

Już wiosną pod znakiem zapytania stanęła przyszłość klubu, gdy pandemia koronawirusa wykluczyła zyski z dnia meczowego i zmusiła do negocjacji z piłkarzami, by zgodzili się na obniżkę pensji. Udało się znaleźć konsensus między, ale to tylko trochę złagodziło fatalne skutki zapaści finansowej. W przypadku spadku z ligi niewykluczone więc, że klub... po prostu by zbankrutował. Już nie ma pieniędzy na pensje dla wielu pracowników, skandalem odbiły się w niemieckim środowisku lawinowe zwolnienia kierowców autokarów, które woziły juniorów na mecze. W skali tak wielkiej korporacji to w końcu groszowe sprawy, a i tak trzeba je było brutalnie ukrócić. Klub wysłał nawet listy do najwierniejszych kibiców, by ci wytłumaczyli, po co im pieniądze zwrócone za bilety i karnety. Powiedzieć, że było to wizerunkowe samobójstwo klubu słynącego z bliskiej więzi z fanami, to nic nie powiedzieć.

Problemy nie wynikają jednak tylko z tego, że źle grają piłkarze i nie zaczęły się wcale rok czy dwa lata temu. Degrengolada tego zasłużonego klubu trwa już od blisko dekady. Schalke zawsze starało się mierzyć siły na zamiary i rozwijać w oparciu o historię i tradycje. Jako górnicza marka podkreślało wagę ciężkiej pracy i skromności w codziennym funkcjonowaniu, a tymczasem w pewnym momencie zaczęło w irracjonalny sposób szaleć na rynku transferowym.

Niegospodarność przekraczała wszelkie granice, a najlepszym jej przykładem zachcianka ówczesnego szefa, Clemensa Toenniesa. Bez konsultacji z pozostałymi działaczami, bez konsultacji z trenerem ściągnął za 10 milionów euro Kevina-Prince'a Boatenga. Ghańczyk miał, mówiąc oględnie, klub w poważaniu, więc regularnie spóźniał się na treningi, bo odbywały się dla niego za wcześnie, nie chciało mu się nawet podpisywać autografów. Grał oczywiście mizernie. Zarobił mniej więcej 20 milionów euro i rozwiązano z nim umowę. Schalke straciło na transakcji około 30 milionów!

Potężną stratę wywołała też polityka poprzednich dyrektorów sportowych. Horst Heldt zasłynął z tego, że wielu zdolnych piłkarzy nie potrafił utrzymać w klubie, co można by jeszcze zrozumieć. Gorzej jednak, że nie potrafił też ich w porę sprzedać. Joel Matip, Sead Kolasinac, Max Meyer, Leon Goretzka odeszli za darmo, bo wygasały ich kontrakt z Schalke. Spokojnie można byłoby na takiej grupie zainkasować nawet 100 milionów, nie zainkasowano nawet grosza.

Część tych zawodników odeszła już, gdy stery w Gelsenkirchen przejął Christian Heidel, ale było już za późno, by gasić pożar wywołany przez poprzednika. Latem z kolei potencjalny zysk przeszedł koło nosa po tym, gdy Alexander Nuebel wykorzystał wygasającą umowę i podpisał nową, ale z Bayernem Monachium.

Christian Heidel i Horst Heldt (fot. Getty Images)
Christian Heidel i Horst Heldt (fot. Getty Images)

ROTACJA TRENERSKA

Jeśli zastanawiać się, skąd wziął się tak kolosalny dług, jaki teraz ma klub, to właśnie efekt nieporadnego działania w ostatnich latach. Za wydawanymi na nowych piłkarzy pieniędzmi nie szły też sukcesy sportowe. Schalke zbyt sporadycznie grało w pucharach, by inwestycje się zwracały. Wystarczy rzut oka na ranking najdroższych transferów w historii Die Koenigsblauen. Kosztujący 26,5 miliona euro Breel Embolo nie sprawdził się w klubie i za 10 milionów został oddany do Borussii Moenchengladbach. Nabil Bentaleb kosztował 19 milionów, rocznie zarabia 5, również okazał się niewypałem i po sezonie najprawdopodobniej odejdzie na wolny transfer. Za Sebatiana Rudego z Bayernu Monachium zapłacono 16 milionów, a jemu samemu zagwarantowano jedną trzecią tej kwoty rocznie. Efekt? Bardzo słaba gra, kolejne wypożyczenie, próby jak najsprawniejszego wypchnięcia go z klubu.

W dziesiątce najdroższych graczy są też Jewhen Konoplanka (12,5 miliona), Jose Manuel Jurado (11 milionów), Johannes Geis (10,5 miiliona) oraz wspomniany Boateng. Wystarczająco dużo pieniędzy utopionych w błocie… Dziś w Gelsenkrichen nie chcą już nawet liczyć, bo może się zaraz okazać, że to 200-milionowe zadłużenie nie jest nawet przy skali pomyłek tak przygnębiające.

Beznadziejne zarządzanie finansami to jedno, przeciętniactwo sportowe – drugie. W ostatnich 10 latach na ławce trenerskiej zasiadało kolejnych 10 szkoleniowców: Felix Magath, Ralf Rangnick, Huub Stevens, Jens Keller, Roberto Di Matteo, Andre Breitenreiter, Markus Weinzierl, Domenico Tedesco, David Wagner i Manuel Baum. Ten ostatni domyka więc tę dekadę i wcale niewykluczone, że wkrótce dojdzie na tym stanowisku do kolejnej roszady. Niemiec miał ułożyć zespół po przygodzie z nim Wagnera, ale radzi sobie beznadziejnie. Nie wygrał żadnego z sześciu ligowych meczów, w weekend Schalke w żenującym stylu przegrało 0:2 z Wolfsburgiem i w obliczu zwycięstwa Mainz spadło na ostatnią pozycję w tabeli.

Czarne chmury nad Gelsenkirchen gęstnieją z tygodnia na tydzień. W niedzielę, kilkadziesiąt godzin po meczu z Wilkami, Sky poinformowało, że odwołany został trening zespołu. Na jego początku bowiem asystent trenera Naldo wdał się w bójkę z napastnikiem Vedadem Ibiseviciem. Obie strony rozdzielać mieli piłkarze, a ci którzy udziału w zajęciach nie brali, byli w szoku.

Mówi się też, że do drużyny rezerw wypchnięci mają zostać Amine Harit i Benjamin Stambouli. Ten pierwszy został zdjęty w 39. minucie ostatniego meczu, a dyrektor Jochen Schneider był wściekły reakcją Marokańczyka, który nie podszedł nawet do trenera, tylko bezpośrednio udał się do szatni. Francuz z kolei latem przedłużył kontrakt z klubem, a teraz prezentuje się katastrofalnie.

Naldo i Manuel Baum (fot. Getty Images)
Naldo i Manuel Baum (fot. Getty Images)

WIDMO BANKRUCTWA

Schalke stoi nad przepaścią, ale w przypadku tego klubu spadek z Bundesligi będzie czymś więcej niż tylko gorzką pigułką i koniecznością starć z Sandhausem zamiast z Bayernem. W obecnej sytuacji finansowej, której kryzys pogłębia każdy mecz rozegrany bez kibiców na trybunach, 7-krotny mistrz Niemiec może po prostu zbankrutować.

Na początku stulecia o podobny scenariusz otarła się Borussia Dortmund, która – chcąc dotrzymać kroku Bayernowi Monachium – zaczęła być rozrzutna. Kupowała drogich piłkarzy, przepłacała ich, żyła, jakby jutra miało nie być. Założyła też własną markę odzieżową, która miała ubierać niemieckie kluby. Ostatecznie niewiele brakowało, by BVB po prostu zniknęła. Uratowała ją między innymi pożyczka finansowa od Bayernu. Po latach wróciła na szczyt, ale mogło się skończyć naprawdę beznadziejnie.

Obecnie podobny scenariusz możliwy jest w Gelsenkirchen. Z perspektywy czasu błędem na pewno było to, że pracy latem nie stracił Wagner, który utrzymał stanowisko po 16 meczach bez wygranej, pozbyto się go za to po dwóch kolejkach tego sezonu. Zmarnował letnie przygotowania do sezonu, a trzeba pamiętać, że kalendarz jest teraz tak napięty, że zespoły z Bundesligi nie będą miały przerwy zimowej. Błędów nie ma za bardzo kiedy naprawiać, zoptymalizować formę można jedynie w tygodniu, między kolejnymi spotkaniami.

W ostatnich miesiącach w klubie szeroko dyskutowano nad zmianą struktury prawnej. Ze stowarzyszenia Schalke miałoby się stać spółką akcyjną, w którą mogliby inwestować biznesmeni, pragnący mieć wpływ na życie klubu. W pewien sposób zaburzyłoby to tradycję, bo S04 zawsze chciało być blisko kibiców i stronić od formy korporacji. Być może jest to jednak jedyny scenariusz, który może uratować istnienie zasłużonego, 116-letniego klubu. Ale nawet i tzw. "outsourcing" to nie jest prosta sprawa, bo ani nie da się go zorganizować w kilka dni, ani przecież nie ma gwarancji, że znajdzie się ktoś chętny, by własne środki na istnienie klubu wyłożyć. Być może jesteśmy właśnie świadkami tego, jak Schalke zmierza nie tyle do 2. Bundesligi, ale dużo, dużo niżej i za kilka miesięcy będzie musiało odbudowywać markę od najniższych szczebli.

"Zasypia, czekając na śmierć". Problemy legendy Bundesligi
Gerd Mueller (fot. Getty)
"Zasypia, czekając na śmierć". Problemy legendy Bundesligi

Zobacz też
Pechowy Neuer. Wyleczył kontuzję, doznał następnej
Manuel Neuer (fot. Getty)

Pechowy Neuer. Wyleczył kontuzję, doznał następnej

| Piłka nożna / Niemcy 
Bayern poinformował o śmierci piłkarza. Miał 18 lat
Jiaxuan Guo (fot. Bayern Monachium) / znicz (fot. PAP)

Bayern poinformował o śmierci piłkarza. Miał 18 lat

| Piłka nożna / Niemcy 
Kroos wrócił do futbolu! Będzie współpracować z Polakami
Toni Kroos (fot. Getty Images)

Kroos wrócił do futbolu! Będzie współpracować z Polakami

| Piłka nożna / Niemcy 
Olbrzymia niespodzianka w Bundeslidze. Bayern znów bez wygranej!
Harry Kane (fot. Getty Images)

Olbrzymia niespodzianka w Bundeslidze. Bayern znów bez wygranej!

| Piłka nożna / Niemcy 
Gwiazda Bayernu przedłużyła kontrakt z klubem
Z lewej Joshua Kimmich (fot. Getty)

Gwiazda Bayernu przedłużyła kontrakt z klubem

| Piłka nożna / Niemcy 
wyniki
terminarz
tabela
Wyniki
16 marca 2025
15 marca 2025
14 marca 2025
Piłka nożna
Terminarz
28 marca 2025
Piłka nożna
29 marca 2025
30 marca 2025
Tabela
Bundesliga
 
Drużyna
M
+/-
Pkt
1
26
51
62
2
26
26
56
3
26
16
45
5
26
8
42
6
26
-2
42
8
26
9
38
9
26
-6
38
10
26
4
37
12
26
-13
33
13
26
-16
27
14
26
-16
26
15
26
-10
25
16
26
-25
20
17
26
-21
19
18
26
-26
17
Rozwiń
Najnowsze
Udany powrót. Zrobili pierwszy krok w stronę mistrzostwa Polski
pilne
Udany powrót. Zrobili pierwszy krok w stronę mistrzostwa Polski
| Hokej / Polska Hokej Liga 
Kadr z meczu GKS Tychy – GKS Katowice (fot. PAP)
Santos w opałach! Najgorszy selekcjoner od... 30 lat
Fernando Santos (fot. Getty)
Santos w opałach! Najgorszy selekcjoner od... 30 lat
| Piłka nożna 
Bereszyński wróci do Legii?! "Wszystko zależy od propozycji"
Bartosz Bereszyński (fot. Getty)
Bereszyński wróci do Legii?! "Wszystko zależy od propozycji"
| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa 
TVP Sport ponownie najbardziej opiniotwórczym medium w Polsce!
(fot. TVP Sport)
TVP Sport ponownie najbardziej opiniotwórczym medium w Polsce!
| Inne 
Znamy terminarz 30. kolejki Ekstraklasy. Sprawdź, który mecz w TVP!
Terminarz 30. kolejki PKO BP Ekstraklasy. Który mecz w TVP? (fot. Getty Images)
Znamy terminarz 30. kolejki Ekstraklasy. Sprawdź, który mecz w TVP!
| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa 
Członek zarządu PZPN oskarżony przed sądem!
Zbigniew Bartnik (fot. 400mm.pl)
tylko u nas
Członek zarządu PZPN oskarżony przed sądem!
Fot. TVP
Rafał Rostkowski
Mistrz kontra mistrz. Wielki pojedynek na Diamentowej Lidze w Polsce!
Jakub Szymański (fot. materiały prasowe)
Mistrz kontra mistrz. Wielki pojedynek na Diamentowej Lidze w Polsce!
| Lekkoatletyka 
Do góry