W ubiegłym tygodniu Marcin Wasilewski poinformował o zakończeniu kariery. Były piłkarz Anderlechtu, Leicester City i Wisły Kraków zawiesił buty na kołku w wieku 40 lat. Jego barwny epizod w Anglii zwieńczony mistrzostwem kraju na łamach "The Athletic" wspominają koledzy z Leicester. Opowieści byłoby więcej, lecz... nie wszystkie zostały zapamiętane. – Wasyl miał niesamowitą pojemność alkoholową. Nigdy nie wyglądał na wstawionego, a następnego dnia był pierwszy na treningach. My nie pamiętaliśmy co się działo – opowiadał Liam Moore.
Marcin Wasilewski w swej klubowej karierze najwięcej trofeów zdobył w Anderlechcie Bruksela, w którym po dziś dzień traktowany jest jak jedna z największych legend. Najlepiej smakować musiało mu jednak zupełnie niespodziewane mistrzostwo Anglii z Leicester City. Obrońca dołączył do Lisów jeszcze za czasów Championship, wywalczył awans do Premier League, utrzymał się w niej po słynnym pościgu, a następnie wywalczył mistrzostwo. Gdy trenerem był Nigel Pearson "Wasyl" miał najlepszy czas w drużynie. – Kocham go. Jest świetny. Piłkarze też go uwielbiają – mówił w 2014 roku opiekun Lisów. – To profesjonalista, ale i szaleniec. Nawet dla mnie. Jeśli jest spóźniony, zmieniam czas spotkania – śmiał się Pearson. Kultem otaczali go jednak wszyscy koledzy z szatni, którzy wspominają historie Polaka w Leicester na łamach "The Athletic".
What makes a cult hero?
— Rob Tanner (@RobTannerLCFC) November 26, 2020
Battling back from a horrific injury
+
A fully committed style of play
+
Doing slide tackles in a pub
+
Having your own terrace dance
= Waselewski #LCFC
The best of Wasilewski: ‘He crushed a glass and started eating it’ https://t.co/gKa6pT7Cpy