Lech Poznań przegrał w czwartek ze Standardem Liege 1:2 w meczu Ligi Europy. Zawodnicy Kolejorza popełnili kilka prostych błędów, po których tracili gole, a spotkanie kończyli w osłabieniu. – Rywale dostają za dużo "prezentów" – podkreślił Jacek Bąk, były stoper Lecha i reprezentacji Polski, w rozmowie z TVPSPORT.PL.
Maciej Rafalski, TVPSPORT.PL: – Ostatnio wiele mówi się o problemach Lecha w defensywie, a w czwartek znów mieliśmy tego potwierdzenie. Poznaniacy stracili dwa gole w Liege, w tym sezonie mają kłopoty z zachowaniem czystego konta. Dlaczego tak się dzieje?
Jacek Bąk: – W Liege zobaczyliśmy inny Standard niż ten, który grał w Poznaniu. Rywale zagrali agresywnie, na boisku było wielu klasowych piłkarzy, którzy naciskali zawodników Lecha. To przynosiło skutek, jakim były odbiory. Doprowadzało to do licznych sytuacji podbramkowych i tego, że Lech mógł popełnić błąd. Oczywiście, tych pomyłek było zdecydowanie za dużo. Zespół z Poznania chce rozgrywać piłkę od tyłu, ładnie budować akcję. To wszystko fajnie wygląda, ale do pewnego momentu, bo rywale dostają zdecydowanie za dużo "prezentów". Obrońcy w pierwszej kolejności powinni skupić się na defensywie.
– Czerwoną kartkę zobaczył stoper Djordje Crnomarković. Lech w czterech meczach grupowych stracił osiem goli. To wina stoperów?
– W jakimś stopniu z pewnością ponoszą oni za to odpowiedzialność. Było sporo momentów, w których dawali wyprzedzić się przeciwnikom. Gdy jesteś stoperem i pozwolisz na takie coś, a chwilę później rywal cieszy się z gola, to jest to twoja wina.
– Błędy w Lechu popełniają jednak nie tylko stoperzy.
– Dla mnie to kwestia taktyki. Lech chce grać ofensywnie i ma wielu piłkarzy o takiej charakterystyce. Brakuje jednak zawodników, którzy mieliby więcej walorów defensywnych. Myślę, że problemem jest brak typowego defensywnego środkowego pomocnika. Według mnie, zarówno Jakub Moder i Pedro Tiba zdecydowanie bardziej wolą atakować. Drużynie z Poznania przydałby się człowiek od "brudnej roboty", który wspierałby środkowych obrońców i "czyścił" teren przed nimi. Pochwalam pomysł na ofensywną grę, ale najważniejsze jest zabezpieczenie tyłów.
– Mecz ze Standardem był kolejnym, w którym zespół stracił gola w doliczonym czasie gry. Jak pan to tłumaczy?
– Nikt nie powinien odpuszczać do samego końca. Bramki tracone w ostatnich fragmentach spotkań pokazują, że jest inaczej. Kiedy brakuje koncentracji i odpuści jeden zawodnik, za chwilę lawinowo potoczą się kolejne pomyłki. Oczywiście, to także kwestia stoperów. Gdy piłka wpada w pole karne muszą robić wszystko, by przeszkodzić przeciwnikom w oddaniu strzału. W Lechu nie zawsze tak to wygląda. Druga rzecz, to brak doświadczenia. W Lechu jest wielu młodych zawodników, którzy momentami nie pokazują jeszcze typowego boiskowego cwaniactwa. Na tym poziomie często płaci się za to stratą bramki.
– Czy Dariusz Żuraw powinien pomyśleć o wzmocnieniu środka obrony?
– Uważam, że są to nieźli zawodnicy i nie potrzeba kolejnych. Bardziej chodzi tutaj o organizację gry całej drużyny. Każdy musi zrozumieć, jak ważna jest obrona. Być może warto pomyśleć o wspomnianej przeze mnie pozycji numer sześć? Inna kwestia to błędy indywidualne. Przypomnijmy sobie pierwszego gola dla Standardu. Strata Pedro Tiby, po której gospodarze ruszyli z akcją. Na takie pomyłki nie pomoże żaden system wymyślony przez trenera.
– Od pewnego czasu kibice często domagają się sprawdzenia na lewej obronie reprezentacji Polski Tymoteusza Puchacza. Czy nie odnosi pan wrażenia, że również on zdecydowanie bardziej woli atakować niż bronić?
– Tak i identycznie wygląda to w przypadku Jakuba Modera. W Lechu wszyscy chcą ładnie grać w piłkę, ale potem brakuje ludzi do bronienia. Oczywiście, Moder jest w tej sytuacji, że obok niego trener może wystawić typowego defensywnego pomocnika, który odciąży go od części obronnych obowiązków. Puchacz jest świetny w ofensywie, ma potencjał i jest przyszłością polskiej piłki. Musi jednak zrozumieć, że od lewego obrońcy w pierwszej kolejności wymaga się skuteczności w destrukcji.
– Jakie są pana wnioski po występach Lecha w europejskich pucharach?
– W czwartek widziałem, że kiedy Belgowie podeszli wyżej, w poczynaniach zawodników Lecha widać było strach. To element, nad którym muszą pracować. W drużynie jest jednak wielu młodych piłkarzy, którzy potrzebują czasu, by zacząć radzić sobie w takich momentach. Cały zespół oceniam jednak bardzo pozytywnie. Lech świetnie spisał się w eliminacjach. Miał też wiele dobrych chwil w fazie grupowej i wierzę, że to jeszcze nie koniec. Przed drużyną jeszcze dwa spotkania, w których można się pokazać. Nie stracili do końca szans na awans i wierzę, że będą walczyć do końca.
– Lech ma wyraźny kłopot z łączeniem gry w europejskich pucharach z Ekstraklasą.
– Ci chłopcy nie są ze stali. Mieli krótką przerwę na odpoczynek między końcem tamtego sezonu, a początkiem nowego. Ciągle grają w klubie, do tego wyjeżdżają na zgrupowania reprezentacji. Są bardzo mocno eksploatowani. Mają jednak wielki potencjał. Klub regularnie pokazuje nam kolejne talenty, to wzór dla innych. Myślę, że trudne chwile, które piłkarze z Poznania przeżywają obecnie, niedługo przyniosą efekty i drużyna zacznie wygrywać w Ekstraklasie. Do końca sezonu zostało jeszcze wiele kolejek i Lech jeszcze powalczy o najwyższe cele.
2 - 2
Fenerbahce
5 - 2
FC Twente
19:00
Bodoe/Glimt/Lazio
19:00
Lyon/Manchester United
19:00
Tottenham Hotspur/Eintracht Frankfurt
19:00
Rangers/Athletic Bilbao
18:00
Zwycięzca SF 2