29 lis 2020 | Skoki

Widział to w snach. Siedemnaście lat od koszmaru Morgensterna w Ruce

Thomas Morgenstern, Morgenstern upadek Kuusamo — To był jeden z najstraszniejszych wypadków w XXI wieku (Fot. Getty)

Siedemnaście lat temu w Ruce rozegrał się dramat. Koszmarny upadek miał Thomas Morgenstern. Młodziutki Austriak wywinął w powietrzu salto i spadł na zeskok. Po latach wyznał, że... widział to w snach.

DALSZĄ CZĘŚĆ PRZECZYTASZ POD REKLAMĄ

Mroczne oblicze Ruki. Te upadki mroziły krew w żyłach [WIDEO]

Czytaj też

Thomas Morgenstern, Andreas Wellinger, Anże Lanisek, Morgenstern upadek Kuusamo, Wellinger upadek Kuusamo, upadek Kuusamo, Ruka, najgroźniejsze upadki w Kuusamo, najgroźniejsze upadki w Ruce

Mroczne oblicze Ruki. Te upadki mroziły krew w żyłach [WIDEO]

29 listopada 2003 roku. Dzień wcześniej inaugurację Pucharu Świata wygrał Matti Hautamaeki, a nas cieszyło drugie miejsce Adama Małysza. Taki start sezonu zapowiadał – przynajmniej tak się zdawało – początek walki o czwartą Kryształową Kulę z rzędu.

Ale wszystko, co działo się w tamten weekend, przyćmiły wydarzenia z soboty. Były trzy upadki. Każdy kolejny groźniejszy. Szweda Johanna Erikssena przy lądowaniu, Andreasa Koflera w trakcie lotu, kiedy stracił równowagę, i wreszcie ten... Dla polskich kibiców nieodłącznie kojarzy się ze słowami Włodzimierza Szaranowicza. "Tu jeszcze widzą państwo jedną rzecz, za chwilę powiem. Proszę zwrócić uwagę, narty... O jeju! O Boże!" Morgenstern zrobił salto nad bulą i odbijał się od zeskoku jak kauczukowa, pomarańczowa piłeczka.

Mroczne oblicze Ruki. Te upadki mroziły krew w żyłach [WIDEO]

Czytaj też

Mroczne oblicze Ruki. Te upadki mroziły krew w żyłach [WIDEO]

"Nie wiesz, gdzie jest góra, a gdzie dół"

Upadł w karierze kilka razy. I to kilka razy poważnie – zwłaszcza dziesięć lat później na Kulm. Ale ten upadek w Kuusamo (wówczas w kalendarzu obowiązywała taka nazwa) był pierwszy. Nastoletni Austriak zawsze latał brawurowo, mocno wychylony. Imponował tym i na to chciał zwrócić uwagę Szaranowicz. Tego dnia wiatr skarcił za to Thomasa. Pokazał mu, że z żywiołem czasami się nie wygra. A kiedy coś się zdarzy, może nie być ratunku.

"Niebo rozświetlał wówczas mój pomarańczowy kombinezon. Wszystko wydawało się idealne - pozycje dojazdowa, wybicie, przejście w fazę lotu - i zapowiadało triumf, do momentu gdy nagle w powietrzu obydwie narty uderzyły w moje ciało. Przekoziołkowałem do przodu i zobaczyłem, że moja prawa narta się wypina. Przerażające uczucie! Z jednej strony wszystko dzieje się niewiarygodnie szybko, z drugiej trwa całą wieczność. Czujesz, jak twoje ciało obraca się w powietrzu. Tracisz orientację i już nie wiesz, gdzie jest góra, a gdzie dół" – opisywał w autobiografii upadek widziany oczami skoczka popularny "Morgi".

"Poczułem, że nie jestem w stanie wytrzymać bólu. Wtedy padłem na plecy, ślizgając się jeszcze głową w dół. Wzrok utkwił w martwym punkcie. Byłem w szoku i cieszyłem się, że moje ciało nie poniewiera się już tak bezwładnie. Leżałem na plecach i płakałem. (…) W karetce nie miałem najlepszych przeczuć. To nie był niegroźny upadek, ale zdarzenie, które już na początku sezonu pokazało mi, co tak naprawdę może się stać. Co z moimi rodzicami? Oby tylko nie martwili się za bardzo. I tak dalej..." – pisał dalej w książce.

Miał mnóstwo szczęścia. Pierwotnie mówiło się o złamanej nodze, później o jeszcze innych obrażeniach. Skończyło się na złamanym małym palcu.

Morgenstern przyznał, że nie wiedział, gdzie jest góra, a gdzie dół (Fot. Getty)

Zakażenia przez... złe maseczki? Austriacy szukają winnych

Czytaj też

Stefan Kraft jest zakażony koronawirusem

Zakażenia przez... złe maseczki? Austriacy szukają winnych

Albo na sto procent, albo ostrożnie. Ale wtedy nie licz na sukces

Winowajców było kilku. Mówiąc wprost, cały skład jury. Długie przerwy, niebezpieczne skoki, upadek Koflera – to wszystko nie skłoniło Waltera Hofera i Mirana Tepesa, żeby podjąć najprostszą, jak mogło się wydawać, decyzję. Zakończyć zawody, w których aż prosiło się o tragedię.

Tepes zapalał wtedy zielone światło. Trzy lata później zapalił je Janowi Mazochowi w Zakopanem, a za kilkadziesiąt sekund Czech zaczął walkę o życie. W Pucharze Świata wystąpił potem tylko raz w kwalifikacjach w Libercu. W końcu rzucił skoki. Te upadki to jednej z trudniejszych momentów w karierze Słoweńca. I o Mazochu, i o Morgensternie opowiadał w rozmowie z TVPSPORT.PL.

– W Kuusamo zawsze wieje. Myślę, że z Morgensternem był ten sam problem. Zawodnik podejmuje na skoczni decyzję. Albo pójdzie na sto procent, bez względu na to, co może się stać, albo skoczy nieco ostrożniej. Ale kiedy zdecydujesz, że nie skaczesz na sto procent, nie możesz oczekiwać dobrego wyniku. To część nieodłącznego ryzyka w skokach – przyznawał. Morgenstern w tamtą sobotę skoczył na sto procent. Mimo że poniekąd... spodziewał się tego.

Zakażenia przez... złe maseczki? Austriacy szukają winnych

Czytaj też

Zakażenia przez... złe maseczki? Austriacy szukają winnych

Na szczęście skończyło się na strachu (Fot. Getty)

"Jeśli chcesz coś osiągnąć, trzeba zaryzykować"

Trzynaście lat później usiadł w jednej z zakopiańskich restauracji i przy okazji promocji książki opowiadał o zdarzeniach z Rukatunturi. O tym, że faktycznie umysł przepowiadał mu taki upadek. A mimo tego pomknął po rozbiegu, wyszedł agresywnie z progu i chciał lecieć po drugie zwycięstwo w karierze.

– Pisałeś, że upadek w Kuusamo wcześniej widziałeś w myślach. Sny są drogowskazem? Pokazują przyszłość?
– Jeśli przeczuwasz, że coś wydarzy się w przyszłości, nie przechodź obok tego na porządku dziennym. Zatrzymaj się, przemyśl.
– Skoro przed Kuusamo.... warto było tamtego dnia ryzykować? – dopytywałem go.
– Taka jest istota sportu. Jeśli chcesz coś osiągnąć w skokach narciarskich, w sporcie, trzeba postawić coś na szali, zaryzykować. Niech będzie, jak ma być...

Nie wyzbył się odwagi. Dalej ryzykował. Kilka tygodni później był czwarty w Turnieju Czterech Skoczni. Mówili, że kiedy mocniej wieje, przypomina mu się tamten upadek. Ale on zawsze potrafił się szybko pozbierać. Bardzo mocno poturbował się w grudniu 2013 roku w Titisee-Neustadt, a 6 stycznia 2014 stał na podium Turnieju Czterech Skoczni. Kilka dni później znalazł się w stanie krytycznym po wypadku na Kulm. Wrócił zdobyć ostatni medal olimpijski w karierze. Ale potem uznał, że to jednak za wiele. A sama Ruka do dziś kojarzy się z tym jednym, przerwanym lotem z 29 listopada, który mógł zabrać skokom talent czystej wody. Na szczęście nie zabrał.

Następne