01 gru 2020 | Piłka nożna / Anglia

Będą dodatkowe zmiany w przypadku wstrząśnienia mózgu. Tyle że to za mało

Raul Jimenez po zderzeniu z Davidem Luizem (Fot. EPA)

Niedzielny mecz Premier League Arsenalu z Wolverhampton już w 5. minucie został przerwany na długo z powodu fatalnego zderzenia, po którym w szpitalu wylądował napastnik gości Raul Jimenez. To jednak zachowanie Kanonierów zostało powszechnie skrytykowane. Konsekwencją wypadku będzie wprowadzenie dodatkowej zmiany, ale... i ten przepis budzi kontrowersje ze względu na jego zachowawczość.

DALSZĄ CZĘŚĆ PRZECZYTASZ POD REKLAMĄ

NA RATUNEK MÓZGOM. ZAKAZAĆ GRY GŁOWĄ W FUTBOLU? Jimenez już w 5. minucie meczu doznał wstrząśnienia mózgu po przypadkowym zderzeniu głowami z Davidem Luizem. Stracił przytomność i jeszcze na murawie konieczne było podanie mu tlenu. Zabrano go do szpitala, gdzie wykonano badania oraz zoperowano pękniętą kość czaszki. Meksykanin czuje się już lepiej, ale nadal pozostaje na obserwacji.

Luiz za to dograł do przerwy i dopiero wtedy został zmieniony, choć przez bandaż, który miał na głowie, mocno ciekła krew. Arsenal zapewnia, że, pozwalając mu nadal grać, postępował zgodnie z protokołem Football Association (FA) dotyczącym urazów głowy. Sytuacja rozpętała jednak na Wyspach burzę i raz za razem pojawiają się pytania, czy klub zachował się odpowiedzialnie i czy rzeczywiście robi się wszystko co możliwe, by zapewnić piłkarzom bezpieczeństwo.

W takim stanie David Luiz spędził na boisku jeszcze 40 minut po zderzeniu z Raulem Jimenezem (Fot. Getty)

"Nie za rok, nie za miesiąc, teraz!"

– Świat piłki nożnej musi się obudzić i podejść do problemu na poważnie. Nie za rok, nie za miesiąc, teraz! To jest nie do zaakceptowania, wszystko zaszło już za daleko – grzmiał w rozmowie z BBC Alan Shearer. Najlepszy strzelec w historii Premier League niedawno był prowadzącym w dokumencie o możliwych powiązaniach między grą głową przez całą karierę a późniejszą demencją.

Efekt może być natychmiastowy. FA rozważa wprowadzenie dodatkowych zmian dla zawodników którzy doznali w trakcie gry wstrząśnienia mózgu. Mogłyby one wejść testowo w życie już w grudniu w meczach Pucharu Anglii.

Shearer jednak wyśmiewa taką zachowawczość. – Będą testować dodatkowe zmiany zawodników, którzy doznali urazu mózgu. A co tu jest do testowania? Przecież to się dzieje od lat, ta wstrzemiężliwość we wprowadzaniu rozwiązań jest nie do zaakceptowania – podkreślił.

Każdy zgadza się co do sensu wprowadzenia dodatkowej zmiany, ale różne są stanowiska odnośnie stosowania jej. – Wiem, że mamy przepisy dotyczące postępowania w przypadku wstrząśnienia mózgu i jestem pewny, że Arsenal postępował zgodnie z nimi. W tym konkretnym przypadku nie wiem, czy możliwość zdjęcia zawodnika bez konsekwencji by pomogła, ponieważ był on nadal zdolny do gry. Ale tak, wprowadzenie prawa do dokonania takiej zmiany ma sens – to menedżer Liverpoolu Juergen Klopp na poniedziałkowej konferencji przed meczem Ligi Mistrzów z Ajaksem.

– Kiedy dochodzi do uderzenia w głowę, powinna być przeprowadzana zmiana, bez względu na to, czy zawodnik może kontynuować grę, czy nie. Chwilę po takim zdarzeniu możesz czuć się w porządku, ale po czasie mogą pojawić się konsekwencje – to z kolei bramkarz Manchesteru City Ederson. Brazylijczyk wie o czym mówi, bo w 2017 roku doznał poważnego urazu głowy w meczu z Liverpoolem.

Edersonowi także podawano tlen po zderzeniu w meczu z Liverpoolem w 2017 roku (Fot. Getty)1

Obecne przepisy FA nakazują opuszczenie boiska zawodnikowi, w którego przypadku istnieje choćby podejrzenie wstrząśnienia mózgu. Taki piłkarz musi być zastąpiony innym, a w przypadku wykorzystania limitu zmian jego zespół musi radzić sobie w osłabieniu. Dzięki nowemu przepisowi tak by się nie działo, gdyż dodatkowa zmiana nie byłaby wliczana w standardowy limit.

"Nie wolno podejmować ryzyka"

Problem jednak w tym, czy powinna być obligatoryjnie stosowana tylko w przypadku wstrząśnień i jeśli nie, to gdzie wyznaczyć granicę. – Po prostu nie wolno podejmować ryzyka w przypadku urazów głowy. One nie są jak te mięśniowe, gdzie możesz wpuścić zawodnika z powrotem, by sprawdzić, czy rozbiega kontuzję – zaznaczył w rozmowę z Agencją Reutera Luke Griggs, dyrektor wykonawczy stowarzyszenia Headway. Powołane zostało ono właśnie do walki z urazami głowy.

Trudno się z nim nie zgodzić, tyle że problemem jest też... zdrowy rozsądek samych piłkarzy. Nawet odnosząc się do niedzielnego meczu trudno sobie wyobrazić sytuację, w której zawodnikowi o statusie Davida Luiza ktoś kazał grać dalej. Nie, został na boisku, bo sam tego chciał – co do tego nie ma wątpliwości Ryan Mason.

Były pomocnik Tottenhamu, który zadebiutował nawet w reprezentacji Anglii, zna temat doskonale. Niestety z autopsji – w 2017 roku w wieku zaledwie 26 lat musiał przedwcześnie zakończyć karierę z powodu pęknięć czaszki, których doznał jako zawodnik Hull w zderzeniu z Garym Cahillem z Chelsea.

– Żyjemy w świecie, w którym zawodnicy chcą udowadniać swoją odwagę. Niewielu wstanie i powie: "nie czuję się dobrze" – stwierdził w rozmowie ze Sky Sports. – Futbol stał się biznesem i, będąc zupełnie szczerym, my zawodnicy też trochę za to odpowiadamy. Byłem przecież bardzo bliski utraty życia po podobnym wypadku – przypomniał.

To zderzenie z Garym Cahillem kosztowało Ryana Masona "tylko" zakończenie kariery (Fot. Getty)

Mason zwrócił uwagę na jeszcze jeden aspekt niedzielnego zdarzenia. – Atak był spóźniony i doszło do niego od tyłu. Gdyby doszło do niego na ziemi, w kostkę czy kolano, byłaby żółta lub nawet czerwona kartka – stwierdził.

– Myślę, że atakował fair i nie był to faul z premedytacją, ale wierzę, że sędziowie powinni karać tak niebezpieczną grę – dodał Mason. David Luiz za swój faul nie dostał nawet żółtej kartki.

To jednak tylko jakiś dodatkowy aspekt całej sytuacji. Tym razem wszystko skończyło się szczęśliwie. Jimeneza w szpitalu odwiedza jego partnerka Daniela, niedługo zresztą wyjdzie on z niego i zacznie rehabilitację. Nie każdy ma jednak tyle szczęścia, jak choćby Mason, a przecież i tak koniec końców jedyną konsekwencją dla Anglika było przedwczesne zakończenie kariery.

– Jeszcze jedno dodatkowe uderzenie w głowę, w której doszło do wstrząśnienia mózgu, nawet bezobjawowego, i konsekwencje mogą być tragiczne – podkreśla Griggs. I tu chyba dyrektor Headwaya dotyka zasadniczego problemu, na który zwrócił uwagę i Ederson. Każde inne rozwiązanie niż obowiązkowe zdjęcie zawodnika, który doznał urazu głowy, to dopuszczanie ryzyka jego trwałego kalectwa, a nawet i śmierci.