Szczęście Pawła Wąska, ekstaza Norwegów. Zajęli całe podium!

Zanim w ogóle zaczął się drugi konkurs w Niżnym Tagile w środowisku zawrzało. FIS tuż przed kwalifikacjami opublikowała komunikat, w którym poinformowała o zakażeniach m.in. Daniela Hubera i innych jego kolegów z Austrii, a także dyrektora Pucharu Świata Sandro Pertile. Ostatecznie w zawodach zebrało się więc tylko siedem reprezentacji, ale żeby zawody można było wliczyć do klasyfikacji generalnej, zamkniętym na kwarantannie Austriakom wpisano DNS, czyli "nie pojawił się na starcie".

Podobnie jak dzień wcześniej, w niedzielę na skoczni "Bocian" rządził wiatr. Kompletnie zawiedli m.in. Yukiya Sato, Daniel Andre-Tande i ponownie Andreas Wellinger, a w polskiej kadrze m.in. Maciej Kot czy Jakub Wolny. Pewnym obrazem sytuacji jest, że do finału zakwalifikowało się tylko dwóch biało-czerwonych - szósty na półmetku Paweł Wąsek i 29. Aleksander Zniszczoł, który w sobotę wyskakał najwyższe, szóste miejsce w historii swoich występów w PŚ.

Ostatecznie Wąsek został na świetnym szóstym miejscu, a Zniszczoł 19. Dla pierwszego to najlepszy wynik w karierze, pobity zdecydowanie, bo dotychczas 21-latek dotychczas zdołał wskoczyć "tylko" na 22. pozycję. Zresztą niedawno, bo przed tygodniem w Ruce.

Ale jeśli chodzi o elitę, to o wygraną między sobą bili się Norwegowie, urządzając sobie w Rosji krajowe mistrzostwa. Na półmetku zresztą aż trzech zawodników Alexandra Stoeckla obsadziło pierwsze pozycje, z pokaźną przewagą nad pozostałymi. I poza Halvorem Egnerem Granerudem o wszystkich dotąd można było mówić, że zawodzili. Tym razem nie. A największe pochwały i tak należą się Granerudowi. Po skoku na 135,5 m w pierwszej kolejce, w drugiej wylądował 124,5 m od progu. I odniósł już trzeci triumf w karierze, przed Robertem Johanssonem i Mariusem Lindvikiem.

Małą niespodzianką były słabsze skoki Markusa Eisenbichlera. Rewelacja poczatku sezonu po ratunkowym skoku i klęsce w sobotę tym razem nie błysnęła. Chociaż jeśli tak mówimy o skoczku, który kończy konkurs na czwartej pozycji, jest to najlepszy dowód jego potencjału.

To, co oglądaliśmy dotychczas na skoczniach było jedynie rozgrzewką. Kadry (tylko te zdrowe) czeka teraz czarterowy lot do Planicy. A tam loty po tytuły mistrza świata. Skład na tę imprezę podał już trener Michal Dolezal.