Rok temu zdobył osiem pucharowych punktów, latem przegrywał z kolegami z kadry o kilkadziesiąt punktów. Dzisiaj jest najlepszy na świecie. – Przez ostatnich osiem miesięcy na nowo uczyłem się skakać na nartach – opisuje w faworyt mistrzostw w Planicy, Halvor Egner Granerud. W rozmowie z TVPSPORT.PL zdradza też, dlaczego... skakał nago, a popularnością nigdy nie przebije pradziadka.
Początek sezonu należy do niego. W czwartek już fruwał w Planicy dobrze ponad 200 metrów. Wcześniejsze godziny spędził spokojnie w pokoju hotelowym w Kranjskiej Gorze. Zanim w pełni skoncentrował się na lataniu, zdążył jeszcze opowiedzieć, dlaczego robi to w ostatnich dniach tak imponująco. Bohater pierwszej części sezonu, faworyt mistrzostw świata, o wybuchu formy, "pikantnych skokach" i... "Rozbójnikach z Kardamonu".
Antoni Cichy, TVPSPORT.PL: – Chyba jeszcze nigdy takiej wagi nie przykładaliśmy do pierwszych godzin po przylocie ekip. Jak wyglądały procedury związane z testami na koronawirusa?
Halvor Egner Granerud: – Test robiliśmy od razu po drodze z lotniska do hotelu. Wiedzieliśmy, że wyniki przyjdą później.
– A później trafiliście do bańki?
– W pewnym sensie jesteśmy w bańce mniej więcej od zawodów w Wiśle. Przynajmniej reprezentacja Norwegii. A wszyscy pozostali od Ruki, z wyjątkiem Austriaków, którzy zmieniali zespół. Razem tkwimy w tej bańce. Tak długo jak nie będziemy robić żadnych roszad, powinniśmy być bezpieczni.
– Nie macie większych obaw po tym, co spotkało Austriaków? Już po Wiśle mieli problem, pozmieniali skład i znów są w tarapatach.
– Tak, tu nastąpiła pewna zmiana. Czuć, że koronawirus jest bliżej nas. W Wiśle Austriacy mieszkali osobno, nie widywaliśmy ich, nie mieliśmy z nimi do czynienia. Tym razem może nie doszło do bliższego kontaktu, ale byliśmy razem podczas kontroli sprzętu i na konferencji prasowej z Danielem Huberem. Do tego spotkaliśmy się wcześniej, w tamtym tygodniu, z dyrektorem Sandro Pertile. Zawsze trzymamy dystans dwóch metrów, ale czuć, że koronawirus się zbliżył.
– Spodziewałeś się przed sezonem, że kiedy w grudniu przyjdzie pora mistrzostw świata w lotach, pojawisz się tu jako lider Pucharu Świata?
– Nie dam jasnej odpowiedzi "tak" lub "nie". Wiedziałem, że podczas ostatnich zgrupowań przed Wisłą moje skoki stały na wysokim poziomie. Latałem bardzo daleko przy bardzo niskiej prędkości na progu, w dość bezwietrznych warunkach. Może się tego nie spodziewałem, ale dostrzegałem taką szansę.
– W ciągu kilku dni musiałeś sobie uświadomić, że jesteś nie tylko jednym z najlepszych skoczków, ale liderem Pucharu Świata. I każdy patrzy, co pokaże Halvor Egner Granerud.
– Na razie tylko raz startowałem jako lider Pucharu Świata i podobało mi się. Na pewno czuję, że w momencie kiedy zakładasz żółtą koszulkę lidera, ściągasz na siebie większą uwagę, ludzie baczniej przyglądają się, jak ci pójdzie. Ale taki stawiałem sobie cel na ten sezon. Chciałem założyć żółtą koszulkę, a kiedy już to zrobiłem, czuję się swobodnie. Przynajmniej, tak wychodzi z mojego krótkiego doświadczenia.
To nie była jedna, niewielka korekta, którą wprowadziłem, tylko wiele, wiele poprawek. Dotyczyły właściwie całej konstrukcji skoku. Budowałem wszystko od nowa. Znów uczyłem się, jak ruszyć z belki startowej.
– W Niżnym Tagile to był zwykły konkurs Pucharu Świata. Tu już stawka rośnie, walczycie o medale. I presja pewnie też wzrasta.
– Oczywiście. Patrząc z mojej perspektywy, to wymarzona sytuacja. Przyjeżdżam na mistrzostwa świata w życiowej formie. Co więcej, to mistrzostwa świata, na których w ogóle miało mnie nie być. Już skończyłem zeszły sezon, zanim wszystko zatrzymał koronawirus. Ten weekend to dla mnie taki bonus. Mogę podejść do niego bez nadmiernych oczekiwań, choć startuję jako lider Pucharu Świata. Nie uważam się za faworyta. No i, tak jak wspominałem, lepszego bonusu niż te mistrzostwa dostać nie mogłem, patrząc na moją sytuację w marcu, kiedy pierwotnie miały się odbyć.
– Oszukałeś przeznaczenie? Było sporo filmów z takim motywem.
– Nie wiem! Ale trochę szczęścia mam, że mistrzostwa są teraz, a nie w marcu.
– Mówiło się, że linia między świetnymi a fatalnymi skokami jest u ciebie bardzo cienka. Też tak czułeś? Że nawet w tym zeszłym, nieudanym sezonie, mały detal stawał na drodze do dalekich lotów?
– Niekiedy tak. Patrząc jednak wstecz, na moje próby z zeszłej zimy, widzę, że od czasu do czasu pojawiała się szansa na dobry skok. Ale dostrzegam też, jak złą pozycję przyjmowałem na rozbiegu. Przez to był problem z najazdem, z zachowaniem balansu po wyjściu z progu. Starałem się robić wszystko, jak najlepiej, mocno odbijać, ale to na nic przy tej pozycji najazdowej. Myślę, że gdybym w ubiegłym sezonie robił wszystko poprawnie, dałoby się skakać na dobrym poziomie. Porównując jednak moje próby z tamtego sezonu i obecnego, jest spora różnica. Zwłaszcza na rozbiegu.
– Kilka miesięcy temu skakałeś średnio, dziś jesteś najlepszy na świecie. Ta linia między dobrymi a złymi skokami jest tak cienka? Jedna poprawka i wskakujesz na inny poziom?
– Z mojego punktu widzenia to nie była jedna, niewielka korekta, którą wprowadziłem, tylko wiele, wiele poprawek. Dotyczyły właściwie całej konstrukcji skoku. Budowałem wszystko od nowa. Znów uczyłem się, jak ruszyć z belki startowej. Przez ostatnich osiem miesięcy po prostu na nowo uczyłem się skakać na nartach. To nie była jedna, mała zmiana. Ja zmieniłem wszystko. Sposób, w jaki podchodziłem do skoków, miał ogromny wpływ na to, jak skakałem. Nie dało się już zrobić kroku wstecz i wprowadzić poprawek, bo nic nie było na swoim miejscu. Musiałem zrobić nowe otwarcie.
– Jak trudno na nowo nauczyć się skoków, nowego stylu, nowej techniki? Nawet kiedy wiesz, że to konieczne.
– To było strasznie trudne, szczególnie latem, w czerwcu, lipcu, sierpniu. Zostałem tak bardzo w tyle za resztą drużyny... W takim sprawdzającym konkursie traciłem do nich chyba 70-80 punktów. Ciężkie doświadczenie. Nie było mi łatwo utrzymać koncentrację na drodze, którą obrałem, na punktach, które uważałem za kluczowe. To było naprawdę trudne... Ale dzisiaj jestem przeszczęśliwy, że tak bardzo się temu poświęciłem.
W pewnym momencie miałem już ochotę powiedzieć "chcę spróbować po prostu skakać jak najdalej, a nie trenować tą dziwną pozycję najazdową". Bo ona od razu nie przyniosła efektu. Ale zostałem przy tym i być może między innymi dlatego tak skaczę na początku sezonu.
– Po takich letnich skokach musiałeś mocno zaufać trenerowi Stoecklowi, że te wszystkie zabiegi jednak przyniosą zimą efekty.
– Tak. Naprawdę musiałem zaufać, a każde oznaki postępu traktować jako małe zwycięstwo. Choć trudno było o lojalność wobec tej wizji. Ale w każdej kolejnej sesji szło mi trochę lepiej niż w poprzedniej, w każdym treningu skakałem średnio, powiedzmy, metr dalej niż w poprzednim. Widziałem postęp. Tyle że był niezmiernie wolny... W pewnym momencie miałem już ochotę powiedzieć "chcę spróbować po prostu skakać jak najdalej, a nie trenować tą dziwną pozycję najazdową". Bo ona od razu nie przyniosła efektu. Ale zostałem przy tym i być może między innymi dlatego skaczę też tak stabilnie na początku sezonu.
– Kiedy po raz pierwszy dostrzegłeś szansę na udaną zimę?
– Wydaje mi się, że podczas mistrzostw kraju w Trondheim, w połowie października. Tuż przed nimi przebywaliśmy na zgrupowaniu. Zaczynałem nieźle skakać, a w zawodach świetnie poszło mi w pierwszej serii, prowadziłem. Po raz pierwszy byłem najlepszy. Wcześniej, przez całe lato, w żadnym z treningu, nawet nie zbliżyłem się do reszty. To już był jakiś sygnał. Dzień później spisałem się jeszcze lepiej. Porównywaliśmy odległość i prędkość na progu z danymi choćby z kwalifikacji w RawAir w Pucharze Świata i wyszło, że przy dużo niższej prędkości poleciałem strasznie daleko. To świadczyło, że moje skoki są na bardzo wysokim poziomie. Później pojechaliśmy do Oslo, na Midtstubakken, trenowaliśmy na torach lodowych, a mi szło coraz lepiej. Po ostatnim obozie uwierzyłem.
– Dwa lata temu przyjeżdżałeś do Planicy jako czternasty zawodnik Pucharu Świata. Teraz jako lider. Ale zmieniło się znacznie więcej. Będziecie latać przy sztucznym świetle, po zmroku, w prawdopodobnie całkiem innych warunkach. Spodziewasz się czegokolwiek?
– Może i jako czternasty w Pucharze Świata, ale przyjechałem już w bardzo słabej formie. Wydaje mi się, że końcówka sezonu 2018/19 była w pewnym sensie rozpoczęciem tego kolejnego, 2019/20. Tak zaczęło się moje złe skakanie. Pod względem dyspozycji, w której tu przyjeżdżam, jest zupełnie inaczej. Czuję się naprawdę, ale to naprawdę podekscytowany, że w życiowej formie będę mógł wystartować w lotach narciarskich. To niesamowite. A kiedy mówimy o skoczni, fajnie będzie polatać przy sztucznym świetle. Skakaliśmy tak w Vikersund i lubię to. Mam wiele wspomnień z dzieciństwa, nie tylko ze skoczni, także z nart. Loty przy świetle zapowiadają się na dobrą zabawę. Jeśli chodzi o warunki, musimy poczekać i zobaczyć. Powietrze powinno być chłodniejsze, co za tym idzie, możemy czuć większe ciśnienie. To jeden z argumentów, żeby myśleć o dalekich lotach. A z drugiej strony, spadnie dużo śniegu, podniesie się zeskok i nieco wcześniej zacznie robić płasko. I to argument za tym, że dalej niż 245 metrów się w ten weekend nie poleci. Ale nie wiem. Loty w grudniu są nowością, musimy zobaczyć, jak będą wyglądały.
– Nie ma w tym odrobiny szaleństwa? Niektórzy zawodnicy mają raptem kilka skoków na śniegu jak Stefan Kraft, o ile przyjedzie do Planicy.
– Powiem tak. Lepiej, że mamy mistrzostwa teraz, niż gdyby miało ich nie być. Ale wielu zawodników przyjedzie nieco niepewnych, czego się spodziewać. Dla większości to będzie spore wyzwanie. Okej, to loty, Planica, więc to wyzwanie dla każdego, ale jeśli komuś brakuje takiej pewności siebie, jaką ja teraz czuję, może się bardziej denerwować na belce startowej niż zwykle.
– Jesteście teraz w Kranjskiej Gorze. A w miasteczku Kardamon w Kristiansand byłeś?
– Wiem, do czego pijesz! Zbudowali to miasteczko na podstawie książki "Rozbójnicy z Kardamonu" mojego pradziadka. To naprawdę popularna książka w Norwegii. Dorastałem z nią, z miasteczkiem Kardamon. Zawsze mnie pytają o środkowe nazwisko, Egner. Mój pradziadek jest dość znaną postacią w Norwegii za sprawą książek, które napisał, także tej z akcją osadzoną w Kardamonie. Myślę, że w Norwegii to obowiązek ją znać. Jestem z tego naprawdę dumny. Tak w ogóle, w każdy nieparzysty rok mamy zjazd rodzinny w tym mieście. 45 osób w jednym miejscu przez cały weekend. Niezła zabawa!
Skok nago? Jedna z wielu rzeczy, które wymyśliłem na skoczni, żeby dodać trochę pikanterii, rzucić sobie wyzwanie. W skokach trudno zrobić coś inaczej. Są dość proste. Zakładasz narty, jedziesz w dół, za każdym razem tymi samymi torami, tak samo się wybijasz.
– Myślisz, że możesz popularnością prześcignąć pradziadka?
– Myślę, że w Norwegii brakuje mi do tego bardzo, bardzo dużo. Musiałabym chyba wygrywać wszystko przez dziesięć lat, żeby dorównać sławą pradziadkowi. Ale może w Polsce mam pewne atuty, bo w Norwegii to raczej niemożliwe, żeby skoczek narciarski stał się tak sławny jak mój pradziadek.
– W skokach już kilka lat temu zrobiło się o tobie głośno, kiedy skakałeś nago. Myślisz, że ludzie patrzą na ciebie przez pryzmat tego żartownisia? Uważają, że musisz być zawsze wyluzowany? Chyba, że zawsze jesteś?
– Przynajmniej staram się być wesołym chłopakiem, zażartować, jeśli to sposobne. Teraz jestem mocno rozluźniony, ale nie zawsze muszę taki być. Do sportu podchodzę bardzo, bardzo poważnie. A dobra zabawa to spora część mojej osobowości i mojego skakania. Można się przekonać, patrząc na to, co robiłem dorastając. A ten skok nago? Jedna z wielu rzeczy, które wymyśliłem na skoczni, żeby dodać trochę pikanterii, rzucić sobie wyzwanie. W skokach trudno zrobić coś inaczej. Są dość proste. Zakładasz narty, jedziesz w dół, za każdym razem tymi samymi torami, tak samo się wybijasz. Niewiele się zmienia, więc czasami robiłem coś dla jaj, dla zabawy, dla motywacji.
– Skoro lubisz wyzwania, masz przed sobą, tu w Planicy, największe w życiu?
– Nie. Myślę, że największe wyzwaniem w życiu, przynajmniej tym sportowym, już mam za sobą. Mam na myśli metamorfozę mojego sposobu skakania. Ale oczywiście, to istotne wydarzenie, jeśli jedziesz na mistrzostwa jako lider Pucharu Świata. Wiesz, że możesz walczyć o medale. Czas się przekonać, czy jestem w stanie.
– O wyzwaniu już było, to jeszcze mała zabawa. Ile będzie wynosił twój rekord życiowy po Planicy?
– Przed wyjazdem do Niżnego Tagiłu myślałem sobie "może to nie taki dobry pomysł, żeby zostać liderem". Teraz muszę skakać po Markusie Eisenbichlerze, a on w Planicy radzi sobie bardzo dobrze. Trudno oczekiwać wysokich prędkości na progu. Muszę naprawdę świetnie skakać, żeby daleko polecieć. Ale coś mi podpowiada, że... 243!
– W takim razie tylu, życzę.
– Znaczy się, chętnie polecę jeszcze dalej! Ale tak przypuszczam.
Rozmawiał Antoni Cichy
Następne
Kliknij "Akceptuję i przechodzę do serwisu", aby wyrazić zgody na korzystanie z technologii automatycznego śledzenia i zbierania danych, dostęp do informacji na Twoim urządzeniu końcowym i ich przechowywanie oraz na przetwarzanie Twoich danych osobowych przez nas, czyli Telewizję Polską S.A. w likwidacji (zwaną dalej również „TVP”), Zaufanych Partnerów z IAB* (1009 firm) oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP (88 firm), w celach marketingowych (w tym do zautomatyzowanego dopasowania reklam do Twoich zainteresowań i mierzenia ich skuteczności) i pozostałych, które wskazujemy poniżej, a także zgody na udostępnianie przez nas identyfikatora PPID do Google.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie naszych poszczególnych serwisów zwanych dalej „Portalem”, w tym informacje zapisywane za pomocą technologii takich jak: pliki cookie, sygnalizatory WWW lub innych podobnych technologii umożliwiających świadczenie dopasowanych i bezpiecznych usług, personalizację treści oraz reklam, udostępnianie funkcji mediów społecznościowych oraz analizowanie ruchu w Internecie.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie poszczególnych serwisów na Portalu, takie jak adresy IP, identyfikatory Twoich urządzeń końcowych i identyfikatory plików cookie, informacje o Twoich wyszukiwaniach w serwisach Portalu czy historia odwiedzin będą przetwarzane przez TVP, Zaufanych Partnerów z IAB oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP dla realizacji następujących celów i funkcji: przechowywania informacji na urządzeniu lub dostęp do nich, wyboru podstawowych reklam, wyboru spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych treści, wyboru spersonalizowanych treści, pomiaru wydajności reklam, pomiaru wydajności treści, stosowania badań rynkowych w celu generowania opinii odbiorców, opracowywania i ulepszania produktów, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, technicznego dostarczania reklam lub treści, dopasowywania i połączenia źródeł danych offline, łączenia różnych urządzeń, użycia dokładnych danych geolokalizacyjnych, odbierania i wykorzystywania automatycznie wysłanej charakterystyki urządzenia do identyfikacji.
Powyższe cele i funkcje przetwarzania szczegółowo opisujemy w Ustawieniach Zaawansowanych.
Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać w Ustawieniach Zaawansowanych lub klikając w „Moje zgody”.
Ponadto masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia, przenoszenia, wniesienia sprzeciwu lub ograniczenia przetwarzania danych oraz wniesienia skargi do UODO.
Dane osobowe użytkownika przetwarzane przez TVP lub Zaufanych Partnerów z IAB* oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP mogą być przetwarzane zarówno na podstawie zgody użytkownika jak również w oparciu o uzasadniony interes, czyli bez konieczności uzyskania zgody. TVP przetwarza dane użytkowników na podstawie prawnie uzasadnionego interesu wyłącznie w sytuacjach, kiedy jest to konieczne dla prawidłowego świadczenia usługi Portalu, tj. utrzymania i wsparcia technicznego Portalu, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, dokonywania pomiarów statystycznych niezbędnych dla prawidłowego funkcjonowania Portalu. Na Portalu wykorzystywane są również usługi Google (np. Google Analytics, Google Ad Manager) w celach analitycznych, statystycznych, reklamowych i marketingowych. Szczegółowe informacje na temat przetwarzania Twoich danych oraz realizacji Twoich praw związanych z przetwarzaniem danych znajdują się w Polityce Prywatności.