Reprezentacja Polski zmierzy się w eliminacjach Euro 2024 z Albanią. Śmiało można założyć, że przynajmniej w Tiranie na trybunach zasiądzie m.in. człowiek, który sterował najsłynniejszym dronem w historii piłki. Jego działanie oraz wcześniejsze i późniejsze ataki Serbów na albańskich piłkarzy i sztab szkoleniowy doprowadziły do zamieszek, które rozpaliły połowę Bałkanów, Austrię, dotknęły Greków oraz doprowadziły do kryzysu politycznego między Albanią a Serbią. Wszystkiego można było uniknąć, gdyby nie brak wyobraźni UEFA, która... wciąż ryzykuje powtórkę.
Eliminacje do Euro 2016 to jedyne w historii albańskiej piłki, które zakończyły się dla niej sukcesem. Albańczycy ustąpili w tabeli tylko Portugalii. Sukces zawdzięczali w dużej mierze temu, że dokonali niezwykle rzadkiej sztuki – nie stracili ani jednej bramki na wyjeździe. W Portugalii wygrali 1:0, w Danii zremisowali bezbramkowo, w Armenii zwyciężyli 3:0, a w Serbii...
Już samo dopuszczenie do tego, że Serbowie i Albańczycy znaleźli się w jednej grupie, było karygodnym błędem UEFA. W losowaniach wprowadza ona zazwyczaj ograniczenia możliwości trafienia na siebie zwaśnionych krajów, czego przykładem jest choćby brak od lat rywalizacji w eliminacjach Armenii i Azerbejdżanu.
Unia Europejskich Związków Piłkarskich broniła się po feralnych wydarzeniach wyjaśnieniami, że przecież oba kraje żyją w pokoju. – Serbia i Albania nie prowadziły ze sobą wojny. Mielibyśmy także ograniczać Grecję i Macedonię, ponieważ dzielą je polityczne różnice? – tłumaczył naiwnie prezydent UEFA Michel Platini, dodając oczywiście, że "czuje głęboki żal", że "sceny z Belgradu były nie do zaakceptowania", że "piłka ma łączyć, a nie dzielić" itd.
I rzeczywiście, ostatni oficjalny konflikt Serbii z Albanią miał miejsce ponad sto lat wcześniej w trakcie wojen bałkańskich. Teoretycznie, bo to, że oba państwa mają krańcowo odmienne poglądy w sprawie Kosowa i jego niepodległości, jest oczywiste. A przynajmniej tak by się wydawało. Porównywanie tych animozji ze sporami Grecji i ówczesnej Macedonii, a dziś Macedonii Północnej, to albo efekt niedokształcenia Platiniego, albo cynizm.
W relacjach między tymi ostatnimi nie dochodziło do scen choć częściowo podobnych do tych z Kosowa. Regularna wojna między Serbami a kosowskimi Albańczykami; czystki etniczne i bestialskie mordy popełniane przez obie strony; wreszcie interwencja sił NATO, która co prawda doprowadziła do zakończenia konfliktu, ale m.in. poprzez bombardowanie obiektów cywilnych oraz stosowanie zakazanych konwencjami międzynarodowymi bomb ze zubożonym uranem i kasetowych. Te sceny widział w telewizji cały świat.
Władzom UEFA jednak albo umknęły, albo nie powiązały Kosowa z Albanią. 14 października 2014 roku Serbowie i Albańczycy wyszli na trawę stadionu Partizana w Belgradzie. Na trybunach zabrakło kibiców gości – federacje zgodnie uznały, że nie ma co zaogniać atmosfery i taki środek prewencyjny będzie konieczny. Pierwszą od 1967 roku wizytę Albańczyków w stolicy Serbii na samym stadionie miało zabezpieczać ponad 3500 policjantów.
Wiele to nie dało.
Liczba funkcjonariuszy nie przełożyła się na jakość zabezpieczeń, bo atmosfera była napięta na długo przed pierwszym gwizdkiem sędziego.
Kilka godzin do meczu. Autokar z jadącymi na stadion Albańczykami jest obrzucany kamieniami przez Serbów.
Pół godziny do meczu. Wychodzący na rozgrzewkę piłkarze gości trafiają pod "prysznic monet, zapalniczek i innych przedmiotów", jeden z albańskich działaczy obrywa kawałkiem betonu. Z trybun słychać chóralne "Ubij, ubij Siptara" (zabij, zabij Albańczyka), które już nawet na chwilę nie ucichnie.
Kwadrans do meczu. Na trybunach płonie flaga NATO. Na murawę zostaje z nich rzucona pierwsza raca.
Początek meczu. Piłkarze gości znajdujący się w pobliżu linii bocznych i końcowych wciąż obrzucani są zapalniczkami i kamieniami. Tak będzie już do końca.
35. minuta. Do rzutu rożnego podchodzi lewy obrońca Albanii Ansi Agolli. W jego stronę, a także w asystenta sędziego lecą nie tylko drobne przedmioty, ale też płonące race oraz petarda hukowa. Angielski arbiter Martin Atkinson przerywa grę, a liderzy Serbii Aleksandar Kolarov i Danko Lazović podchodzą do trybun, by uspokoić sytuację. Gra zostaje wznowiona po kilkudziesięciu sekundach.
39. minuta. Bekim Balaj zostaje trafiony plastikową butelką, a serbscy kibice próbują dostać się na murawę. Policja zdoła ich tym razem powstrzymać.
42. minuta Atkinson znów zatrzymuje grę, bo boisko zostało obrzucone racami. Wtedy dochodzi do bezprecedensowego zdarzenia. Nad stadionem pojawia się dron przenoszący flagę z datą albańskiej deklaracji niepodległości (28 listopada 1912) i wizerunkami ojców wolności kraju – Isy Boletiniego oraz Ismaila Qemaliego. I jednym z symboli skrajnych nacjonalistów – mapą "Wielkiej Albanii", czyli terenów ich zdaniem etnicznie albańskich. Te, oprócz Albanii i Kosowa, obejmują też częściowo obszary Serbii, Czarnogóry, Północnej Macedonii i Grecji. Na dole flagi znajduje się napis "Autochthonous" (autochtoni) mający sugerować, że Albańczycy pochodzą od starożytnych Ilyryjczyków i nie są, w odróżnieniu od Serbów, ludnością napływową.
A flag appeared in #Belgrade. 2 biggest #Albanian heroes Ismail Qemali & Isa Boletini on. #Autocthounous #SERALB pic.twitter.com/DIHz9nfkXq
— Vigan Qorrolli (@ViganQorrolli) October 14, 2014
W 99 na 100 przypadków mecz zostałby zakończony już po którymś z pierwszych punktów. Tym razem z niezrozumiałych powodów sędziowie liczyli, że spotkanie uda się dokończyć. Ale atak na Balaja był momentem, gdy nad sytuacją nie dało się już zapanować. Chuligana natychmiast spacyfikował kapitan gości Lorik Cana, a na trawie rozpętało się piekło, w którym na albańskich piłkarzy i sztab rzucili się zawodnicy serbscy, kibice, a nawet i stewardzi.
– Bałem się, że zginę. Generalnie jestem dość twardy, ale nigdy wcześniej nie widziałem takiej nienawiści – mówił "Bildowi" asystent selekcjonera gości Altin Lala.
Atkinson nakazał zespołom udać się do szatni, co Albańczycy uczynili tak szybko, jak tylko się dało. – Byliśmy uderzani także przez pracowników ochrony, którzy mieli nas przecież strzec. W tunelu w drodze z boiska do szatni widziałem nawet policjantów bijących naszych zawodników – przytaczał Lala.
Serbowie zeszli spokojnie z murawy przy owacji swoich kibiców. Sędziowie i obserwator wciąż liczyli, że grę da się kontynuować, ale goście odmówili powrotu na boisko i po około półgodzinnej przerwie zaniechano wznawiania meczu.
– Fakty są jasne, na wszystko są dowody. Domagamy się przede wszystkim kompleksowego i niezależnego dochodzenia w sprawie incydentów, do których doszło przed, w trakcie i po meczu Serbia – Albania – grzmiał w rozmowie z AFP prezydent albańskiego związku Armando Duka.
Inaczej widział to minister spraw zagranicznych Serbii Ivica Dacić, który nazwał incydent z flagą "polityczną prowokacją". – Teraz najważniejszym pytaniem jest, jak zareaguje UEFA. Jeśli jakiś Serb pokazałby w Tiranie czy Prisztinie flagę "Wielkiej Serbii" (nacjonalistyczny odpowiednik flagi "Wielkiej Albanii, tyle że tu mapa "kraju" obejmuje tereny Serbii oraz Kosowa, Bośni i Hercegowiny, Czarnogóry, Macedonii, Chorwacji i Słowenii – przyp. red.), to już następnego dnia zajmowałaby się tym Rada Bezpieczeństwa ONZ – grzmiał na konferencji prasowej.
Pod znakiem zapytania stanęła zaplanowana na 22 paździenika wizyta premiera Albanii Ediego Ramy w Belgradzie, pierwsza taka od niemal 70 lat. – Serbia będzie wreszcie normalnym krajem, gdy zrozumie, że "Wielka Albania" to tylko jej koszmar, a nie nasz plan. Im prędzej zaakceptuje, że Kosowo nigdy więcej nie będzie jej częścią, tym lepiej dla niej i całego regionu – tłumaczył Rama w wywiadzie dla serbskiej agencji prasowej Tanjug.
UEFA rozpoczęła dzień po meczu procedurę dyscyplinarną wobec władz obu związków. Serbów ukarano odjęciem trzech punktów i zamknięciem trybun na kolejne dwa mecze domowe. Albańczyków za odmówienie powrotu na murawę przy stanie 0:0 ukarano walkowerem. Związki dostały też grzywny w wysokości 100 tysięcy euro.
"Przepraszam cię Platini za ten stołek, który prawie połamałem swoją głową. Brawo UEFA" – Balaj ironicznie skomentował orzeczenie na Facebooku. Oburzony był także włoski selekcjoner Albanii Gianni de Biasi, prezes związku Duka, dawni i obecni piłkarze, nie tylko albańscy, a także wiele międzynarodowych mediów.
Wyrok nie spodobał się także Serbom i związki się od niego odwołały. Apelacja nic nie dała, więc wniosły sprawę do Trybunału Arbitrażowego ds. Sportu w Lozannie. Ten podtrzymał kary nałożone na Serbię, ale częściowo uchylił orzeczenie ws. Albanii, weryfikując wynik meczu na walkowera dla niej. Tym samym Serbia już na starcie eliminacji straciła de facto szanse awansu, bo po dwóch kolejkach miała... minus dwa punkty. Albańczycy, którzy walkę o Euro 2016 zaczęli od wygranej 1:0 w Portugalii, mogli się cieszyć z kompletu sześciu.
Strona sportowa tego meczu ma jednak tak naprawdę małe znaczenie, bo dużo poważniejsze były konsekwencje społeczne.
W Tiranie wracających z Belgradu piłkarzy przywitano jak bohaterów. W centrum miasta na Placu Matki Teresy czekał na nich wielotysięczny tłum, który, oprócz peanów na ich cześć, skandował też hasła nawołujące do zabijania Serbów.
W Dervican na południu Albanii grupa około stu nacjonalistów zaatakowała domy lokalnej mniejszości greckiej, wybijała także szyby w samochodach należących do Greków. Powstrzymała ją interwencja policji, a minister spraw zagranicznych zapewnił swojego greckiego odpowiednika, że dzięki "szybkiej i efektywnej reakcji służb zidentyfikowano odpowiedzialnych".
W Serbii do zamieszek doszło nie tylko w Belgradzie, ale też, czy raczej przede wszystkim na północy kraju w Vojvodinie. W Nowym Sadzie, Starej Pazovie i Somborze spalono co najmniej kilkanaście piekarń i sklepów należących do Albańczyków. W jednym przypadku użyto bomby.
W stolicy Czarnogóry Podgoricy obrzucono kamieniami ambasadę Albanii, wybijając w niej okna. Na południu kraju doszło do bijatyk między czarnogórską mniejszością albańską a serbską. Cztery osoby hospitalizowano.
W Wiedniu kilkudziesięciu Albańczyków zdemolowało serbską kawiarnię i zniszczyło kilka samochodów, w tym radiowozy austriackiej policji. Gdy funkcjonariusze już opanowywali sytuację, ich kordon sforsować próbowała grupa około dwustu Serbów. Zamieszki wygasły dopiero, gdy do akcji wkroczyła jednostka specjalna WEGA z policyjnymi psami.
To tylko najpoważniejsze z incydentów, do których doszło w ciągu kilku, kilkunastu godzin po przerwaniu meczu. Ale jego skutki były zdecydowanie bardziej znaczące.
10 listopada 2014 roku Rama przyjechał ostatecznie do Belgradu, ale, wbrew wcześniejszym planom, nie spotkał się z prezydentem Serbii Tomislavem Nikoliciem.
7 października 2015 roku doszło do rewanżu w Elbasanie. Ze względów bezpieczeństwa nie pozwolono pojechać na mecz serbskim kibicom. Goście wygrali 2:0 po golach strzelonych w doliczonym czasie przez Kolarova i Adema Ljajicia. W trakcie spotkania nie doszło już do poważniejszych incydentów.
Tego samego dnia aresztowano w Albanii Ismaila Morinę, który przyznał się, że sterował dronem w Belgradzie. Pochodzi on z położonego w północnowschodniej części kraju Kukesu i choć na co dzień mieszkał we Włoszech, to regularnie pojawiał się na wyjazdowych meczach Orłów. Dronem z flagą sterował z wieży położonego w pobliżu stadionu Partizana kościoła. Przy Morinie znaleziono dwa pistolety, amunicję i 36 biletów na mecz. Znany odtąd jako "Ballist", został bohaterem narodowym i wystąpił na początku teledysku do piosenki "Kuq e zi je ti" (Jesteśmy czerwono-czarni) popularnej piosenkarki Elvany Gjaty.
11 października 2015 roku Albania pokonała na wyjeździe 3:0 Armenię, dzięki czemu eliminacje zakończyła na drugim miejscu i awansowała na Euro 2016. Na trzecie spadła Dania, która w barażowym dwumeczu uległa Szwecji 3:4.
W czerwcu 2017 roku Morina, który już od dawna nie szukał anonimowości, został aresztowany w Chorwacji na podstawie wystawionego przez Serbów listu gończego. Do ekstradycji nie doszło. Brat "Ballista" przekazał władzom dowody pogróżek wobec Ismaila, niego i ich rodziny. Chorwaci uznali, że w Serbii życiu zatrzymanego zagraża niebezpieczeństwo i na początku 2018 roku przekazali go Włochom, gdzie był rezydentem i mieszkał z żoną Włoszką.
Na początku lipca 2018 roku Morina był już na pewno wolny. Nie wiadomo dokładnie, kiedy został wypuszczony, ale opublikował wtedy na Facebooku oświadczenie, w którym podziękował za pomoc albańskiemu konsulowi w Bari oraz "Chorwacji i Włochom za ich bezstronność".
Studio rozpocznie się o 18:50 w TVP Sport oraz w internecie, na naszej stronie TVPSPORT.PL, w aplikacji mobilnej czy Smart TV. Transmisja również w TVP 1. Kto skomentuje mecz? Duet Jacek Laskowski oraz Marcin Żewłakow.
Online będzie można również oglądać spotkanie na Narodowym dzięki transmisjom alternatywnym: z kamery taktycznej oraz z sygnału międzynarodowego z trzema ścieżkami dźwiękowymi do wyboru
Kiedy mecz: poniedziałek 27 marca, godzina 20:45
Gdzie i o której transmisja: od 18:50 w TVP Sport, TVPSPORT.PL, aplikacji mobilnej, Smart TV, HbbTV oraz od 20:25 w TVP 1
Kto skomentuje: Jacek Laskowski, Marcin Żewłakow
Prowadzący studio: Mateusz Borek
Goście/eksperci: Janusz Michallik, Jakub Wawrzyniak, Robert Podoliński oraz Sebastian Mila (murawa)
Reporterzy: Jacek Kurowski, Patryk Ganiek oraz Kacper Tomczyk (murawa)
Zobacz też: zakaz dla mediów i ofensywna taktyka. Tak Albańczycy chcą zaskoczyć Polaków
12:00
Aruba
17:45
Białoruś
20:30
Bonaire
0:00
Portoryko
Kliknij "Akceptuję i przechodzę do serwisu", aby wyrazić zgody na korzystanie z technologii automatycznego śledzenia i zbierania danych, dostęp do informacji na Twoim urządzeniu końcowym i ich przechowywanie oraz na przetwarzanie Twoich danych osobowych przez nas, czyli Telewizję Polską S.A. w likwidacji (zwaną dalej również „TVP”), Zaufanych Partnerów z IAB* (960 firm) oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP (88 firm), w celach marketingowych (w tym do zautomatyzowanego dopasowania reklam do Twoich zainteresowań i mierzenia ich skuteczności) i pozostałych, które wskazujemy poniżej, a także zgody na udostępnianie przez nas identyfikatora PPID do Google.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie naszych poszczególnych serwisów zwanych dalej „Portalem”, w tym informacje zapisywane za pomocą technologii takich jak: pliki cookie, sygnalizatory WWW lub innych podobnych technologii umożliwiających świadczenie dopasowanych i bezpiecznych usług, personalizację treści oraz reklam, udostępnianie funkcji mediów społecznościowych oraz analizowanie ruchu w Internecie.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie poszczególnych serwisów na Portalu, takie jak adresy IP, identyfikatory Twoich urządzeń końcowych i identyfikatory plików cookie, informacje o Twoich wyszukiwaniach w serwisach Portalu czy historia odwiedzin będą przetwarzane przez TVP, Zaufanych Partnerów z IAB oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP dla realizacji następujących celów i funkcji: przechowywania informacji na urządzeniu lub dostęp do nich, wyboru podstawowych reklam, wyboru spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych treści, wyboru spersonalizowanych treści, pomiaru wydajności reklam, pomiaru wydajności treści, stosowania badań rynkowych w celu generowania opinii odbiorców, opracowywania i ulepszania produktów, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, technicznego dostarczania reklam lub treści, dopasowywania i połączenia źródeł danych offline, łączenia różnych urządzeń, użycia dokładnych danych geolokalizacyjnych, odbierania i wykorzystywania automatycznie wysłanej charakterystyki urządzenia do identyfikacji.
Powyższe cele i funkcje przetwarzania szczegółowo opisujemy w Ustawieniach Zaawansowanych.
Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać w Ustawieniach Zaawansowanych lub klikając w „Moje zgody”.
Ponadto masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia, przenoszenia, wniesienia sprzeciwu lub ograniczenia przetwarzania danych oraz wniesienia skargi do UODO.
Dane osobowe użytkownika przetwarzane przez TVP lub Zaufanych Partnerów z IAB* oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP mogą być przetwarzane zarówno na podstawie zgody użytkownika jak również w oparciu o uzasadniony interes, czyli bez konieczności uzyskania zgody. TVP przetwarza dane użytkowników na podstawie prawnie uzasadnionego interesu wyłącznie w sytuacjach, kiedy jest to konieczne dla prawidłowego świadczenia usługi Portalu, tj. utrzymania i wsparcia technicznego Portalu, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, dokonywania pomiarów statystycznych niezbędnych dla prawidłowego funkcjonowania Portalu. Na Portalu wykorzystywane są również usługi Google (np. Google Analytics, Google Ad Manager) w celach analitycznych, statystycznych, reklamowych i marketingowych. Szczegółowe informacje na temat przetwarzania Twoich danych oraz realizacji Twoich praw związanych z przetwarzaniem danych znajdują się w Polityce Prywatności.