Przyszedł czas na podsumowania występu Lecha Poznań w Lidze Europy. Trudno o jednoznaczną ocenę. Z jednej strony Kolejorz w znakomitym stylu awansował do fazy grupowej, z drugiej jednak w decydujących momentach zawodził. Były napastnik Lecha Bartosz Ślusarski odczuwa pewien niedosyt.
W tegorocznej edycji Ligi Europy Lech rozegrał łącznie 10 spotkań, z których połowę wygrał, a połowę przegrał. Choć finał tej przygody nie okazał się wesoły, to i tak kibice z Wielkopolski mają co wspominać. – To była ciekawa podróż. Lech dostarczył wielu emocji nie tylko w Poznaniu, ale także całej Polsce. Kolejorz miał świetny początek – dostał się do fazy grupowej po niezłych meczach i bardzo dobrej grze. Niestety, później było już gorzej: tylko jedno zwycięstwo w grupie, kryzys w lidze, często popełniane te same błędy. Potwierdza to czwartkowy mecz, w którym Lech sam sobie "strzelił" pierwszego gola. Tych pomyłek było za dużo – zaznacza Bartosz Ślusarski, były zawodnik Lecha.
Przed czwartkowym spotkaniem z Glasgow Rangers trener Dariusz Żuraw przyznał, że w fazie grupowej Ligi Europy Lech zagrał na miarę swoich możliwości. Ślusarski uważa jednak, że jego były klub mógł powalczyć o więcej. – W fazie grupowej Lech trafił na bardzo duże marki, natomiast w przeszłości z takimi wielkimi klubami potrafił wygrywać. Wszystko przekreśliła pechowa porażka w Liege – uważa były napastnik i zwraca uwagę na największy mankament. – To zwłaszcza brak koncentracji w kluczowych, newralgicznych momentach. Potwierdzeniem są końcówki spotkań, w których Lech tracił gole na wagę punktów.
Długa europejska kampania Kolejorza niewątpliwie odbiła się na dyspozycji zawodników. Natłok gier, zwłaszcza w ostatnich tygodniach, obnażył braki kadrowe drużyny z Poznania. – Było widać różnicę między podstawowymi zawodnikami i zmiennikami. Mówiło się, że Lech ma szeroką kadrę, ale nie zostało to potwierdzone. Trzeba jednak przyznać, że po awansie przyszedł słabszy moment u kluczowych piłkarzy – głównie Jakuba Modera, Tymoteusza Puchacza i Pedro Tiby. Przy takim natłoku spotkań musiał przyjść pewien kryzys – podkreśla Ślusarski.
– Skład, który trener Żuraw wystawił w Portugalii, dużo mówił kibicom. Kibice zawsze się zastanawiają: "to na Zachodzie można grać co trzy dni, a u nas nie?". Tak do końca nie jest. W mocnych klubach kluczowi zawodnicy dostają więcej wolnego, są zmieniani wcześniej. Tutaj kilku piłkarzy ciągnęło ten wózek przez cały czas i siłą rzeczy musiały przyjść słabsze spotkania. Gdy ktoś inny nie weźmie na siebie odpowiedzialności, to obraz całej drużyny wygląda gorzej – dodaje.
Nie można jednak zapomnieć o pozytywnych aspektach występu Lecha w Lidze Europy. To zwłaszcza cztery rundy eliminacyjne, które Kolejorz przeszedł w koncertowy sposób. Tamte spotkania pokazały pełnię możliwości zawodników z Poznania, a także skalę ich talentów. – Bardzo się cieszę, że młodzi zawodnicy pokazali na europejskich boiskach, że potrafią dorównać przeciwnikowi. Klub cały czas podąża w dobrym kierunku, a Liga Europy jest dobrym oknem wystawowym dla wychowanków. Choć kibice nie chcą sprzedawać najlepszych zawodników, bo wtedy bardzo trudno zbudować silny klub, to Lech musi jednak żyć z tych pieniędzy – mówi Bartosz Ślusarski.
Następne
2 - 2
Fenerbahce
5 - 2
FC Twente
19:00
Bodoe/Glimt/Lazio
19:00
Lyon/Manchester United
19:00
Tottenham Hotspur/Eintracht Frankfurt
19:00
Rangers/Athletic Bilbao
18:00
Zwycięzca SF 2