Karl Geiger został mistrzem świata w lotach w Planicy. Nigdy wcześniej w takich zawodach nie startował, nigdy wcześniej nie stał na podium konkursu na mamuciej skoczni, ale pierwsze złoto w karierze dała mu solidność. Bo tak solidnych zawodników w stawce nie ma wielu.
Pierwszy znakomity skok – można było przecierać oczy ze zdumienia. Prowadzenie po drugim – ale zbliżał się Halvor Egner Granerud. Prowadzenie po trzecim – nadal Geiger czuł na plecach oddech Norwega. W czwartej serii wylądował ponad dziesięć metrów bliżej od głównego rywala, ale pięknie stylowo. To wystarczyło. Wygrał o pół punktu (łącznie poleciał o cztery metry dalej od Norwega, dostał też w sumie o trzy punkty więcej za styl).
Wielu powątpiewało, czy Geiger umie latać, czy odeprze sobotni atak rewelacyjnego Graneruda. Ale on robił to, co z grubsza robi przez ostatnie lata – swoje. Skakał bardzo solidnie, no i oczywiście daleko.
Następne