Kuba znów ratuje Wisłę. Tym razem po prostu na boisku

KUBA ZNACZY KAPITAN. PORAŻKA LECHA MIMO PRZEWAGI 

Masa problemów

Ostatnie tygodnie nie były łatwe dla Jakuba Błaszczykowskiego. Martwił się o klub, jako jest współwłaściciel. Z powodu pandemii Wisła Kraków została odcięta od przychodów z dnia meczowego, a w listopadzie trzeba było podjąć trudną i kosztowną decyzję o zmianie trenera. Już teraz dziurę w budżecie klubu szacuje się na pięć, sześć milionów złotych. Na boisku Biała Gwiazda częściej przegrywała niż odnosiła zwycięstwa i znów istniało duże ryzyko, że będzie zimować (jak rok temu) niemal na dnie tabeli PKO Ekstraklasy. Dla współwłaściciela klubu i osoby podejmującej kluczowe decyzje to nie jest łatwa sytuacja. A przecież Błaszczykowski musi jeszcze pamiętać o tym, że wciąż jest piłkarzem, który dodatkowo co rusz zmaga się z problemami fizycznymi. I rzadko jest w stanie pomóc zespołowi w tym, co wciąż potrafi najlepiej. W grze w piłkę.

W sobotnim meczu z Lechem się udało. Kapitan zdobył gola, który dał Wiśle wygraną nad Lechem w Poznaniu. Po każdym udanym występie Błaszczykowskiego natychmiast wraca temat jego gry w reprezentacji Polski. Tym razem głos w tej sprawie zabrał prezes TS Wisła, Rafał Wisłocki.

I niech „gadają”, że nie powinien jechać na EURO. A Kuba swoje;)
Przygotowany na kluczowy moment, wchodzi na tyle ile (czuje ze) może i robi to co najważniejsze!

— Rafał Wisłocki (@Wislocki_R) December 19, 2020

Jednemu nie można zaprzeczyć. Gdy Kuba jest zdrowy, wciąż daje Wiśle bardzo dużo. Problem polega na tym, że zdrowy jest bardzo rzadko. Mówił o tym także w pomeczowej rozmowie z TVPSPORT.PL.

Jeden mecz na miesiąc

W tym sezonie spędził na boisku 344 minut, to ledwie 27 procent możliwego czasu. Więcej minut rozegrało w tej rundzie siedemnastu zawodników Wisły. A to oczywiście nie jest wybór trenera. Gdyby był zdrów, z boiska schodziłby tylko sporadycznie. Ale gra jednak rzadko – w sierpniu dwa mecze, we wrześniu tylko 45-minutowy epizod. W październiku dwa krótkie występy, w listopadzie jeden (znów tylko 45 minut), w grudniu – jeden w roli rezerwowego. Średnio wychodzi 86 minut na miesiąc. Powołanie zawodnika grającego tak rzadko naraziłoby Jerzego Brzęczka na słuszną krytykę. Zresztą – pisząc wprost – w chwili obecnej takiego tematu po prostu nie ma. Błaszczykowski leczy się zbyt często, by wierzyć, że w ciągu trwania EURO byłby w stanie pomóc drużynie w więcej niż jednym meczu.

W Wiśle za to, gdy kapitan pojawia się na boisku, zmienia się niemal wszystko. Oczywiście, nie w każdym występie był w stanie pomóc zespołowi. W końcowym etapie kadencji Artura Skowronka Wisła była tak bezbarwna, że i Kuba nie był w stanie jej pomóc (mecze ze Śląskiem Wrocław, Wisłą Płock czy Lechią Gdańsk). W kluczowych momentach jednak nie zawodzi. Nie mógł zagrać w dwóch pierwszych meczach pod wodzą Petera Hyballi. W trzecim już się pokazał i strzelił zwycięskiego gola. Wygrana nad Lechem pozwoli krakowianom odetchnąć nieco głębiej. Bez tej wygranej Biała Gwiazda zimowałaby – podobnie jak przed rokiem – na przedostatnim miejscu w tabeli. Nie jest to miejsce gdzie chcesz widzieć swój zespół przez kilka zimowych tygodni.

W trakcie meczu z Lechem Błaszczykowski wszedł na "dziesiątkę", ale Peter Hyballa nie ma zamiaru szufladkować tego gracza. – Wszedł na pozycję numer dziesięć za Jeana Carlosa, ale miał też dużo swobody. Nie był sztywno przywiązany do pozycji. Pomagał w wyprowadzaniu bardzo ładnych kontr, a wszystko przypieczętował efektownym golem – powiedział Hyballa po meczu. Kuba miał grać jako ofensywny pomocnik, ale często wracał we własne pole karne i biegał też po skrzydle. Trudno utrzymać na smyczy taktycznej człowieka, który chce zrobić wszystko. A i sam dobrze widzi, czego drużyna potrzebuje. Jeśli Wisła jest gotowa na takie rozwiązanie, czemu z tego nie korzystać. PKO Ekstraklasa to wciąż liga w której możesz sobie pozwolić od czasu do czasu na pewne luki w twoim ustawieniu. I jest duża szansa, że rywal nie zdoła ich wykorzystać, a nawet dostrzec.

Wejść na wyższy poziom

Przed kapitanem Wisły – i resztą zespołu – stoją teraz duże wyzwania. Peter Hyballa chce wznieść fizyczność zespołu na wyższy poziom. Potrzebuje tego, by realizować swoją taktykę, opartą na grze kontrpressingiem. Czy 35-letni skrzydłowy będzie jeszcze w stanie biegać na takiej intensywności? W takim stylu gry nie masz czasu na odpoczynek. Zmierzenie się z grą gegenpressingiem – to wyzwanie dla Błaszczykowskiego na najbliższe tygodnie. W meczu z Lechem, a szczególnie w drugiej połowie, gdy Kuba pojawił się na boisku, takiej gry ze strony Wisły było niewiele. Tak ułożył się ten mecz. Ale to wyjątek. – Od stycznia Wisła będzie maszyną do gry pressingiem – deklaruje Hyballa. Niektórych piłkarzy taka wizja nieco przeraża.   

Hyballa swój początek w Wiśle może uznać za udany. Rozpoczął od remisu w derbach, a potem była pechowa porażka z Legią. Wygrana z Lechem oznacza, że w trzech trudnych meczach Biała Gwiazda zebrała cztery punkty. A i niemiecki trener zna już lepiej ludzi, których ma do dyspozycji. W sobotę w Poznaniu przekonał się choćby o tym, że choć Lukas Klemenz przez poprzednika został schowany bardzo głęboko, na potrzeby PKO Ekstraklasy jest całkiem solidnym stoperem. Wisła wygrała w Poznaniu w dużej mierze dzięki postawie bramkarza (świetny Mateusz Lis) i środkowych obrońców (Klemenz oraz Adi Mehremić). Podczas sobotniego meczu wiślaccy stoperzy odzyskali do spółki 21 piłek.

Jest na czym budować, ale dla Wisły to dopiero (i wciąż!) początek pracy.