| Siatkówka

Bartosz Krzysiek o zwolnieniu z Daejeon Samsung Blufangs: w tamtej lidze to normalne

Bartosz Krzysiek nie jest już zawodnikiem Daejeon Samsung Blufangs (fot. 400mm.pl)
Bartosz Krzysiek nie jest już zawodnikiem Daejeon Samsung Blufangs (fot. 400mm.pl)

Bartosz Krzysiek był pierwszym polskim siatkarzem, który zagrał w koreańskiej KOVO V.League. Choć szybko wyrósł na jedną z największych gwiazd ligi, przedwcześnie został odesłany do domu. – W zasadzie wiedziałem już co się święci, wystarczyło mi spojrzenie na minę trenera – mówi w rozmowie z TVPSPORT.PL były atakujący Daejeon Samsung Bluefangs.

DALSZĄ CZĘŚĆ PRZECZYTASZ POD REKLAMĄ

Mateusz Górecki, TVPSPORT.PL: – Kilka dni temu dotarła do nas sensacyjna wiadomość, że nie będzie pan już siatkarzem klubu Daejeon Samsung Bluefangs.
Bartosz Krzysiek: – Z mojej perspektywy sytuacja była dość przejrzysta. Po prostu zostałem poinformowany, że decyzją firmy, która sponsorowała naszą drużynę, będę musiał opuścić zespół. Rozwiązaliśmy kontrakt za porozumieniem stron, 2-3 dni później wróciłem już do Polski.

– Docierały do pana sygnały, że przygoda z ligą koreańską może skończyć się w taki sposób?
– Wcześniej pojawiały się informacje, że jeśli drużyna nie zacznie wygrywać, to być może zostaną wyciągnięte konsekwencje. Po dwóch rundach zaczęliśmy więcej trenować, spędzaliśmy dodatkowe godziny na sali. W końcu doszło do zwolnień, które dotknęły nie tylko mnie, ale też innych zawodników.

– W dniu rozwiązania kontraktu był pan drugim najlepszym punktującym ligi. Wielu kibiców uważa, że potraktowano pana niesparawiedliwie.
– W tamtejszych rozgrywkach na zawodnikach z zagranicy ciąży dość duża odpowiedzialność. Powiedziałbym jednak, że była ona niewspółmierna do moich przewinień. Wiadomo – były sytuacje, które mogłem rozwiązać lepiej, dołożyć punkty w bloku lub zagrywce. Może gdyby udało się wygrać 2-3 spotkania, nadal grałbym w Korei. Byliśmy zespołem nie posiadającym zbyt wielkiego doświadczenia, w budowie. W składzie w większości byli gracze, którzy nigdy wcześniej nie wychodzili w pierwszej szóstce w lidze. Potrzeba było więcej czasu, by wszystko zaczęło się zazębiać. Początkowo mówiono o trzyletnim planie na odbudowę klubu, ale z uwagi na nienajlepsze wyniki podjęto decyzję o zwolnieniu kilku siatkarzy.

– Takie sytuacje w Korei zdarzają się często?
– Tak, to w tamtejszej lidze normalne. Jest kilka rodzajów tzw. replacementu, czyli wymiany gracza na innego. Może być np. tak, że zawodnik przyjeżdża do klubu z kontuzją i od razu jest odsyłany do domu. Może też doznać urazu w trakcie sezonu i jeśli siatkarz pauzuje cztery tygodnie, także opuszcza zespół. Podobnie mają się sprawy z tymi którzy grają słabo, ale też z tymi którzy prezentują się nieźle, ale zespół nie osiąga oczekiwanych wyników. To jeden z czynników, który umożliwia rozwiązanie kontraktu.

– Pożegnanie z klubem było nerwowe?
– Do rozmowy doszło w czasie treningu i w zasadzie wiedziałem już co się święci, wystarczyło mi spojrzenie na minę trenera. Firma zdecydowała jednak o wymianie mnie na innego zawodnika. Przedstawiłem swoje zdanie, mówiąc, że jestem drugim punktującym ligi, w ostatniej kolejce zagrałem dobre spotkanie i że potrzebujemy więcej czasu. Koniec końców odpowiedzialność spadła na mnie. Musiałem więc spakować buty do kartonu i opuścić halę.

– Trener próbował jakoś reagować na tę sytuację?
– Powiedział: "to nie jest moja decyzja". Dodał, że nigdy mnie nie zapomni, bo byłem jego pierwszym zagranicznym zawodnikiem. Mówił, że żałuje, że nie zdołał przygotować drużyny, by prezentowała lepszy poziom i czuje się odpowiedzialny za całą sytuację. Na koniec dostałem jeszcze od niego mały upominek.

– Teraz czeka pana wielkie poszukiwanie nowego pracodawcy.
– Plan jest taki, żeby do świąt zamknąć sprawę, by zaraz po tym okresie móc ruszyć dalej. Nie jest łatwo wrócić z takiego reżimu treningowego, dni wypełnionych pracą w świetnych warunkach i organizować sobie wszystko na własną rękę. Musimy od nowa ustawić praktycznie całe życie, a za chwilę być może czeka mnie kolejny wyjazd. Skłaniam się ku zagranicznej lidze, ale chciałbym żeby klub był na wyższym poziomie sportowym i walczył o najwyższe cele. Zależy mi na tym, by być "szóstkowym" atakującym. Oczywiście biorę też pod uwagę wysokość wynagrodzenia.

– Azja to zamknięty kierunek, czy nie zraził się pan na tyle, by spróbować ponownie.
– To tylko kwestia poustawiania kilku spraw i samozaparcia. Naprawdę można tam robić dobrą robotę. Zdaniem trenera zostałem zapamiętany pozytywnie, pokazałem, że potrafię sobie radzić w takiej wymagającej lidze. Nic nie stoi na przeszkodzie, bym spróbował raz jeszcze.

– Ligę koreańską będzie pan wspominał z sentymentem?
– Jeśli ktoś jedzie do Korei z zamiarem rozwijania się i pracowania nad umiejętnościami, to jest to z pewnością ciekawy kierunek. Klub zapewnia wszystko, nie potrzeba wielkiego wysiłku, by stworzyć sobie jak najlepsze warunki do treningu. Na pewno odradzałbym Koreę zawodnikom, którzy grają w mocnych ligach – polskiej, włoskiej czy rosyjskiej – i decydują się na pierwszy zagraniczny kontrakt. Trzeba zderzyć się ze zmianą przyzwyczajeń, sport tam funkcjonuje zupełnie inaczej, niż u nas.

– I podobno pracuje się dużo ciężej...
– To prawda. Często gdy mieliśmy dwa treningi dziennie, klub organizował jeszcze jeden... w nocy. To były bardziej indywidualne zajęcia, brałem w nich udział tylko raz. Wydaje mi się, że Koreańczykom łatwiej przychodzą różne elementy ćwiczeń, jak np. rozgrzewanie. Płynniej przechodzą do właściwej pracy, nie potrzebują aż tak wiele czasu. Cały czas siedzą w ośrodku treningowym, mają tam swoje rodziny i nie wracają do domów.

– Jak wyglądał standardowy dzień w klubie?
– Wstawaliśmy o 7 rano na pierwszy posiłek. Później był trening, wizyta u fizjoterapeuty, a po niespełna godzinie zaczynały się kolejne zajęcia. Kolacja, ciepła-zimna woda, sauna, fizjoterapeuci i dzień kończył się o 21. Po meczach zazwyczaj też nie było przerwy, pracowaliśmy na siłowni czy spotykaliśmy się na basenie. Dzięki temu organizm dużo szybciej się regenerował. Tutaj atakujący dostaje około 50 procent piłek, więc nawet nie ma kiedy złapać oddechu. Mięśnie muszą być przygotowane do takiego wysiłku.

Zobacz też
Zwycięstwo polskich siatkarzy na start turnieju
Bartosz Łosiak i Michał Bryl (fot. Getty)

Zwycięstwo polskich siatkarzy na start turnieju

| Siatkówka 
PlusLiga: rewolucja kadrowa u siedmiokrotnych mistrzów
Asseco Resovia (fot. PAP)

PlusLiga: rewolucja kadrowa u siedmiokrotnych mistrzów

| Siatkówka 
Duże zmiany na MŚ siatkarzy. Chodzi o medalistów
Siatkarze reprezentacji Polski (fot. Getty)

Duże zmiany na MŚ siatkarzy. Chodzi o medalistów

| Siatkówka 
To już oficjalnie! Mistrz Europy odchodzi z Jastrzębskiego Węgla
Tomasz Fornal (num

To już oficjalnie! Mistrz Europy odchodzi z Jastrzębskiego Węgla

| Siatkówka 
Wielkie wyróżnienia. Polacy w najlepszej "6" Ligi Mistrzów!
Siatkarze Aluronu CMC Warty Zawiercie (fot. CEV)

Wielkie wyróżnienia. Polacy w najlepszej "6" Ligi Mistrzów!

| Siatkówka 
Niezwykłe osiągnięcie siatkarza. Dokonał tego jako pierwszy Polak w historii
Łukasz Usowicz i Kamil Semeniuk, dwaj Polacy grający w

Niezwykłe osiągnięcie siatkarza. Dokonał tego jako pierwszy Polak w historii

| Siatkówka 
Żal do organizatorów turnieju Ligi Mistrzów. "Nie chcę płacić kar"
Bartosz Kwolek (w środku, fot. Getty Images)

Żal do organizatorów turnieju Ligi Mistrzów. "Nie chcę płacić kar"

| Siatkówka 
Tyle Aluron zarobi za finał LM. Kuriozalna kwota
Bartosz Kwolek z Aluronu CMC Warty Zawiercie (fot. CEV)

Tyle Aluron zarobi za finał LM. Kuriozalna kwota

| Siatkówka 
Polski zespół odżył przy 0:2, stracona szansa w pięknym finale LM
Siatkarze

Polski zespół odżył przy 0:2, stracona szansa w pięknym finale LM

| Siatkówka 
Jastrzębski Węgiel z medalem Ligi Mistrzów!
Siatkarze Jastrzębskiego Węgla brązowymi medalistami Ligi Mistrzów (fot. PAP/Marian Zubrzycki)

Jastrzębski Węgiel z medalem Ligi Mistrzów!

| Siatkówka 
Polecane
Najnowsze
Awans to nie wszystko. Polki zbliżyły się do mundialu
Awans to nie wszystko. Polki zbliżyły się do mundialu
Dawid Brilowski
Dawid Brilowski
| Piłka nożna / Reprezentacja kobiet 
Paulina Tomasiak i Ewelina Kamczyk w meczu z Irlandią Północną (fot. Getty Images)
Wisła ugrzęzła w poczuciu tęsknoty. Tak nie da się przedrzeć przez baraże
Smutek Angela Rodado po przegranych barażach (fot. 400mm.pl)
polecamy
Wisła ugrzęzła w poczuciu tęsknoty. Tak nie da się przedrzeć przez baraże
fot. Tomasz Markowski
Mateusz Miga
Polacy w finale Ligi Mistrzów. Prasa nie ma dla nich złudzeń!
Nicola Zalewski i Piotr Zieliński (fot. Getty Images)
nowe
Polacy w finale Ligi Mistrzów. Prasa nie ma dla nich złudzeń!
| Piłka nożna / Liga Mistrzów 
Polski talent podpisał kontrakt z Barceloną!
Michał Żuk (fot. Albert Roge/Twitter)
Polski talent podpisał kontrakt z Barceloną!
| Piłka nożna / Hiszpania 
Piorunujące chwile w Legii. Trzy zwolnienia w pierwszych godzinach!
Piotr Włodarczyk i Tomasz Kiełbowicz żegnają się z Legią Warszawa po zmianach w strukturach skautingu (fot: 400mm.pl)
tylko u nas
Piorunujące chwile w Legii. Trzy zwolnienia w pierwszych godzinach!
fot. TVP
Piotr Kamieniecki
Obecność rodziny i strefa kibica. Wyjątkowy dzień nie tylko dla "Ziela"
Piotr Zieliński ze swoimi najbliższymi (fot. materiały Pawła Zielińskiego).
tylko u nas
Obecność rodziny i strefa kibica. Wyjątkowy dzień nie tylko dla "Ziela"
Jakub Kłyszejko
Jakub Kłyszejko
Zbigniew Boniek: PSG wreszcie stał się drużyną, Inter jest nią od dawna
Zbigniew Boniek (fot. Getty)
tylko u nas
Zbigniew Boniek: PSG wreszcie stał się drużyną, Inter jest nią od dawna
Robert Błoński
Robert Błoński
Do góry