Bartosz Krzysiek był pierwszym polskim siatkarzem, który zagrał w koreańskiej KOVO V.League. Choć szybko wyrósł na jedną z największych gwiazd ligi, przedwcześnie został odesłany do domu. – W zasadzie wiedziałem już co się święci, wystarczyło mi spojrzenie na minę trenera – mówi w rozmowie z TVPSPORT.PL były atakujący Daejeon Samsung Bluefangs.
Mateusz Górecki, TVPSPORT.PL: – Kilka dni temu dotarła do nas sensacyjna wiadomość, że nie będzie pan już siatkarzem klubu Daejeon Samsung Bluefangs.
Bartosz Krzysiek: – Z mojej perspektywy sytuacja była dość przejrzysta. Po prostu zostałem poinformowany, że decyzją firmy, która sponsorowała naszą drużynę, będę musiał opuścić zespół. Rozwiązaliśmy kontrakt za porozumieniem stron, 2-3 dni później wróciłem już do Polski.
– Docierały do pana sygnały, że przygoda z ligą koreańską może skończyć się w taki sposób?
– Wcześniej pojawiały się informacje, że jeśli drużyna nie zacznie wygrywać, to być może zostaną wyciągnięte konsekwencje. Po dwóch rundach zaczęliśmy więcej trenować, spędzaliśmy dodatkowe godziny na sali. W końcu doszło do zwolnień, które dotknęły nie tylko mnie, ale też innych zawodników.
– W dniu rozwiązania kontraktu był pan drugim najlepszym punktującym ligi. Wielu kibiców uważa, że potraktowano pana niesparawiedliwie.
– W tamtejszych rozgrywkach na zawodnikach z zagranicy ciąży dość duża odpowiedzialność. Powiedziałbym jednak, że była ona niewspółmierna do moich przewinień. Wiadomo – były sytuacje, które mogłem rozwiązać lepiej, dołożyć punkty w bloku lub zagrywce. Może gdyby udało się wygrać 2-3 spotkania, nadal grałbym w Korei. Byliśmy zespołem nie posiadającym zbyt wielkiego doświadczenia, w budowie. W składzie w większości byli gracze, którzy nigdy wcześniej nie wychodzili w pierwszej szóstce w lidze. Potrzeba było więcej czasu, by wszystko zaczęło się zazębiać. Początkowo mówiono o trzyletnim planie na odbudowę klubu, ale z uwagi na nienajlepsze wyniki podjęto decyzję o zwolnieniu kilku siatkarzy.
– Takie sytuacje w Korei zdarzają się często?
– Tak, to w tamtejszej lidze normalne. Jest kilka rodzajów tzw. replacementu, czyli wymiany gracza na innego. Może być np. tak, że zawodnik przyjeżdża do klubu z kontuzją i od razu jest odsyłany do domu. Może też doznać urazu w trakcie sezonu i jeśli siatkarz pauzuje cztery tygodnie, także opuszcza zespół. Podobnie mają się sprawy z tymi którzy grają słabo, ale też z tymi którzy prezentują się nieźle, ale zespół nie osiąga oczekiwanych wyników. To jeden z czynników, który umożliwia rozwiązanie kontraktu.
– Pożegnanie z klubem było nerwowe?
– Do rozmowy doszło w czasie treningu i w zasadzie wiedziałem już co się święci, wystarczyło mi spojrzenie na minę trenera. Firma zdecydowała jednak o wymianie mnie na innego zawodnika. Przedstawiłem swoje zdanie, mówiąc, że jestem drugim punktującym ligi, w ostatniej kolejce zagrałem dobre spotkanie i że potrzebujemy więcej czasu. Koniec końców odpowiedzialność spadła na mnie. Musiałem więc spakować buty do kartonu i opuścić halę.
– Trener próbował jakoś reagować na tę sytuację?
– Powiedział: "to nie jest moja decyzja". Dodał, że nigdy mnie nie zapomni, bo byłem jego pierwszym zagranicznym zawodnikiem. Mówił, że żałuje, że nie zdołał przygotować drużyny, by prezentowała lepszy poziom i czuje się odpowiedzialny za całą sytuację. Na koniec dostałem jeszcze od niego mały upominek.
– Teraz czeka pana wielkie poszukiwanie nowego pracodawcy.
– Plan jest taki, żeby do świąt zamknąć sprawę, by zaraz po tym okresie móc ruszyć dalej. Nie jest łatwo wrócić z takiego reżimu treningowego, dni wypełnionych pracą w świetnych warunkach i organizować sobie wszystko na własną rękę. Musimy od nowa ustawić praktycznie całe życie, a za chwilę być może czeka mnie kolejny wyjazd. Skłaniam się ku zagranicznej lidze, ale chciałbym żeby klub był na wyższym poziomie sportowym i walczył o najwyższe cele. Zależy mi na tym, by być "szóstkowym" atakującym. Oczywiście biorę też pod uwagę wysokość wynagrodzenia.
– Azja to zamknięty kierunek, czy nie zraził się pan na tyle, by spróbować ponownie.
– To tylko kwestia poustawiania kilku spraw i samozaparcia. Naprawdę można tam robić dobrą robotę. Zdaniem trenera zostałem zapamiętany pozytywnie, pokazałem, że potrafię sobie radzić w takiej wymagającej lidze. Nic nie stoi na przeszkodzie, bym spróbował raz jeszcze.
– Ligę koreańską będzie pan wspominał z sentymentem?
– Jeśli ktoś jedzie do Korei z zamiarem rozwijania się i pracowania nad umiejętnościami, to jest to z pewnością ciekawy kierunek. Klub zapewnia wszystko, nie potrzeba wielkiego wysiłku, by stworzyć sobie jak najlepsze warunki do treningu. Na pewno odradzałbym Koreę zawodnikom, którzy grają w mocnych ligach – polskiej, włoskiej czy rosyjskiej – i decydują się na pierwszy zagraniczny kontrakt. Trzeba zderzyć się ze zmianą przyzwyczajeń, sport tam funkcjonuje zupełnie inaczej, niż u nas.
– I podobno pracuje się dużo ciężej...
– To prawda. Często gdy mieliśmy dwa treningi dziennie, klub organizował jeszcze jeden... w nocy. To były bardziej indywidualne zajęcia, brałem w nich udział tylko raz. Wydaje mi się, że Koreańczykom łatwiej przychodzą różne elementy ćwiczeń, jak np. rozgrzewanie. Płynniej przechodzą do właściwej pracy, nie potrzebują aż tak wiele czasu. Cały czas siedzą w ośrodku treningowym, mają tam swoje rodziny i nie wracają do domów.
– Jak wyglądał standardowy dzień w klubie?
– Wstawaliśmy o 7 rano na pierwszy posiłek. Później był trening, wizyta u fizjoterapeuty, a po niespełna godzinie zaczynały się kolejne zajęcia. Kolacja, ciepła-zimna woda, sauna, fizjoterapeuci i dzień kończył się o 21. Po meczach zazwyczaj też nie było przerwy, pracowaliśmy na siłowni czy spotykaliśmy się na basenie. Dzięki temu organizm dużo szybciej się regenerował. Tutaj atakujący dostaje około 50 procent piłek, więc nawet nie ma kiedy złapać oddechu. Mięśnie muszą być przygotowane do takiego wysiłku.
Kliknij "Akceptuję i przechodzę do serwisu", aby wyrazić zgody na korzystanie z technologii automatycznego śledzenia i zbierania danych, dostęp do informacji na Twoim urządzeniu końcowym i ich przechowywanie oraz na przetwarzanie Twoich danych osobowych przez nas, czyli Telewizję Polską S.A. w likwidacji (zwaną dalej również „TVP”), Zaufanych Partnerów z IAB* (1004 firm) oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP (88 firm), w celach marketingowych (w tym do zautomatyzowanego dopasowania reklam do Twoich zainteresowań i mierzenia ich skuteczności) i pozostałych, które wskazujemy poniżej, a także zgody na udostępnianie przez nas identyfikatora PPID do Google.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie naszych poszczególnych serwisów zwanych dalej „Portalem”, w tym informacje zapisywane za pomocą technologii takich jak: pliki cookie, sygnalizatory WWW lub innych podobnych technologii umożliwiających świadczenie dopasowanych i bezpiecznych usług, personalizację treści oraz reklam, udostępnianie funkcji mediów społecznościowych oraz analizowanie ruchu w Internecie.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie poszczególnych serwisów na Portalu, takie jak adresy IP, identyfikatory Twoich urządzeń końcowych i identyfikatory plików cookie, informacje o Twoich wyszukiwaniach w serwisach Portalu czy historia odwiedzin będą przetwarzane przez TVP, Zaufanych Partnerów z IAB oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP dla realizacji następujących celów i funkcji: przechowywania informacji na urządzeniu lub dostęp do nich, wyboru podstawowych reklam, wyboru spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych treści, wyboru spersonalizowanych treści, pomiaru wydajności reklam, pomiaru wydajności treści, stosowania badań rynkowych w celu generowania opinii odbiorców, opracowywania i ulepszania produktów, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, technicznego dostarczania reklam lub treści, dopasowywania i połączenia źródeł danych offline, łączenia różnych urządzeń, użycia dokładnych danych geolokalizacyjnych, odbierania i wykorzystywania automatycznie wysłanej charakterystyki urządzenia do identyfikacji.
Powyższe cele i funkcje przetwarzania szczegółowo opisujemy w Ustawieniach Zaawansowanych.
Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać w Ustawieniach Zaawansowanych lub klikając w „Moje zgody”.
Ponadto masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia, przenoszenia, wniesienia sprzeciwu lub ograniczenia przetwarzania danych oraz wniesienia skargi do UODO.
Dane osobowe użytkownika przetwarzane przez TVP lub Zaufanych Partnerów z IAB* oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP mogą być przetwarzane zarówno na podstawie zgody użytkownika jak również w oparciu o uzasadniony interes, czyli bez konieczności uzyskania zgody. TVP przetwarza dane użytkowników na podstawie prawnie uzasadnionego interesu wyłącznie w sytuacjach, kiedy jest to konieczne dla prawidłowego świadczenia usługi Portalu, tj. utrzymania i wsparcia technicznego Portalu, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, dokonywania pomiarów statystycznych niezbędnych dla prawidłowego funkcjonowania Portalu. Na Portalu wykorzystywane są również usługi Google (np. Google Analytics, Google Ad Manager) w celach analitycznych, statystycznych, reklamowych i marketingowych. Szczegółowe informacje na temat przetwarzania Twoich danych oraz realizacji Twoich praw związanych z przetwarzaniem danych znajdują się w Polityce Prywatności.