26 sie 2011 | Piłka nożna

Fabryka gwiazd vs Barca. Komu Superpuchar?

Brazylijczyk Hulk to obecnia pierwszoplanowa gwiazda Smoków z Porto (fot. PAP/EPA)

Rafał Dybiński

Aż pięć gwiazd FC Porto zagrało później w koszulce Barcelony. Czy po starciu o Superpuchar na Stade Louis II w Monako kolejny piłkarz Smoków przybliży się do występów na Camp Nou?

DALSZĄ CZĘŚĆ PRZECZYTASZ POD REKLAMĄ

Portugalska drużyna, barw której bronili Józef Młynarczyk, Andrzej Woźniak, Grzegorz Mielcarski, Przemysław Kazimierczak i Paweł Kieszek zasługuje na równie wiele uwagi co jej słynny rywal z Katalonii. Oba zasłużone kluby dodatkowo bardzo wiele łączy. Ale przede wszystkim najważniejszym spoiwem są sukcesy!

Od Aloisio do Deco

Rzadko dobrze pisze się o prezesach klubów, ale o nim fani w Portugalii nie mają odwagi źle mówić. Wszystkie doczesne triumfy Smoków z Porto łączy Jorge Nuno Pinto da Costa. Niespełna 20-lat temu pozazdrościł on sławie klubów z Lizbony i postanowił na północy kraju stworzyć własne futbolowe mocarstwo. Droga na sam szczyt trwała zaledwie cztery lata! W niezapomnianym finale Klubowego Pucharu Europy Mistrzów Krajowych FC Porto z Józefem Młynarczykiem między słupkami ograło wtedy Bayern Monachium 2:1, a zwycięska i efektowna "piętka" Rabaha Madjera była symbolem narodzin nowej potęgi.

Z tego bogactwa korzystała oczywiście także wielka Barcelona. Do stolicy Katalonii z Estadio Dragao przenosili się kolejno Aloísio, Vítor Baía, Fernando Couto, Ricardo Quaresma oraz Deco. Czy z obecnej drużyny Smoków ktoś ma szansę podążyć podobną drogą? Raczej nie, biorąc pod uwagę nie tylko siłę Dumy Katalonii, ale również kierunek transferów z Porto w minionej dekadzie. Bardziej popularne stały się bowiem Londyn, Moskwa i... Madryt.

Mourinho przetarł nowe szlaki

Stolicę Anglii jako pierwszy wybrał Jose Mourinho. Pracujący wcześniej jako tłumacz Sir Boby'ego Robsona w... Barcelonie szkoleniowiec rok po roku doprowadził Smoki najpierw do wygranej w Pucharze UEFA, a następnie w Lidze Mistrzów. Zwycięstwo 3:0 nad AS Monaco na Arena AufSchalke w Gelsenkirchen otworzyło drogę do Premier League nie tylko obecnemu trenerowi Realu Madryt.

Za namową The Special One do Chelsea podążyli za nim również Ricardo Carvalho i Paulo Fereira. Nuno Valente wybrał ofertę Evertonu, a Pedro Mendesowi stołecznego Tottenhamu. Równie wartościowy tercet Derlei, Maniche i Costinha z tego zwycięskiego zespołu nieoczekiwanie przekonało do siebie rosyjskie Dynamo Moskwa, a wspomniany wyżej Deco po trzyletniej przygodzie z Barceloną dołaczył do portugalskiej kolonii na Stamford Bridge.

Jose Mourinho święcił z Porto pierwsze wielkie triumfy

Szybko zaklejane wyrwy

Po takim exodusie wydawać by się mogło, że Porto skazane jest na kilka słabszych lat, dopóki nowy zespół nie okrzepnie. Nic bardziej mylnego! Z siedmiu kolejnych sezonów aż sześć Smoki kończyły mistrzowskimi tytułami, a na krajowym podwórku tylko raz Benfica zdołała przerwać dominację rywali z północy! Wspaniałą pracę Mourinho z powodzeniem kontynuował najpierw sędziwy Jesualdo Fereira. To pod jego okiem z dobrych piłkarzy w prawdziwe gwiazdy przerodzili się Lucho Gonzalez, Lisandro Lopez, Raul Meireles czy Pepe. Wielomilionowe transfery odpowiednio do Marsylii i Lyonu, a także Liverpoolu i Realu mówią same za siebie.

Trzy lata z rzędu prymatu znudziły nawet 65-letniego szkoleniowca, który jako pierwszy podjął się później próby stworzenia silnej drużyny w Maladze. Fereira nie zabawił tam jednak długo, ale renoma jaką wypracował sobie na Estadio do Dragao sprawiła, że nie musiał długo czekać na nowe wyzwanie i do dziś jest trenerem Panathinaikosu Ateny. Stery w Porto przejął po nim natomiast niemal dwukrotnie młodszy Andre Villas-Boas i jaka to była trafna decyzja prezesa Pinto da Costy przekonaliśmy już po niespełna roku!

Pepe szybko stał się jednym z ulubieńców socios z Santiago Bernabeu

Wyprzedaż trwa w najlepsze

33-letni trener wygrał mistrzostwo nie przegrywając żadnego ligowego meczu! Mało tego jego podopieczni sięgnęli także po Puchar Portugalii i triumfowali w drugiej edycji Ligi Europejskiej! Kolejne wielkie transfery były więc tylko kwestią czasu. Na początek sam Villas-Boas zaakceptował propozycję nie do odrzucenia od Romana Abramowicza i będzie dyrygował gwiazdami Chelsea, do których wielce prawdopodobnie dołączą z Porto obrońca Alvaro Pereira i niesamowity napastnik Hulk.

Atletico Madryt nie skąpiło ogromnych pieniędzy pozyskanych po sprzedaży Sergio Aguero i lekką ręką wydało 40 milionów euro na goleadora z Kolumbii Radamela Falcao. Kasę klubu z Estadio do Dragao zasiliło kolejnych 5 milionów za ofensywnego pomocnika Rubena Micaela. Następne przychody spodziewane są po transferach Joao Moutinho i innego świetnego Kolumbijczyka Freddy'ego Guarina, którymi zainteresowania nie kryją angielskie kluby. Czy po piątkowej konfrontacji z katalońskim gigantem to grono znów się powiększy?

Czytaj także: Jest zgoda w Hiszpanii. Rusza Primera Division!