| Motorowe / Formuła 1

Formuła 1. Kiedyś wielki kierowca, dziś schowany przed światem. Michael Schumacher – wspomnienie żyjącego mistrza

Michael Schumacher to siedmiokrotny mistrz Formuły 1 (fot. Getty Images)
Michael Schumacher zdobył siedem tytułów mistrzowskich w F1 (fot. Getty Images)

Michael Schumacher miał w 2013 roku groźny wypadek podczas zjazdu na nartach we francuskim Meribel. 53. urodziny spędzi tak, jak poprzednie od czasu niefortunnego zdarzenia. Przez rodzinę został bowiem odgrodzony od świata i nikt go nie widzi już poza gronem najbliższych. Nie zmienił tego nawet film Netfliksa, którego premiera miała miejsce jesienią 2021 roku.

DALSZĄ CZĘŚĆ PRZECZYTASZ POD REKLAMĄ
Ugrzeczniona wersja ojca. Cień Michaela podąża za Mickiem Schumacherem

Czytaj też

Michael Schumacher, 7-krotny mistrz świata Formuły 1 i Mick Schumacher, kierowca Haasa w sezonie 2021 (fot. Getty Images, Formula 1)

Ugrzeczniona wersja ojca. Cień Michaela podąża za Mickiem Schumacherem

Dzień, który zmienił wszystko


29 grudnia 2013 roku. Rekonstrukcja wypadku odpowiedziała na pytanie, jak to się stało. Do szczegółów dotarł "Bild". Schumacher był na trasie z synem, Mickiem i z przyjaciółmi. Córka jednego z nich miała kłopoty przy zjeździe. Aby jej pomóc, mistrz opuścił trasę. Nie jechał za szybko, miał na głowie kask. Stracił równowagę i głową uderzył w kamień. Nie widział go, bo był przysypany śniegiem. Ochrona głowy okazała się i tak niewystarczająca, rozpadła się na kawałki.

Dostęp do szpitala, w którym przebywał będący w śpiączce mistrz F1, był utrudniony. Dziennikarze próbowali dostać się tam na różne sposoby. Jeden chciał wejść nawet w przebraniu księdza. Sabine Kehm, menedżerka Schumachera, na wszelkie sposoby starała się ograniczyć zainteresowanie mediów. Corinna Schumacher, żona Michaela, ukryła go potem w ich rezydencji nad Jeziorem Genewskim. Sprzedała, co tylko się da, aby móc finansować rehabilitację.

O zdrowiu Michaela nie chce dziś publicznie mówić konkretnie nikt. Nic nie mówi o nim Luca Baldisserri, który przecież pamięta Schumachera z Ferrari – były główny inżynier zespołu. Nic nie powie też Felipe Massa, były kolega.

Kiedy mistrz zakończył karierę, żona bardzo liczyła na to, że dadzą im wreszcie spokój. W związku są od 1995 roku. Ich małżeństwo przetrwało wszystko. Byli jednością, Michael zawsze to podkreślał. – Wyznajemy w życiu te same zasady. Ona jest dla mnie jak anioł stróż – mówił. Kiedy w 2000 roku zdobywał pierwsze mistrzostwo świata w Ferrari, przypomniał jej imię przez radio.



Po prostu kochał wyścigi. Kiedy wywalczył siódme, ostatnie mistrzostwo świata, już nie potrzebował dodatkowej motywacji. Tak bardzo to kochał – mówiła żona podczas gali FIA w 2020 roku. Fakt, że pojawiła się, aby w jego imieniu odebrać specjalną nagrodę prezydenta federacji, mówi dużo o jej wsparciu.

Schumacher stał się dziś wspomnieniem. Kiedy wypadek miał na Suzuce w październiku 2014 roku Jules Bianchi, docierały równie zdawkowe raporty o stanie jego zdrowia. Mówiono, że walczy, a Philippe, ojciec Julesa, zdawał się gorzej znosić to, niż Corinna Schumacher. Francuz umierał powoli, przez dziewięć miesięcy, aż odszedł w lipcu 2015 roku. Schumacher od ponad siedmiu lat jest na tym świecie właściwie jedynie duchem, a widziany był po raz ostatni publicznie jesienią 2013 roku.

#KeepFightingMichael to hashtag, który towarzyszy Formule 1 i podkreśla akcję wsparcia dla Niemca. Jednak trudno znaleźć kogoś, kto wierzy, że Schumachera ujrzymy jeszcze w garażu zespołu F1.

Prezydentem FIA do 2021 roku był Jean Todt, który przez dekadę pełnił też funkcję szefa Niemca w Ferrari. Jest jednym z niewielu, którego dopuszcza do siebie rodzina Schumacherów. On wie, co się dzieje z Michaelem, ale mówi mediom jedynie: "On wciąż walczy". Nie powie nic więcej, zapewnia tylko, że Michael jest w dobrych rękach.

Ugrzeczniona wersja ojca. Cień Michaela podąża za Mickiem Schumacherem

Czytaj też

Michael Schumacher, 7-krotny mistrz świata Formuły 1 i Mick Schumacher, kierowca Haasa w sezonie 2021 (fot. Getty Images, Formula 1)

Ugrzeczniona wersja ojca. Cień Michaela podąża za Mickiem Schumacherem

Ikona to czasem za mało powiedziane


Ile wygrał? Niektórzy powiedzą, że wszystko, bowiem ustanowione rekordy były jakby z innej planety. W latach 1991-2006 oraz 2010-2012 pojawił się podczas 308 weekendów Grand Prix, a wystartował w 306 wyścigach. Wygrał aż 91. Podczas pierwszego rozdziału swej historii w Formule 1 zwycięstwa nie odniósł jedynie w debiutanckim sezonie 1991. Wtedy pojawił się na "gridzie" w drugiej połowie roku, w bolidach dalekich od ideału. Kiedy już poprawił osiągnięcie Alaina Prosta (51 zwycięstw), to rekord wygranych Niemca w Formule 1 utrzymał się przez 19 lat.

68-krotnie startował z pole position, 77 razy zmierzono mu najszybsze okrążenie wyścigu. Ma rekord liczby zwycięskich wyścigów w jednym sezonie – w 2004 roku wygrał 13 z 18 eliminacji MŚ. Jest jedynym obok Lewisa Hamiltona kierowcą, który ten sam wyścig wygrywał aż ośmiokrotnie, a tak jest w przypadku Grand Prix Francji.

Przede wszystkim jednak ma siedem tytułów mistrzowskich – dwa z Benettonem, a także pięć z rzędu z Ferrari. O tym, że pobił Prosta w liczbie zwycięstw już zostało napisane. To on także zdystansował Ayrtona Sennę w liczbie pole positions (Brazylijczyk miał 65), a Juana Manuela Fangio w liczbie mistrzostw świata (5). Zanim w F1 doszło do dominacji Vettela oraz Hamiltona, sportem rządził Schumacher. A rządzący wyścigami, żeby zatrzymać Ferrari, musieli zdecydować się na najbardziej niedorzeczną zmianę w regulaminie technicznym. Wprowadzili zakaz zmiany opon w trakcie wyścigów w sezonie 2005. Efekt? Schumacher znalazł się za plecami Fernando Alonso i Kimiego Raikkonena. To, że skończył tamten sezon na trzecim miejscu należało postrzegać w kategorii cudu.

O złych lub kontrowersyjnych chwilach będzie jednak pora opowiedzieć.

Co po nim pozostaje?


Dopiero przy okazji rocznic przypominamy sobie, kim był. A był kierowcą i człowiekiem dość niejednoznacznym. Jego pasja, dążenie do zwycięstwa za wszelką cenę, maestria w prowadzeniu samochodu były zauważalne także poza Formułą 1. Był ambasadorem tego sportu, kimś równym Michaelowi Jordanowi, Tigerowi Woodsowi, a także największym postaciom piłki nożnej. Ronaldo i Roberto Carlos przyjeżdżali na Grand Prix Monako, by podziwiać Schumachera na torze. Niemca zapraszano nawet do odegrania roli w filmie. Razem z Todtem wystąpili w kulminacyjnej sekwencji wyścigowej w "Asteriksie na Olimpiadzie". Szacunek oddano Niemcowi umieszczając napis "Forever the best" (ang. na zawsze najlepszy) widoczny przy nazwie "Germania", którą reprezentował aktor grany przez Schumachera.



Na status symbolu F1 musiał zapracować. Miał świetny debiut w kwalifikacjach na torze Spa w zespole Jordana, bo zajął siódme miejsce. W pierwszym pełnym sezonie w barwach Benettona wygrał wyścig, także na belgijskim torze. A w trzecim pełnym roku startów w ekipie z Enstone został mistrzem świata. Zagwarantował sobie rolę kierowcy numer 1 zarówno w Benettonie, jak i później w Ferrari. Opowiadał o tym Johnny Herbert, który był kolegą Niemca w zespole w 1995 roku, w książce "Grand Prix Monako. Kulisy najsłynniejszego wyścigu na świecie" Malcolma Folleya: – Michael miał konkretny styl jazdy – preferował samochód mocno pilnujący przedniej osi, a ja odwrotnie. Którą opcję wybierał zespół? Tę, którą chciał Michael, co było dla mnie zupełnie zrozumiałe.

Niemca skuszono do stajni włoskiej. Historię tę opisał wspomniany Malcolm Folley: – Tego lata 1995 roku do Schumachera zgłosiło się Ferrari i ostatecznie przeciągnęło go do siebie. Z punktu widzenia Scuderii, zespołu, który się zagubił (…) było to posunięcie oczywiste. (…) Z punktu widzenia Schumachera również było to sensowne posunięcie i to nie tylko dlatego, że Ferrari było gotowe zapewnić mu status najlepiej opłacanego kierowcy w historii Formuły 1. Schumacher wymógł na prezesie, Luce di Montezemolo oraz na szefie zespołu, którym był Jean Todt, że ekipa zostanie radykalnie przystosowana do jego oczekiwań.

Dwukrotny mistrz świata, który wyprowadził Benettona na czoło, teraz opuszczał stajnię i dołączał do wyścigowej legendy. Kiedy ktoś zostaje kierowcą Ferrari, to temat ten zawsze jest nośny, zawsze nadaje się temu specjalne znaczenie. A jeżeli o podpisaniu umowy z Schumacherem informuje Gianni Agnelli, prezes Fiata, jeśli rozmowy odbywają się w Monako, księstwie kojarzonym ze stylu życia a’la glamour, to sprawa ma już tak wielką rangę, że na miejscu tifosi dosłownie można oszaleć.

To, co później zrobił Schumacher przeszło najśmielsze oczekiwania. 11 lat w Ferrari zmieniło historię zespołu oraz Formuły 1.

Szacunek rywali


Wypowiadający się dla kanału F1 na YouTube potwierdzają, jak wielkim kierowcą był Schumacher.

Udawało mi się z nim wygrywać, ale nie mam wątpliwości, że to była maszyna stworzona do wygrywania. Król na zamku, człowiek definiujący pewną erę Formuły 1. A jeździłem u boku jednego z najlepszych w tym sporcie. Tak przyznał David Coulthard, kierowca McLarena w latach 1996–2004, wicemistrz świata z roku 2001. Jest jednym z najbardziej niedocenianych rywali Schumachera. Pokonywał go m. in. w Grand Prix Francji w roku 2000, a także w Grand Prix Brazylii w 2001 roku. Za każdym razem było to w bezpośredniej walce. W Grand Prix Argentyny w 1998 roku walczyli na tyle ostro, że doszło nawet do kolizji. Umieli jednak też sobie pomagać. Coulthard był w potrzebie przed startem Grand Prix Monako w 1996 roku. Poprosił Niemca o pożyczenie kasku. Nie było problemu, Schumacher dał mu jeden ze swoich. Szkot przegrał wyścig tylko z Olivierem Panisem, skończył drugi. Schumi odpadł na pierwszym okrążeniu.

Już w kartingu wiedziałem, że jest dobry. Ale nigdy nie mógłbym sądzić, że jest lepszy ode mnie – mówi z kolei ten, którego Schumacher najbardziej się obawiał. To Mika Hakkinen, mistrz świata z McLarenem z lat 1998-1999. – Stawianie mu wyzwania było dla mnie naturalne, musiałem go pokonywać. Ale zawsze to była czysta walka, żartobliwie powiem, że głównie z mojej strony. Michael chyba nawet uwielbiał naszą rywalizację. On był gotowy zostać ukarany za swoje czyny na torze, jeśli miałoby to podkreślić, jak ostro jest w stanie walczyć o zwycięstwo. To kwestia osobowości. W nim było więcej determinacji, pracy nad najdrobniejszymi szczegółami – przyznał dwa lata temu Fin. Jego walka z Schumacherem pobudzała wyobraźnię kibiców F1 na przełomie wieków. Manewr, który wykonał Hakkinen w Grand Prix Belgii 2000, aby pokonać Niemca jest dziś wspominany jako jeden z najlepszych w historii sportu.



Fernando Alonso, mistrz świata z lat 2005-2006 umiał rzucić Schumacherowi wyzwanie, jeżdżąc w zespole Renault. Hiszpan mówi w ten sposób: – To były najlepsze chwile mojej kariery – te, kiedy toczyłem pojedynki z Michaelem. Nigdy później nie walczyłem z nikim tak intensywnie. Imola 2005, Suzuka 2005, Bahrajn 2006 – za każdym razem było tak samo. Wiedział, że jest tym najlepszym, że stał się legendą tego sportu. Bronił się przede mną ze wszystkich sił. To była podwójna satysfakcja, kiedy go pokonywałem.

Jego rekordy mówią same za siebie – mówił z kolei Damon Hill, wicemistrz świata z lata 1994-1995 oraz mistrz z sezonu 1996. Wypowiadał te słowa, zanim rekordy Schumachera wyrównał lub pobił Hamilton. –To był ktoś wyjątkowy. Aby go pokonać, musiałem wznieść się na zupełnie inny poziom swoich możliwości – przyznał Brytyjczyk.

Bezwzględność, status boga. Czasem przeszkadza...


To, o czym mówi Hakkinen, często przesłaniało obraz wielkiego mistrza z Niemiec. Wielu odwołuje się oczywiście do jego kolizji z Damonem Hillem, która na torze w Adelajdzie dała mu pewność, że Brytyjczyk nie skończy wyścigu i nie odbierze tytułu mistrza. Znacznie gorzej Schumacher zachował się później.

Był 26 października 1997 roku, Grand Prix Europy na torze Jerez. Rywalem Schumachera był Jacques Villeneuve z Williamsa. Obaj, a także Heinz-Harald Frentzen mieli w kwalifikacjach ten sam czas okrążenia. Kanadyjczyk ruszał jednak pierwszy, bo osiągnął go wcześniej. Schumacher przed tym wyścigiem mówił wprost. – Chcę szczerej rywalizacji – stwierdził. Miał punkt przewagi nad Villeneuve’em, a stawką wyścigu było przełamanie wieloletniej passy bez mistrzostwa świata Ferrari. Ale tutaj ujawniło się coś, o czym mówił David Coulthard. – Takie wyścigi jak Jerez to rysy na obrazie wielkiego mistrza, jakim był Michael – oskarża Szkot. Wiedział, że na pewnym etapie wyścigu nie zatrzyma szybszego Williamsa prowadzonego przez Villeneuve’a. I stało się… skręcił prosto w Kanadyjczyka. Nie mógł zaakceptować, że może przegrać. A następnie został zdyskwalifikowany w całym sezonie 1997, nie pozostawiono mu nawet tytułu wicemistrzowskiego.



Schumacher potrafił pokazać, że posunie się do wszystkiego, aby wygrać. Chciał udowadniać za wszelką cenę, że jest lepszy. Czy Kanadyjczyk był zdziwiony? Nie. Ujawnił światu największy moment słabości Schumachera, to było wtedy jego duma została urażona najmocniej.

Wielokrotnie irytował się jego postawą Juan Pablo Montoya, który złościł się na taktykę wyścigową Schumachera. W 2002 roku w Malezji doszło między nimi do kolizji. Schumacher urwał skrzydło swojego samochodu, a Montoya dostał surową karę przejazdu przez aleję serwisową. W kolejnej rundzie w Brazylii ofiarą był Kolumbijczyk. Kary dla Schumachera nie było, uznano, że było w tym zdarzeniu zbyt wiele przypadkowości. W 2002 roku pokonywał go siedmiokrotnie w walce o pierwsze pole startowe. A wszystko było tylko po to, by nie wygrać żadnego wyścigu i skończyć na 3. miejscu w klasyfikacji generalnej. Frustracji nie można było się dziwić.

Dwa lata później na torze Imola Schumacher wypchnął na zakręcie Tosa Montoyę, walcząc o pozycję. Tłumaczył się później, że go nie widział. Komentarz Montoyi był wymowny. – Trzeba być albo ślepym, albo głupim, aby mnie tam nie ujrzeć, ale widocznie takie są wyścigi – stwierdził. Opisując po latach Niemca jednym słowem, nazywał go "celem, człowiekiem, którego chciało się pokonać".

Co gorsza, nieczyste zagrania Schumachera miały też miejsce pod koniec kariery w Ferrari. W walce o pole position w Grand Prix Monako 2006 zatrzymał się na zakręcie Rascasse, przez co Fernando Alonso nie mógł poprawić swojego czasu okrążenia. – On po prostu zaparkował tam samochód – krzyczał Flavio Briatore, były szef Schumachera w Benettonie, a wówczas przełożony Alonso w Renault. Na pytanie, czy siedmiokrotny mistrz świata byłby w stanie zrobić to umyślnie, Włoch rzucił jeszcze, że "tak najwidoczniej zarządzane jest Ferrari" .

Schumachera później przesunięto na ostatnie miejsce w kwalifikacjach, mimo że zdążył być na konferencji prasowej jako zdobywca pole position. Jako jedyny szczerą odpowiedź uzyskał od niego jedynie Mark Webber, wówczas kierowca Williamsa, szef Grand Prix Drivers’ Association (ang. Stowarzyszenie Kierowców Wyścigów Grand Prix). Zapytał Schumachera, dlaczego to zrobił. Usłyszał, że chodziło właśnie o wygraną. Ciągle wszystko sprowadzało się do jego dążenia do zwycięstw za wszelką cenę. Webber zrozumiał wtedy, co jest w stanie zrobić Niemiec, aby nikt nie strącił go z tronu.

Tych, którzy wjeżdżali w niego sam chciał karać. Największa złość Niemca była w Grand Prix Belgii w 1998 roku. Winowajcą był pospołu David Coulthard, w którego przy padającym deszczu wjechał Schumacher. Jadący w zapasowym samochodzie Szkot miał duże straty do Niemca, który prowadził w wyścigu. Starał się go przepuścić w miarę bezpiecznie. Przez słabą widoczność obaj nie wyczuli momentów hamowania (ze strony Coultharda) oraz przyspieszenia (ze strony Schumachera).



Raz dałem Michaelowi powód do gniewu. Chodzi o naszą kolizję podczas Grand Prix Belgii. (…) W jej wyniku w jego aucie urwało się koło, co zmusiło go do wycofania się z wyścigu. Schumacher zarzucił mi, że specjalnie zablokowałem mu drogę i spowodowałem wypadek. (…) Michael nie był zadowolony. Wpadł do naszego garażu z groźną miną, gotów zrobić awanturę. Ten jeden raz nie zdjąłem kasku po wyjściu z wozu. Jestem odważniejszy w samochodzie niż poza nim – wspominał Coulthard w swojej książce "Zwycięska Formuła".

Człowiekiem, który cierpiał przez dominację Schumachera był kolega z zespołu, Rubens Barrichello. Miejscem najbardziej bezczelnych poleceń zespołowych w historii sportu był tor A1-Ring (dzisiejszy Red Bull Ring – przyp. red.). – Daj się wyprzedzić Michaelowi, to ważne w kontekście klasyfikacji mistrzostw – mówił przez radio Jean Todt podczas wyścigu z 2001 roku. Brazylijczyk przepuścił Niemca na ostatnich metrach.

Znacznie gorzej sprawę rozegrano rok później. Barrichello czekał na zwycięstwo dwa lata, a kiedy miał okazję właśnie w Austrii, znów dostał polecenie zespołu. Schumacher wyprzedził "Rubinho" ponownie tuż przed linią. Wszyscy, od lewa do prawa, nazywali ten manewr hańbiącym. Postawiony pod ścianą i bardzo daleki od euforii Schumacher przyznał później na konferencji prasowej, że być może była to jednak zła decyzja teamu. Grand Prix Austrii 2002 zapisało się na kartach historii jako jeden z najgorszych momentów Ferrari w czasach ich dominacji.

Michael Schumacher i Rubens Barichello (fot. Getty)
Michael Schumacher i Rubens Barichello (fot. Getty)

Ludzka strona


Schumacher nigdy nie był bohaterem afer obyczajowych. Potrzebował rodzinnego spokoju. Dla syna, Micka, stał się wzorem do naśladowania. Nawet w trakcie kariery w Formule 1 pokazywał mu dobre oblicze.

To on przecież jechał za Ayrtonem Senną, gdy ten wypadł poza trasę na torze Imola i odniósł śmiertelne obrażenia. A kiedy wyrównał liczbę zwycięstw Brazylijczyka (41) w Formule 1, to na konferencji prasowej po wyścigu rozpłakał się i nie był w stanie nic powiedzieć. Rok później przyjechał na Monzę tuż po atakach na World Trade Center, a dodatkowo w pamięci kierowcy mieli karambol z poprzedniego, rozegranego tam wyścigu. Oderwane koło z jednego z samochodów zabiło wówczas porządkowego, Paolo Ghislimbertiego. No to kto wtedy był nalegającym, aby podczas wyścigu nie wyprzedzać na dwóch pierwszych szykanach? Schumacher. Ten, kto przeżył Imolę w 1994 roku i "czarny weekend" musiał bowiem podejść do sprawy emocjonalnie.



Najbardziej bliski bywał na podium, gdy się cieszył. Uśmiech Schumachera wydaje się być jedną z najszczerszych emocji. Walczył o kolejne tytuły, a jeden z nich zdobył z trudem. W 2003 roku pobił rekord Juana Manuela Fangio, zostając sześciokrotnym mistrzem świata. Podczas rywalizacji na Suzuce mógł go pokonać jeszcze Kimi Raikkonen. Schumacher stracił przednie skrzydło. Zdał się na Rubensa Barrichello. Współpartner wygrał, a Niemiec musiał odrabiać straty. Tytuł w momencie zjazdu na zmianę skrzydła uciekał. – Na kilka okrążeń przed metą ciągle zajmowaliśmy drugie miejsce, za Rubensem Barrichello z Ferrari. Był naprawdę szybki, a do tego miał nad Kimim sporą przewagę. (…) Tymczasem Schumi przebił się na ośme miejsce, co w tamtych latach było ostatnią punktowaną pozycją. (…) [Jako McLaren] daliśmy z siebie absolutnie wszystko. (…) Na ten tytuł mistrzowski Schumi musiał sobie naprawdę ciężko zapracować – przyznawał Marc Priestley, mechanik zespołu McLarena, w którym jeździł Raikkonen. Na koniec sezonu Schumachera i Raikkonena dzieliły zaledwie 2 punkty.

Po wyścigu niemiecki kierowca zrobił imprezę bez hamulców. Widziano go wówczas paradującego w stroju i czapce zespołu Toyoty. Jeździł także jednym z pojazdów, których używają porządkowi do ściągania bolidów z toru. Niewiele brakowało, aby ktoś wyrzucił lodówkę przez okno. Narobiono sporo bałaganu, a lodówka została przewrócona.

Najlepsze zwycięstwa Schumachera? To jest pole do dyskusji. Wspominane jest Grand Prix Belgii z 1995 roku, gdy wygrał po starcie z szesnastego pola. Dla wielu takim wyścigiem pozostaje wciąż rozgrywane przy ulewnym deszczu Grand Prix Hiszpanii z 1996 roku. – Byłem na tym wyścigu. Schumacher pokazał, że jest w wielkiej formie, to była epicka jazda na mokrej nawierzchni, zdominował ich wszystkich w aucie, w którym nie powinien mieć szansy na zwycięstwo – stwierdził w rozmowie z TVPSPORT.PL Mark Sutton, fotoreporter, który na wyścigach Grand Prix bywa nieprzerwanie od 1985 roku. Wie, co mówi. To był pierwszy sezon Niemca w Ferrari, kiedy dopiero trwały prace nad stworzeniem mistrzowskiego samochodu. Konstrukcja z 1996 roku była jeszcze w cieniu aut Williamsa. A tu drugi na mecie Jean Alesi stracił do Niemca ponad 45 sekund, zaś Schumacher zdublował wszystkich poza tymi, którzy stanęli z nim na podium.

Rozdział Mercedes


Wielu chce wymazać ostatni rozdział kariery Niemca. Według nich, "Schumacher skończył się w roku 2006", kiedy podczas GP Brazylii na torze Interlagos czarował świetnymi manewrami wyprzedzania i odrabiał straty poniesione po przebiciu opony. Powrót do Formuły 1 w 2010 roku był olbrzymim wyzwaniem dla kogoś, kto Grand Prix obserwował przez trzy lata tylko z wysokości pitwallu. Mercedes nie przygotował przez trzy lata dobrego samochodu, momentami był nawet pod koniec strefy punktowanej.

Schumacher także nie dawał sobie rady z pierwszymi konstrukcjami. Jego frustracja była zauważalna na torze. Spychał na ścianę byłego zespołowego partnera, Rubensa Barrichello podczas Grand Prix Węgier, rozbijał się o tył samochodu Jeana-Erika Vergne’a i Bruno Senny. Za zderzenie z tym ostatnim stracił pole position, które wywalczył w Monako w 2012 roku. Gdyby nie nałożona na niego kara przesunięcia o pięć pozycji na starcie, przełamałby w Monte Carlo impas.

Droga przez mękę została ukoronowana jednym podium. Wywalczył trzecie miejsce w Walencji na ulicznym torze, gdzie obok niego ustawili się Fernando Alonso, zwycięzca wyścigu oraz Kimi Raikkonen, to ten, który zastępował go w Ferrari po odejściu. Kiedy w listopadzie 2012 roku Niemiec na dobre pożegnał się z Formułą 1 jako kierowca, chyba nie mógł się spodziewać, że jego dzieło będzie kontynuowane w najlepszy możliwy sposób.

Schumacher odegrał dużą rolę w realizacji planu [rozwoju zespołu Mercedesa]. Przerwał emeryturę i podjął współpracę z Nico Rosbergiem, pomagając Mercedesowi udoskonalić produkt i technologię, a także stworzyć mocny zespół. Poza tym zainwestowano dużo pieniędzy w innowacje, zwłaszcza nowe silniki hybrydowe, które wdrożono w sezonie 2014. (…) Swoje tytuły mistrzowskie zawdzięcza wspólnym wysiłkom ponad półtora tysiąca ludzi – tłumaczył David Coulthard, w "Zwycięskiej Formule".

Jednym z tych był Schumacher. Cztery lata pracy zostały poświęcone na to, aby ktoś wykorzystał technologiczne i finansowe możliwości w odpowiednim momencie. Takim momentem była zmiana regulaminowa, która dopuściła do Formuły 1 hybrydowe silniki V6 o pojemności 1,6 litra z turbodoładowaniem. Tę najlepszą jednostkę napędową ma do dziś wciąż Mercedes. A tym, kto korzysta ze świetnej pracy byłego zespołu Schumachera jest Lewis Hamilton.

Jeszcze jedno wspomnienie


W padoku Formuły 1 był oblegany przez wszystkich. Byli to nie tylko dziennikarze RTL i Premiere, dzisiejszego Sky Deutschland, czyli dwóch nadawców tv wyścigów F1 w czasach mistrza. Był wśród nich wymieniony już Mark Sutton. Zapytany został przez nas o najlepsze wspomnienie związane z Schumacherem. – Dla mnie każdorazowo wyjątkowa była jego radość ze zwycięstwa. Zawsze mogłem uchwycić od dołu jego skoki na podium, widzieć jego uśmiech i szczęście, kiedy wygrywał te wyścigi – przyznał, pytany przez TVPSPORT.PL.

Michael Schumacher (fot. Getty)
Michael Schumacher (fot. Getty)

Starał się wydobyć z samochodu jak najwięcej. Niesamowite było zobaczyć, jak wchodzi do Ferrari i buduje zespół razem z Jeanem Todtem, głównym projektantem Rorym Byrne'em. To później zadziałało i stali się dominującą siłą. Oczywiście, pamiętam też złe chwile, jak zaparkowanie samochodu na torze w Monako. Ale i tak więcej było chwil szczęśliwych.

Pytany o to, kto jest najlepszym kierowcą w historii, skłania się bardziej ku rodakowi, Lewisowi Hamiltonowi. – Nie sądzę, że jest tym najlepszym. Postawiłbym Lewisa na pierwszym miejscu, a Michaela na drugim. A za nimi umieściłbym Sennę, Fangio i Prosta, choć wiem, że wielkich w tym sporcie było wielu – powiedział nam Sutton. – W dawnych czasach na pewno więcej zależało od kierowcy, a teraz jest to wspólny wysiłek teamu i zawodnika – dodał.

Dziedzictwo pozostanie


Teraz, gdy do Formuły 1 wkroczył syn Michaela, Mick, magia nazwiska Schumacher wróci. Jednak oczekiwanie, że syn z marszu będzie tak dobry, jak ojciec było i jest na wyrost. Synowi należy pozwolić wytyczyć własną ścieżkę. Jak na razie tytuły mistrzowskie w Formule 3 i Formule 2 pokazują, że radzi sobie z presją. W najsłabszym samochodzie w stawce Formuły 1 będzie się nadal uczył. W marcu skończy 23 lata. Nikt nie chce, by się spieszył. A na razie potwierdził solidność i prymat nad kolegą z zespołu. To on słabiutkim Haasem dwukrotnie zakwalifikował się do najlepszej piętnastki kwalifikacji.
Fanom pozostanie żal, że Michael nie obejrzy syna w akcji, będąc na torze. A przynajmniej jeszcze nie teraz...

Następne

fot. Getty
00:02:03

Przełomowy sezon. Śmierć Senny, tytuł Schumachera

(fot. Getty Images/TVPSPORT)
00:07:16

Wygrana u... mechaników? Najdziwniejsze triumfy w F1

Przełomowy sezon. Śmierć Senny, tytuł Schumachera
fot. Getty
Przełomowy sezon. Śmierć Senny, tytuł Schumachera

(fot. Getty Images/TVPSPORT)
Wygrana u... mechaników? Najdziwniejsze triumfy w F1

Zobacz też
To nie żart. 14-letni Polak za kierownicą bolidu!
Cezary Bień w bolidzie Formuły 4 (fot. informacja prasowa)

To nie żart. 14-letni Polak za kierownicą bolidu!

| Motorowe / Formuła 1 
Czas na GP Monako 2025. Kiedy najbliższy wyścig F1?
GP Monako 2025 – kiedy najbliższy wyścig F1? (fot. Getty)

Czas na GP Monako 2025. Kiedy najbliższy wyścig F1?

| Motorowe / Formuła 1 
Verstappen goni kierowców McLarena. Sprawdź klasyfikację F1
F1: klasyfikacja generalna Formuły 1 w sezonie 2025 [AKTUALIZACJA]

Verstappen goni kierowców McLarena. Sprawdź klasyfikację F1

| Motorowe / Formuła 1 
Drugie zwycięstwo Verstappena! Goni czołową dwójkę
Max Verstappen (fot. Getty Images)

Drugie zwycięstwo Verstappena! Goni czołową dwójkę

| Motorowe / Formuła 1 
Kiedy kolejny wyścig Formuły 1? Sprawdź terminarz sezonu 2025
Terminarz wyścigów F1 na 2025 rok. Kiedy wyścigi Formuły 1? Sprawdź kalendarz

Kiedy kolejny wyścig Formuły 1? Sprawdź terminarz sezonu 2025

| Motorowe / Formuła 1 
Czas na kolejne emocje w F1. Przed nami GP Emilii Romagni
GP Emilii Romagni 2025 – kiedy najbliższy wyścig F1? (fot. Getty)

Czas na kolejne emocje w F1. Przed nami GP Emilii Romagni

| Motorowe / Formuła 1 
Zacięta walka o pole position w Grand Prix Emilii-Romanii
Oscar Piastri (fot. Getty Images)

Zacięta walka o pole position w Grand Prix Emilii-Romanii

| Motorowe / Formuła 1 
Trzęsienie ziemi u hegemona F1? Możliwe wielkie zmiany
Christian Horner (po lewej) w rozmowie z Maxem Verstappenem (fot. Getty Images)

Trzęsienie ziemi u hegemona F1? Możliwe wielkie zmiany

| Motorowe / Formuła 1 
Formuła 1: zmiana kierowców w teamie
Bolid Franco Colapinto (fot. Getty)

Formuła 1: zmiana kierowców w teamie

| Motorowe / Formuła 1 
GP Miami: o której dzisiaj wyścig Formuły 1?
Czas na GP Miami. Kiedy i o której wyścig? (fot. Getty)

GP Miami: o której dzisiaj wyścig Formuły 1?

| Motorowe / Formuła 1 
Najnowsze
Siatkarki i siatkarze wyróżnieni. Rozdano nagrody sezonu... i 25-lecia
Siatkarki i siatkarze wyróżnieni. Rozdano nagrody sezonu... i 25-lecia
| Siatkówka / Rozgrywki Ligowe 
Wilfredo Leon (fot. PAP)
Manchester pożegnał De Bruyne! Ostatni mecz na stadionie City [WIDEO]
Kevin De Bruyne (fot. Getty Images)
Manchester pożegnał De Bruyne! Ostatni mecz na stadionie City [WIDEO]
FOTO
Wojciech Papuga
Beniaminek Ekstraklasy straci trenera? Wiceprezes przekazał szczegóły
Marcin Brosz (fot. Getty)
tylko u nas
Beniaminek Ekstraklasy straci trenera? Wiceprezes przekazał szczegóły
| Piłka nożna / Betclic 1 Liga 
LM znów bez United? To może być pierwszy przypadek od 30 lat!
Piłkarze Manchesteru United (fot. Getty Images)
LM znów bez United? To może być pierwszy przypadek od 30 lat!
FOTO
Wojciech Papuga
Kamil Stoch o końcu kariery: nie sądzę, że przeciągam czas [WYWIAD]
Kamil Stoch (fot. TVP)
tylko u nas
Kamil Stoch o końcu kariery: nie sądzę, że przeciągam czas [WYWIAD]
| Skoki 
Włosi bardzo dobrze rozpoczęli Euro!
Włochy – Czechy (fot. Getty Images)
Włosi bardzo dobrze rozpoczęli Euro!
| Piłka nożna 
Kamil Stoch o końcu kariery: nie sądzę, że przeciągam czas [WIDEO]
Kamil Stoch (fot. TVP)
Kamil Stoch o końcu kariery: nie sądzę, że przeciągam czas [WIDEO]
| Skoki 
Do góry