Pierwszy cud dokonał się w sobotę, gdy Schalke wygrało po raz pierwszy od 30 spotkań, drugi w środę, gdy Sheffield United przerwało serię 20 meczów bez zwycięstwa. A co, jeśli to rok, w którym wszystkie granice zostaną złamane, a cuda będą na porządku dziennym?
Wydawało się, że to już nigdy nie nastąpi. Gdy 17 stycznia 2020 Schalke wygrywało z Borussią Moenchengladbach 2:0, nikt nie miał prawa przewidzieć, że na kolejny ligowy triumf przyjdzie im czekać... 358 dni. W 30 następnych spotkaniach Królewsko-Niebiescy albo remisowali, albo przegrywali i dopiero pokonanie TSG Hoffenheim 4:0 przełamało tę serię. Krócej, ale co nie znaczy że krótko, na przychylność niebios czekali fani Sheffield United. Szable 11 lipca pokonały w Premier League Chelsea i na kolejne punkty czekały do środy. Po 20 starciach bez zdobytych trzech punktów zespół w końcu ograł Newcastle 1:0.
Ten rok zaczął się zatem od cudów. Popuśćmy więc wodze fantazji i spróbujmy wyobrazić sobie, co wydarzyłoby się w kolejnych miesiącach, gdyby logika nie zawsze szła w parze z wydarzeniami, a los płatał figle.
1. Leo Messi odejdzie za darmo z Barcelony
Latem złość Argentyńczyka osiągnęła apogeum. Piłkarz wychowany w Barcelonie, który przeszedł przez wiele szczebli akademii młodzieżowej, legenda klubu i jego kapitan zdecydował, że opuści Camp Nou. Messi miał dość dyletanctwa w gabinetach, chaotycznych decyzji zarządu i pomyłek ówczesnego prezydenta, Josepa Bartomeu. 33-latek nie gryzł się w język, wyłożył kawę na ławę i zapowiedział, że pragnie zmienić barwy. Przełożeni wykorzystali jednak zapiski w umowie i wbrew woli gracza zatrzymali go w stolicy Katalonii. Wydawać by się zatem mogło, że skoro w momencie krytycznym skrzydłowy nie opuścił Blaugrany, a Joan Laporta, faworyt w wyborach na nowego szefa FCB zapowiada, że chce z Argentyńczykiem świętować 125-lecie klubu w 2024 roku, to zawodnik skazany jest na Barcę. Jeśli jednak rzeczywiście mamy rok piłkarskich cudów, to nie zdziwimy się, jeśli nie przedłuży wygasającego w czerwcu kontraktu i po prostu odejdzie.
2. Robert Lewandowski pobije rekord Gerda Muellera
W sezonie 1971/72 Niemiec zdobył 40 bramek w sezonie. To wynik, do którego nikt się nawet przez blisko 50 lat nie zbliżył i wydawało się, że nigdy się nie zbliży. Tymczasem po 15 meczach tego sezonu Polak ma w dorobku 20 trafień i jeszcze 19 kolejek, by co najmniej go podwoić. W ten sposób przeszedłby do historii i, kto wie, być może rozpocząłby pościg za Muellerem w klasyfikacji wszech czasów.
3. Polski klub awansuje do Ligi Mistrzów
W 2016 roku stał się cud i Legia Warszawa awansował do Ligi Mistrzów. Kolejne lata pokazały jednak, że nie było to światełko w tunelu dla polskiej piłki, a odstępstwo od normy, którą są porażki w eliminacjach. Rok później Legia odpadła po dwumeczu z Astaną, dwa lata później lepszy okazał się Spartak Trnawa, kolejno BATE Borysów wyeliminowało Piast Gliwice, a ostatniego lata mocniejsza od stołecznych okazała się Omonia Nikozja. Niestety, ale z sezonu na sezon o wywalczenie sobie miejsca na salonach będzie coraz ciężej, więc naprawdę taki sukces będzie trzeba traktować w kategorii cudu.
4. Kibice wrócą na stadiony
Cóż, obserwując tempo rozwoju pandemii i puste trybuny podczas większości europejskich spotkań, trudno spodziewać się, by wkrótce fani mogli swobodnie zajmować krzesełka i raczyć się widowiskiem. Nawet kapitalnie zorganizowani Niemcy, którzy jako pierwsi wrócili wiosną do gry, nie znaleźli jeszcze remedium na tę bolączkę i kibice oglądać mecze mogą co najwyżej sprzed telewizora. Jedyne, co można, to uzbroić się w cierpliwość i czekać, aż koronawirus odpuści na tyle, by doping na stadionach powrócił.
5. Juventus i Bayern spadną z tronu
W ostatnich ośmiu latach, a w przypadku Serie A nawet dziewięciu, nie trzeba było mieć nadprzyrodzonych możliwości, by przed startem sezonu przewidzieć, kto wygra ligę w Niemczech i we Włoszech. Bayern i Juventus triumfowały rok po roku, nie zagrażały im żadne kryzysy, nawet gdy wpadały w dołki formy, ostatecznie spektakularnie się z nich wygrzebywały. Być może to jednak TEN sezon, gdy oba zespoły zostaną strącone z piedestału. Stara Dama traci siedem punktów do lidera po 16 meczach (pierwszy Milan ma jedno spotkanie rozegrane więcej), Gwiazda Południa zaś jest co prawda na szczycie tabeli, ale traci dużo goli i miewa regularne wpadki.
6. Zlatan Ibrahimović zostanie królem strzelców Serie A
Gdy blisko trzy lata temu Szwed przenosił się do Los Angeles Galaxy, był to dość czytelny sygnał z jego strony. Nie robił już sobie nadziei na sukcesy na Starym Kontynencie, postanowił w miłych okolicznościach przyrody odcinać kupony i szykować się do emerytury. Tymczasem po amerykańskiej przygodzie wrócił do Europy i jest w kapitalnej formie. W tym sezonie strzelił 10 goli w 7 meczach i, gdyby nie kontuzja, dorobek byłby znacznie okazalszy. Przez długi czas był liderem klasyfikacji strzelców, ale niewykluczone, że na tę pozycję już nie wróci. Do pierwszego Cristiano Ronaldo traci pięć bramek, ale w końcu jest zdrowy...