| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa
Legia Warszawa ma wielki problem. Zimowe odejście Michała Karbownika do Brighton sprawi wielkie problemy mistrzom Polski. Czesław Michniewicz nie ma wielkiego pola manewru, a w tle pozostaje kwestia występów młodzieżowca.
Mistrzowie Polski mają dwa tygodnie na zasypanie wyrwy, która powstanie po odejściu Michała Karbownika. Legia Warszawa latem zaakceptowała ryzyko. Stołeczna drużyna sprzedała reprezentanta Polski za 5,5 miliona euro do Brighton. Anglicy od razu wypożyczyli gracza na Łazienkowską, ale w umowie znalazło się jedno zastrzeżenie: w zimowym oknie transferowym piłkarz może zostać ściągnięty z powrotem. Cena? Pół miliona euro.
Początkowo wydawało się, że nie ma wielkiej groźby dotyczącej zimowej straty Karbownika. Wychowanek Zorzy Kowala wrócił z lewej obrony do środka pola. Po zatrudnieniu Czesława Michniewicza młodzieżowiec miał być częścią nowej wizji gry Legii. Nie zapowiadało się na to, że klub z Premier League zdecyduje się na zimowe odzyskanie 19-latka. Początek stycznia przyniósł przełom. Perspektywa Anglików w kwestii rozwoju zawodnika uległa zmianie. Być może Karbownik zostanie wiosną wypożyczony do klubu z mocniejszej ligi. W tej chwili realniejsza wydaje się sytuacja, w której Polak ma rywalizować o miejsce w składzie Brighton jako wahadłowy.
Jako przykład graczy pasujących do idei Michniewicza, szkoleniowiec Legii podawał Karbownika oraz Bartosza Kapustkę. Teraz pole manewru zostało ograniczone. Mistrzowie Polski nie są zabezpieczeni na taką okoliczność. Decyzja Brighton okazała się swego rodzaju zaskoczeniem przy Łazienkowskiej.
Wojskowi pole manewru ograniczyli sobie na własne życzenie. 1 stycznia ze stołecznym klubem rozstał się Domagoj Antolić. Chorwat został wybrany najlepszym pomocnikiem poprzedniego sezonu i dla Aleksandara Vukovicia był kluczową postacią. Po zmianie trenera rola doświadczonego gracza została ograniczona. 30-latek został rezerwowym, a rozmowy kontraktowe z lata upadły. Z każdym tygodniem stawało się jasne, że były piłkarz Dinama Zagrzeb rozstanie się z Legią. Antolicia pożegnano bez żalu, jednocześnie nie zastąpiono go żadnym zawodnikiem.
O ile zdrowie dopisywało, Karbownik był pewniakiem do gry w środku pola. Komfort wyboru znika. Michniewicz będzie miał dwie pozycje do obsadzenia i jedynie dwóch kandydatów, dla których jest to nominalne, a przede wszystkim optymalne miejsce na boisku. Mowa o Sliszu oraz Martinsie.
Młodzieżowy reprezentant Polski mierzy się z piętnem najdroższego piłkarza pozyskanego w Ekstraklasie. Nie rozczarowuje, ale też nie zachwyca. Michniewicz potrafi wykorzystać atuty Slisza, ale ten nie zagwarantuje idealnego rozegrania piłki. Jego główną zaletą jest odbiór piłki. Jego partnerem może być Martins. Kiedy Portugalczyk grał w parze wraz z Antoliciem, to głównie Chorwat odpowiadał za rozegranie piłki. Jeśli jest w formie, to bezsprzecznie można uznawać go za czołowego pomocnika ligi. Problemem jest tylko fakt, że 30-latek ma w ostatnich miesiącach problem z nawiązaniem do czasów, w których był kluczową postacią środka pola Legii. To solidny gracz, choć mający problem z ponownym wzbiciem się na wyżyny.
Na dwa tygodnie przed meczem z Podbeskidziem Bielsko–Biała zdaje się jasne, że w środku pola zagrają Slisz oraz Martins. Zmiennicy? Brak. Ewentualna kontuzja? Taki scenariusz wymusi tworzenie nowych koncepcji. Pewne jest, że te nie będą zahaczały o optymalne rozwiązania. Opcją numer dwa może być cofnięcie Gwilii, co będzie się wiązało z ograniczeniem zadań ofensywnych. Ewentualnie szansę może otrzymać młodzieżowiec bez żadnego doświadczenia. To mało realne, a przy tym ukazuje kolejny problem Legii.
Na zgrupowaniu z Legią w Dubaju przebywa siedmiu juniorów. W tym gronie są wspomniani Skibicki, Kisiel, Macenko i Ciepiela, ale także Kacper Tobiasz, Ariel Mosór oraz Nikodem Niski. W gronie piłkarzy obserwowanych przez sztab szkoleniowy znajduje się również Szymon Włodarczyk. Pewne jest jedno – żaden z nich nie ma obecnie szans na regularną grę w Legii. Praktycznie dla wszystkich jest na to zbyt wcześnie. Wiosną możliwe są debiuty niektórych adeptów akademii, ale wszystko będzie miało swój czas. Przede wszystkim warszawian czeka gra o stawkę, a Michniewicz udowodnił jesienią, że nie jest fanem zbytnich roszad w składzie.
Legia rozegra wiosną minimum siedemnaście meczów. Maksymalnie liczba może zwiększyć się do dwudziestu, o ile Wojskowi dotrą do finału Pucharu Polski. To spora dawka. Zwłaszcza jeśli warszawianom przyjdzie walczyć na dwóch frontach, nie mając zbyt dużego pola manewru. Realna staje się opcja, w której stołeczny klub rozpocznie poszukiwania nowego środkowego pomocnika.
Transfery w zimowym oknie transferowym nie są na razie reklamą Legii. Do klubu nie trafił jeszcze żaden zawodnik, a nie zanosi się też, że dojdzie do tego przed końcem zgrupowaniu w Dubaju. Radosław Kucharski, dyrektor sportowy Wojskowych podkreślał, że ”na tapecie są trzy konkretne nazwiska”. Należy wziąć pod uwagę, że przy Łazienkowskiej poszukiwano przede wszystkim nowego skrzydłowego i napastnika. Dla mistrzów Polski powinno stać się to wręcz obowiązkiem.
Michniewicz i jego sztab mają jeszcze dwa tygodnie na wymyślenie opcji rezerwowych w środku pola. Szansa na testowanie pomysłów pojawi się w trakcie sparingów. Legia rozegra w Dubaju jeszcze dwa mecze kontrolne. Najpierw rywalem będzie Dynamo Kijów (18.01), a potem Wojskowi zmierzą się z Krasnodarem (21.01). Oba spotkania będzie można obejrzeć na antenie TVP Sport, a także na TVPSPORT.PL oraz w aplikacji mobilnej.