{{title}}
{{#author}} {{author.name}} / {{/author}} {{#image}}{{{lead}}}
{{#text_paragraph_standard}} {{#link}}Czytaj też:
{{link.title}}
{{{text}}}
{{#citation}}{{{citation.text}}}
Adam Gorol o ewentualnym powiększeniu PlusLigi: rozgrywki powinny liczyć nie więcej niż czternaście drużyn
Sara Kalisz /
Takie pogłoski dotarły. Dwa, trzy miesiące temu było ich więcej, a teraz wszystko nieco bardziej się uspokoiło. Nie ma jednak żadnych konkretów – mówi o plotkach odnoszących się do możliwości dołączenia do PlusLigi zespołu z Lwowa Adam Gorol, prezes Jastrzębskiego Węgla. – Warto pozostawić ligę otwartą – dodaje.
Sara Kalisz, TVPSPORT.PL: – Ostatnio doszły do mnie słuchy, że niezmiennie aktualna jest chęć dołączenia do PlusLigi zespołu z Lwowa, co mogłoby pociągnąć za sobą powiększenie rozgrywek. Oficjalnie jednak nie zostało to potwierdzone. Czy pan coś o tym wie?
Adam Gorol, prezes Jastrzębskiego Węgla: – Jeśli chodzi o mnie, to takie pogłoski dotarły. Dwa, trzy miesiące temu było ich więcej, a teraz wszystko nieco bardziej się uspokoiło. Nie ma jednak żadnych konkretów.
Łukasz Żygadło o planach na przyszłość: wracam trochę do korzeni
Warto również pamiętać, że tego typu pomysł pojawił już jakiś czas temu – mniej więcej dwa lata. Covid i różne zmiany wyhamowały jednak jego potencjalną realizację. Oficjalnie do przedstawicieli klubów nie wystosowano obecnie żadnych komunikatów.
– Co ogólnie uważa pan odnośnie do samego powiększenia ligi, jak i dopuszczenia kogokolwiek z zewnątrz od razu do siatkarskiej ekstraklasy?
– Żeby konkretnie odnieść się do warunków, najpierw musielibyśmy je poznać. Moja opinia o liczebności ligi jest niezmienna. Rozgrywki powinny liczyć nie więcej niż czternaście drużyn. Lepiej też, żeby PlusLiga pozostała otwarta. Swego czasu ją zamknięto, co w mojej ocenie nie było do końca dobre. Wydaje mi się, że zespoły z dołu tabeli nie do końca miały wolę walki. Różnie też wygląda kwestia finansów tych klubów.
Z drugiej strony były zespoły z niższego szczebla, które świetnie odnalazły się w PlusLidze. Należą do nich choćby Ślepsk Suwałki, Stal Nysa czy Aluron CMC Warta Zawiercie. Dopuszczenie ich do najwyższego szczebla rozgrywek miało sens. Dzięki nim nastąpiło ożywienie ligi.
Ze względów finansowych i organizacyjnych, uważam, że czternaście drużyn powinno wystarczyć. Liga powinna być otwarta. Jeśli jednak pojawia się pomysł, by rozszerzyć rozgrywki, to na jeden sezon możliwe, że nie byłoby to złe rozwiązanie. W pandemii, kiedy kibiców nie ma w halach, należy promować siatkówkę za wszelką cenę i jak największą liczbą meczów. Robimy to zarówno dla sponsorów, jak i kibiców. Możliwe, że na jeden sezon to rozwiązanie by się sprawdziło, ale na pewno nie na dłuższy okres.
– Nie obawiałby się pan spadku poziomu ligi jako całości?
– W tej kwestii za bardzo nie jestem stanie się wypowiedzieć. W przypadku dołączenia zespołu zagranicznego, może to nie być złe rozwiązanie. Dwa, trzy lata temu uważałem, że warto byłoby zawęzić ligę nawet do dwunastu drużyn. Dziś jestem pozytywnie zaskoczony, że rozgrywki są tak wyrównane. Nowe zespoły potrafią wiele meczów zagrać jak równy z równym lub nawet lepiej. Wiemy, jaki poziom prezentują zawiercianie, suwalczanie czy nysianie. Właśnie dlatego warto pozostawić ligę otwartą.
– Jak podeszliście do kwestii porażki ze Stalą Nysa? Tylko jedna taka się zdarzyła. Z warszawianami było już lepiej.
– Nikt z nas nie spodziewał się porażki ze Stalą. Gratulowałem jednak rywalom, ponieważ pod względem poziomu sportowego zagrali świetny mecz. Póki co ZAKSA wygrywa wszystko. Każdy ma jednak jakieś słabości i nie jest tak, że zespół z dołu tabeli nie może pokonać faworyta. Bardzo zabolała nas tamta porażka, bo jej nie zakładaliśmy. Z perspektywy upływu kilku dni, trochę ją jednak zrozumiałem. Byliśmy słabsi, ponieważ rywal był godny. Po meczu spotkaliśmy się z kapitanem i sztabem. Na spokojnie podeszliśmy do tematu. Omówiliśmy przebieg starcia i zdaliśmy sobie sprawę z tego, że nikogo nie można lekceważyć. Powiedzieliśmy sobie, że nie zagraliśmy meczu w pełnej koncentracji. Potraktowaliśmy to jako porażkę, która ma nas zbudować i uczyć.
Co do starcia z warszawianami, teoretycznie powinniśmy mieć je pod kontrolą, ale przegraliśmy. Wyciągnęliśmy wnioski. Ważne jest dla mnie to, że w sobotę, w spotkaniu, które było ważne zarówno dla nas, jak i rywala, potrafiliśmy wygrać. Przegrywaliśmy w pierwszym secie 10:17! Zwyciężyliśmy jednak, co świadczy o tym, jak mocni psychicznie jesteśmy. Przed nami wiele meczów, ale w końcu pokazaliśmy, że sportowo i mentalnie jesteśmy na dobrej drodze.
– Dużo mówi się o pozyskaniu na kolejny sezon Benjamina Toniuttiego i Stephena Boyera. Co z Urosem Kovacevicem? Czy Gian Luca Pasini miał rację, że jest na waszym "celowniku"?
– Mogę powiedzieć tylko tyle, że na tamten moment taka informacja bardzo mnie zaskoczyła.
Czytaj też:
Surowa kara dla Andrei Anastasiego. 15 tysięcy złotych i zawieszenie na cztery mecze
Cztery pożegnania z kadrą i samotność. Oskar Kaczmarczyk: dla polskiego środowiska szkoleniowiec to człowiek do kopania