| Piłka ręczna / Reprezentacja mężczyzn
Miała być wysoka wygrana i jest. Polscy piłkarze ręczni pokonali Urugwaj 30:16 (14:9) i udanie rozpoczęli rywalizację w drugiej fazie mistrzostw świata w Egipcie. W sobotę pierwszy z dwóch meczów o ćwierćfinał. Rywalem Węgrzy. Transmisja w Telewizji Polskiej.
To trzeci i zarazem najwyższy triumf biało-czerwonych w turnieju. Nie jest to zaskoczeniem, bo już przed meczem mogliśmy spodziewać się, że Polacy wysoko pokonają debiutujących na mistrzostwach i będących zarazem w półamatorską drużyną Urugwajczyków.
Biało-czerwoni powoli wrzucali w czwartek wyższy bieg. Zaczęli nieźle, bo po kilku akcjach prowadzili 4:1, ale w 11. minucie rywale niespodziewanie doprowadzili do remisu 4:4. Lepsze było kolejne 10 minut, gdy za sprawą trafień Michała Daszka, Jana Czuwary i Arkadiusza Moryty Polacy odskoczyli na pięć goli przewagi (10:5). Ale Urusi też nie odpuszczali i do końca pierwszej połowy trzymali dystans (14:9).
Po części wynikało to ze sporej liczby błędów, jakie popełniali grający w nieco zmienionym składzie biało-czerwoni. Trener Patryk Rombel dał w czwartek odpocząć liderowi defensywy Maciejowi Gębali oraz m.in. Przemysławowi Krajewskiemu. Ponownie pierwsze skrzypce grał natomiast Adam Morawski, który pierwszą połowę zakończył z dziewięcioma paradami i 53-procentową skutecznością interwencji.
Lepiej biało-czerwoni radzili sobie po przerwie. W obronie weszli na poziom z trzech wcześniejszych spotkań, a to pozwoliło powiększyć im przewagę. W 44. minucie było 21:13, a w 49. 24:14. Z drugiej linii bramkę Urusów bombardował Szymon Sićko, z rzutów karnych nie mylił się Moryto, a na lewym skrzydle nie zawodził Czuwara. W końcówce dobrej wejście zanotował też Kacper Adamski.
Polacy wygrali różnicą 14 bramek i... był to jak na razie ich najsłabszy występ na mistrzostwach. Mówi się jednak, że podczas tego typu imprez zawsze przychodzi słabszy dzień. Pozostaje cieszyć się, że stało się to właśnie przy okazji starcia z Urugwajczykami. W meczach z Węgrami (sobota, godz. 18:00) i Niemcami (poniedziałek, godz. 20:30) musi być po prostu lepiej.
Następne