27 sty 2021 | Siatkówka / Reprezentacja

Vital Heynen: formuła Ligi Narodów wpłynie na przygotowania do igrzysk

Covid spowodował, że zwykłe rzeczy robią się niezwykłe. Dobrym przykładem na to jest choćby rozgrywanie Australian Open. Organizacja turniejów jest bardzo trudna – mówi o zmianach wprowadzonych w kwestii organizacji Ligi Narodów Vital Heynen, selekcjoner polskiej kadry siatkarzy.

DALSZĄ CZĘŚĆ PRZECZYTASZ POD REKLAMĄ

Pracował w PlusLidze, teraz idzie do I ligi. "Zacząłem tęsknić"

Czytaj też

Pracował w PlusLidze, teraz idzie do I ligi. "Zacząłem tęsknić"

Sara Kalisz, TVPSPORT.PL: – Liga Narodów odbędzie się "bańce". Co pan uważa o tej koncepcji?
Vital Heynen: – Jedyne pytanie, które zadałem federacji, dotyczyło tego, kiedy dowiemy się jakichś dodatkowych informacji. Na ten moment nic nie wiemy. Przed nami bardzo duże logistyczne wyzwanie. Szesnaście drużyn razem w jednym miejscu i ponad setka meczów do rozegrania w jeszcze niedoprecyzowanym czasie? Wszystkie mogą odbyć się w osiemnaście dni. Równie dobrze jednak można je rozłożyć na osiem tygodni.
Przez te wszystkie znaki zapytania trudno jest skomentować tę decyzję. Przede wszystkim zastanawiają mnie kwestie logistyczne – jak zaadaptować się do nowej sytuacji.

Pandemia i powiększenie PlusLigi. Czy to realny scenariusz?
– Cięgle pana podstawowym planem jest zgrupowanie na przełomie kwietnia i maja?
– Nie mam pojęcia. Jak mogę coś planować, skoro nie wiem, kiedy zacznie się Liga Narodów? Nie wiem też, czy finały odbędą się w tym samym czasie, w którym były wcześniej ustalone.

– Czy ktoś kontaktował się z panem przed ogłoszeniem decyzji o "bańce"?
– Nie. Jeśli sprawdziłabyś media włoskie, zobaczyłabyś, że Italia do wczorajszego poranka była przekonana, że będą cztery "bańki" z ostatnią na ich terenie. Włosi chcieli zorganizować finał, ale teraz nie wiedzą, czy będzie to możliwe.

– Polska ponoć też chce się ubiegać o organizację "bańki".
– Jest za wcześnie, by to komentować.

– Myśli pan, co w tej sytuacji z przygotowaniami do igrzysk?
– Sama formuła Ligi Narodów wpłynie na przygotowania do igrzysk. "Bańka" zobliguje do działania z ograniczoną grupą siatkarzy. Na razie nie wiemy, ile ich będzie. W poprzednim roku pracowało ze mną dziewiętnastu zawodników. W normalnych okolicznościach można by powołać dodatkowych, z bardzo dobrym sezonem klubowym na koncie. Wydaje mi się jednak, że przy zmianie systemu gry to niemożliwe. Niewykluczone, że ostatecznie skończy się na tym, że będzie ich czternastu, piętnastu. To wyzwanie.
Droga do Tokio. Jak podopieczni Vitala Heynena spisują się w klubach? – Zamknięcie na miesiąc z tą samą grupą chyba też, prawda?
– Covid spowodował, że zwykłe rzeczy robią się niezwykłe. Dobrym przykładem na to jest choćby rozgrywanie Australian Open. Organizacja turniejów jest bardzo trudna. Wydaje mi się, że ogromnym wyzwaniem będzie pozostanie w hotelu przez miesiąc i nie wychodzenie z niego. Co zrobię bez moich codziennych spacerów?

– Covid dotknął większość klubów. Nie wszyscy prezentują się znakomicie. Słabsza forma ligowa będzie miała dla pana znaczenie przy powołaniach czy też skupi się pan na systemie wzajemnego zaufania, wypracowanym z kadrą przez ostatnie trzy lata?
– Zawsze chciałem, by moi gracze grali najlepszą siatkówkę. Jako trener jestem zmartwiony, jeśli nie spisują się tak, jakby sobie tego życzyli. Niemniej uważam, że łączenie obecnej formy z tym, co się wydarzy do wakacji jest niepotrzebnym skrótem. W 2018 roku niektórzy gracze w lutym nie grali dobrze. Co do innych, nie mieliśmy pewności, że w ogóle zechcą być w kadrze, jak Bartosz Kurek.

Nie zmienia to faktu, że im lepiej prezentują się siatkarze, tym bardziej jestem szczęśliwy. W osiemnastoosobowej grupie jednak zawsze będzie tak, że ktoś będzie grał lepiej, a ktoś gorzej. Podstawową wartością jest dla mnie to, by nie było wymagających kontuzji. To jest baza.

Czytaj też:
Adam Gorol o ewentualnym powiększeniu PlusLigi: rozgrywki powinny liczyć nie więcej niż czternaście drużyn
Cztery pożegnania z kadrą i samotność. Oskar Kaczmarczyk: dla polskiego środowiska szkoleniowiec to człowiek do kopania

Pracował w PlusLidze, teraz idzie do I ligi. "Zacząłem tęsknić"