| Siatkówka / Rozgrywki Ligowe

Michał Mieszko Gogol: jestem gotowy na każdą wojnę, która mnie czeka

Michał Mieszko Gogol
Michał Mieszko Gogol w trudnych słowach o sytuacji PGE Skry Bełchatów (fot. PAP)

Chłopaki potrafią do mnie przyjść i powiedzieć, że dzwonił do nich konkretny dziennikarz i szukał kontrowersji wokół naszego zespołu, zawodnika czy trenera. Nie wynoszą rzeczy z szatni, a w obecnej sytuacji są uczciwi i lojalni wobec siebie samych – mówi w TVPSPORT.PL Michał Mieszko Gogol, trener PGE Skry Bełchatów.

DALSZĄ CZĘŚĆ PRZECZYTASZ POD REKLAMĄ
Vital Heynen: jak mam cokolwiek zaplanować?

Czytaj też

Vital Heynen

Vital Heynen: jak mam cokolwiek zaplanować?

Sara Kalisz, TVPSPORT.PL: – Dużo gromów i krytyki spada ostatnio na Skrę z powodu osiąganych w lidze wyników. Bardzo to dotyka?
Michał Mieszko Gogol: – Nauczyłem się odcinać od wielu rzeczy i koncentrować tylko na tym, co najważniejsze. Sprawy, które wcześniej mnie ruszały i miały na mnie wpływ, w tej chwili nie mają żadnego. Zawsze zastanawiałem się, jak człowiek czuje się w podobnych sytuacjach. Teraz wiem. Jest to bardzo ciekawe doświadczenie.

– Od czego musiał pan się odciąć?
– Od szumu, który wytworzył się dookoła. W dzisiejszych czasach, w dobie łatwości w tworzeniu strumieni medialnych, to standard. Obecna sytuacja moja i Skry wymaga tego, żeby skoncentrować się na tym, na co ma się wpływ i by iść cały czas do przodu.

Dawid Konarski: odejście Roberta Prygla z klubu? Byliśmy zszokowani
– Co ma pan na myśli wspominając o szumie? Pana przyszłość jako trenera Skry czy formę zespołu?
– To nie ma znaczenia. Skupiam się na tym, co mogę robić. Nie rozłożę bezradnie rąk, ale będę walczył i szukał rozwiązań. To jest najważniejsze. Czas pokaże, co się wydarzy, i co przyniesie nam przyszłość. Nie interesuje mnie to, co kto myśli i mówi.

– Otoczenie ostatnio się zmieniło. Pomaga wam Jacek Nawrocki. Jak pan na to zareagował?
– Zawsze mam otwartą głowę i chętnie słucham mądrych ludzi, którzy mają coś do powiedzenia. Jacek niewątpliwie jest taką osobą, a jego patrzenie na siatkówkę jest wysoce merytoryczne. Wnosi ciekawe, świeże spojrzenie, oceniając sprawy z zewnątrz.

– Czuje pan, że ma pan stuprocentowy autorytet w drużynie?
– O to należy zapytać zawodników. Ja nie widzę jednak w tej mierze problemu. Czuję, że wzajemnie sobie ufamy. Przychodzą do mnie ze wszystkimi sprawami; otwierają się przede mną. Jest to też pokłosie tego, że powiedziałem im, że jeśli mają kłopot i chcą o czymkolwiek porozmawiać, jestem na to gotowy. Dotyczy to każdego rodzaju kwestii – zarówno problemów prywatnych, jak i tego, że ktoś chce więcej grać albo trenować konkretną rzecz.

Wydaje mi się, że mamy inne problemy w drużynie i kwestia autorytetu nie jest jednym z nich. Chłopaki potrafią do mnie przyjść i powiedzieć, że dzwonił do nich konkretny dziennikarz i szukał kontrowersji wokół naszego zespołu, zawodnika czy trenera. Nie wynoszą "rzeczy" z szatni, a w obecnej sytuacji są uczciwi i lojalni wobec siebie samych. Chłopaki mają moje pełne zaufanie, jesteśmy ze sobą szczerzy.

– Jaka jest największa siła Skry, a jaka słabość?
– Słabość? Bez dwóch zdań pewność siebie. Potrafimy wejść na dobry poziom, ale kiedy jesteśmy naciskani, uchodzi z nas powietrze. Widać to po wynikach. Prowadzimy 23:20 w meczu z Treflem i przegrywamy seta albo mamy setbola w Warszawie na 2:1 i ulegamy rywalom. Z Jastrzębskim Węglem prowadziliśmy bodajże 18:10 i tego rozdania również nie "dowieźliśmy". Pewność siebie buduje się trudno, ale niestety traci bardzo łatwo. Najlepiej budują ją wygrane.

– Największa siła?
– To, że cały czas jesteśmy razem. Ciągle patrzymy do przodu. Stawiamy sobie cele, by pewne rzeczy usystematyzować. W jednym tygodniu pracujemy na jedną rzeczą, w drugim nad inną. Czasu na to nie ma zbyt wiele, ale każdego dnia widać kolejne postępy. Staramy się małymi krokami iść do przodu. Spotkanie z ZAKSĄ w Lidze Mistrzów pokazało, że stać nas na dobrą grę i poprawianie jakości.

– W jakim procencie zespół, którym dziś pan dysponuje, jest pana autorskim pomysłem?
– Kilka ruchów było wymuszonych różnymi sytuacjami życiowymi, ale w momencie budowania składu cały czas wspólnie z prezesem rozmawialiśmy na ten temat. Z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że przejście Norberta Hubera było rzeczą, o którą walczyłem. Bardzo się cieszę, że jest z nami. Podobnie było z Bartkiem Filipiakiem. Podobał mi się już wtedy, gdy grał w drużynie z Bydgoszczy.

– Pytam o to dlatego, że w jednym z ostatnich tekstów o Skrze rozmówcy zwracali uwagę na to, jak wygląda wasza ławka. Nie ma tam choćby takich zmian jak w Jastrzębskim Węglu – Eemi Tervaportti i Lukas Kampa. Wynikało to z kosztów poniesionych na pozostałych pozycjach?
– Jeśli chodzi o finanse, to trzeba o to zapytać władze klubu. Nie jestem zaangażowany w zarządzanie i dzielenie, ile pieniędzy można wydać na poszczególne pozycje. Wydaje mi się jednak, że kiedy popatrzy się na ZAKSĘ, to zespół ten większość meczów również gra jedną szóstką. Nie stanowi to dla zawodników żadnego problemu, a bilans zwycięstw jest imponujący. Zmiennicy dają dobrą wartość, choć nieczęsto są na parkiecie.

Dużo też namieszały nam urazy i kontuzje. Były mecze, w których nie zawsze mieliśmy ruch na danej pozycji. Trenowaliśmy w dziewięciu, dziesięciu. Nie było też tak, że covid skończył się jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki i wróciliśmy do gry. Dwóch, trzech siatkarzy dochodziło do siebie przez następne tygodnie. Kolejnych dwóch zawodników wypadło po pierwszym turnieju Ligi Mistrzów. Milan Katić miał zapalenie Achillesa, a Bartek Filipiak skręcił kostkę. Jednego dnia straciliśmy dwóch graczy na miesiąc, grając mecz za meczem.

– Jak odniósłby się pan do zarzutu o "heynenowanie"?
– Takie stwierdzenie jest dla mnie całkowitym zaskoczeniem. Sam tego nie widzę i nie czuję. Trochę mnie to nawet bawi. Żeby mieć jednak sprawiedliwy punkt odniesienia, zapytałem o to ludzi, którzy znają zarówno mnie, jak również Vitala. Też mieli z tego porównania dużo śmiechu i zaprzeczyli temu podobieństwu. Powiedzieli, że jesteśmy zupełnie innymi osobami. Czasem jest tak, że można podświadomie użyć jakiegoś zwrotu czy słowa zwłaszcza jak się z kimś dużo przebywało, a to zupełnie normalne i naturalne.

Mam wrażenie, że jesteśmy w trudnym momencie i ludzie używają coraz większej kreatywności, by coś na nas znaleźć. Nie wiedzą jednak jak trenujemy, czy jak wyglądają odprawy video albo praca na siłowni. Widzą wyłącznie nasze wyniki i mają prawo je krytykować, bo są złe. Z tym musimy się zgodzić i zaakceptować. Jeśli jednak jako argumentu przeciwko mnie używa się takich słów, jak wspomniane "heynenowanie", jest to niepotrzebne dorabianie ideologii i szum, o którym wcześniej wspomniałem.

Vital Heynen: jak mam cokolwiek zaplanować?

Czytaj też

Vital Heynen

Vital Heynen: jak mam cokolwiek zaplanować?

Mateusz Bieniek: brakuje nam pewności siebie
Mateusz Bieniek (fot. TVP)
Mateusz Bieniek: brakuje nam pewności siebie

Pracował w PlusLidze, teraz idzie do I ligi. "Zacząłem tęsknić"

Czytaj też

Mark Lebedew

Pracował w PlusLidze, teraz idzie do I ligi. "Zacząłem tęsknić"

– Co jeszcze pan słyszał?
– Słyszałem wiele nieprawdziwych słów na nasz temat. Nie śledzę tego, ale ludzie przychodzą do mnie i mówią o różnych dziwnych rzeczach. Zdecydowana większość z plotek jest bzdurą. Osoby nie mają konkretnych zarzutów, ale wyniki powodują, że chcą się przyczepić do wszystkiego. O to im w dużej mierze chodzi – by stworzyć negatywną narrację wokół nas.

Pandemia i powiększenie PlusLigi. Czy to realny scenariusz?
Przykład? Zarzucano mi, że jak Vital rotuję atakującymi. Robiłem to jednak nie znając jeszcze belgijskiego szkoleniowca. Będąc w Szczecinie, do dyspozycji miałem Bartka Klutha i Mateusza Malinowskiego. Obaj jako para atakujących zdobyli razem więcej punktów, niż jakakolwiek inna w PlusLidze w tamtym sezonie. Zmieniając w ten sposób zawodników chciałem wykorzystać pełen potencjał drużyny, by wszyscy byli gotowi na granie w końcowej fazie sezonu. Zarządzałem też zdrowiem graczy. To kluczowe, zwłaszcza jeśli na końcu sezonu gra się najważniejsze mecze czy to play-off, czy play-out. W kolejnym etapie potrzebna jest przecież stabilizacja i krystalizuje się szóstka.

Odpieranie każdego argumentu, który gdzieś pokątnie usłyszałem, zajęłoby mi dużo czasu. Żyję w swoim korytarzu i nie otwieram drzwi raz z jednej, raz z drugiej strony, by usłyszeć, co kto po drodze mówi. Idę do końca, do celu.

– Ludzie pytają się też o lidera Skry. Jest pan go w stanie wymienić?
– Zgodzę się z tym, że lidera cały czas szukamy.

– Dusan Petković i Milad Ebadipour mogliby nimi być?
– Lider musi być jeden. Czasami tę rolę brał na siebie Milad, innym razem atakujący – obojętne czy Dusan czy Bartek. Dla tego drugiego nie było łatwe przyjść do Skry i stać się od razu jej liderem. Dużo jednak zależy od samego nastawienia. Śmiałem się, że Bartek był zdecydowanym liderem w kilku meczach, a nawet nie do końca zdawał sobie z tego sprawę. Oprócz umiejętności sportowych naturalnie ważna jest pewność siebie i mental przywódcy.

Dysponujemy jednak wschodzącym liderem, Taylorem Sanderem. Cała drużyna skupia się wokół niego. Przejmuje inicjatywę, potrafi powiedzieć dużo szczerych rzeczy i jest w tym bardzo naturalny. To jest materiał na przywódcę. Zostaje nim dopiero teraz, bo nie można nim być, kiedy nie przebywa się na boisku. W tej chwili jest absolutnie w centrum grupy, a ta w pełni go akceptuje i mu ufa.

– Przez wiele lat narzekano, że polscy trenerzy nie dostają szansy, a jeśli już ją mają, to w klubach, które nie grają o wysokie cele. Wyjątkiem był Andrzej Kowal, który doprowadził Resovię do dobrych wyników…
– A i tak wszyscy narzekali. Byłem z Andrzejem w Resovii przez pięć lat i pamiętam, jak ludzie go krytykowali. Graliśmy pięć ligowych finałów z rzędu przypieczętowanych trzema mistrzostwami Polski. Oczekiwano jednak od nas, że będziemy wygrywać dwadzieścia meczów z rzędu. Całe środowisko siatkarskie, eksperci i kibice go "deptali", a on i tak dalej robił swoje. Był trenerem z żelaza. Ostatecznie kiedy Andrzej wygrywał, często umniejszano rangę tego sukcesu, narzekając na poziom ligi i mówiąc, że z taką drużyną każdy by to zrobił. Przyszedł kolejny sezon. Po dwóch, trzech porażkach negatywne opinie wracały, a wsparcia było niewiele. Mnie było przykro i żal. Andrzej to wszystko wytrzymywał mimo rosnącej presji i tego, że było mu jeszcze trudniej niż teraz mnie.

– Dlaczego?
– Bo jest z Rzeszowa, a na trybunach siedziała jego rodzina, znajomi. Zapewne ze dwadzieścia procent hali go znało. Ci ludzie musieli w pewnych momentach udowodnić, czy faktycznie są z Andrzejem. Rozumiem to. Po tym roku doskonale wiem, kto zdał egzamin i jest ze mną, a kto nie. Czas rozliczeń przyjdzie. Niezależnie od tego, jak to wszystko się skończy, prędzej czy później tak będzie. Prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie. To powiedzenie jest teraz dla mnie jednym z najbardziej aktualnych.

Całe szczęście mam fantastyczną rodzinę i są też ludzie, na których mogę polegać. Mało tego, dzwonią do mnie trenerzy z naszej ligi i dają zdrowego "kopa". Przekonałem się dzięki temu, że fajnie jest z kimś czasem pogadać. Zazwyczaj szkoleniowiec jest w tym wszystkim sam.

– Co pan myśli teraz o swoim życiu?
– Praca siedzi w głowie. Zdarzają się nieprzespane noce i to nie z powodu dzieci. Wiem skąd pochodzę, wiem, jakie są moje korzenie. W lidze jestem trzynaście lat. Widziałem i przeżyłem wiele. Mimo to każdy rok jest inny i co roku mam szansę zdobyć nowe doświadczenie. Życie jest jednak za krótkie i za piękne, żeby załamywać ręce.

Nie zamierzam odpuszczać i się poddać. Kiedy patrzę w lustro, jedyne czego chcę to iść dalej, walczyć i jestem gotowy na każdą wojnę, która mnie czeka – niezależnie od tego, czy to będzie mecz, czy jakakolwiek inna sytuacja, z którą przyjdzie nam się zmierzyć. Nie zamierzam przed nikim czy niczym uciekać. Presja i krytyka są normalne, ale trzeba wyjść im naprzeciw, spojrzeć w oczy i walczyć z podniesioną głową. Chcę móc sobie szczerze powiedzieć, że zrobiłem wszystko dla drużyny i klubu i zamierzam walczyć do ostatniej piłki. Wierzę że będzie ona zwycięska.

Czytaj też:
Adam Gorol o ewentualnym powiększeniu PlusLigi: rozgrywki powinny liczyć nie więcej niż czternaście drużyn
Cztery pożegnania z kadrą i samotność. Oskar Kaczmarczyk: dla polskiego środowiska szkoleniowiec to człowiek do kopania

Pracował w PlusLidze, teraz idzie do I ligi. "Zacząłem tęsknić"

Czytaj też

Mark Lebedew

Pracował w PlusLidze, teraz idzie do I ligi. "Zacząłem tęsknić"

Huber: nie patrzę na to, czy ktoś patrzy. Nie muszę nic udowadniać
Norbert Huber
Huber: nie patrzę na to, czy ktoś patrzy. Nie muszę nic udowadniać

Zobacz też
Hit transferowy z udziałem reprezentanta Polski!
W środku Bartosz Bednorz (fot. Getty)

Hit transferowy z udziałem reprezentanta Polski!

| Siatkówka / Rozgrywki Ligowe 
Skra ma nowego trenera. Legenda powróciła do Bełchatowa
Siatkarze PGE GiEK Skry Bełchatów (fot. Getty Images)

Skra ma nowego trenera. Legenda powróciła do Bełchatowa

| Siatkówka / Rozgrywki Ligowe 
Legenda zagra w polskiej lidze. Odsłaniamy kulisy transferu
Luciano De Cecco zagra w Steam Hemarpol Norwid Częstochowa (fot. Getty/PAP)
tylko u nas

Legenda zagra w polskiej lidze. Odsłaniamy kulisy transferu

| Siatkówka / Rozgrywki Ligowe 
Wielki hit w PlusLidze! Światowa gwiazda zagra w Polsce
Luciano De Cecco (z prawej) zagra w Norwidzie Częstochowa (fot. Getty).

Wielki hit w PlusLidze! Światowa gwiazda zagra w Polsce

| Siatkówka / Rozgrywki Ligowe 
Egzotyczny transfer beniaminka PlusLigi
Amirhossein Esfandiar (fot. Getty Images)

Egzotyczny transfer beniaminka PlusLigi

| Siatkówka / Rozgrywki Ligowe 
Rewolucja kadrowa Projektu Warszawa. Nowy zawodnik
Brandon Koppers (fot. PAP)

Rewolucja kadrowa Projektu Warszawa. Nowy zawodnik

| Siatkówka / Rozgrywki Ligowe 
Przebudowa Asseco Resovii trwa. Nowy transfer
Wiktor Nowak (fot. PAP)

Przebudowa Asseco Resovii trwa. Nowy transfer

| Siatkówka / Rozgrywki Ligowe 
Reprezentant Włoch w Polsce! Zagra dla 9-krotnych mistrzów kraju
Kamil Rychlicki (fot. Getty Images)

Reprezentant Włoch w Polsce! Zagra dla 9-krotnych mistrzów kraju

| Siatkówka / Rozgrywki Ligowe 
Hitowy transfer w PlusLidze
Erik Shoji (fot. Getty Images)

Hitowy transfer w PlusLidze

| Siatkówka / Rozgrywki Ligowe 
Wicemistrzynie Polski mają nowego trenera. To debiutant
Siatkarki ŁKS Commercecon (fot. PAP)

Wicemistrzynie Polski mają nowego trenera. To debiutant

| Siatkówka / Rozgrywki Ligowe 
Polecane
Najnowsze
PZPN działa wbrew FIFA. Efektem kompromitacja sędziego w 1. lidze
polecamy
PZPN działa wbrew FIFA. Efektem kompromitacja sędziego w 1. lidze
Fot. TVP
Rafał Rostkowski
| Piłka nożna / Betclic 1 Liga 
W tak prostej i przejrzystej sytuacji w meczu Odra Opole – GKS Tychy sędzia Marcin Szczerbowicz popełnił błąd (fot.PAP/TVPSPORT.PL)
Mistrz świata w skokach sprawdzi się w innym sporcie!
Timi Zajc (fot. Getty)
Mistrz świata w skokach sprawdzi się w innym sporcie!
| Skoki 
Sportowe historie – Mistrz. Alan Ważny [REPORTAŻ]
Alan Ważny (fot. TVP Sport)
Sportowe historie – Mistrz. Alan Ważny [REPORTAŻ]
| Tenis / ATP (mężczyźni) 
Najlepsze kolarki w Polsce! Sprawdź trasę, etapy i transmisje TdP kobiet
Tour de Pologne Women 2025 – trasa, etapy oraz plan transmisji w TVP (fot. langteam)
Najlepsze kolarki w Polsce! Sprawdź trasę, etapy i transmisje TdP kobiet
| Kolarstwo / Tour de Pologne 
Pogoń chce pobić rekord transferowy. Na radarze reprezentant
Piłkarze Pogoni Szczecin (fot. PAP/Marcin Gadomski)
Pogoń chce pobić rekord transferowy. Na radarze reprezentant
| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa 
To był nokaut! Pewne zwycięstwo polskich siatkarek na MŚ
Reprezentacja Polski siatkarek U21 (fot. Vol
To był nokaut! Pewne zwycięstwo polskich siatkarek na MŚ
| Siatkówka / Reprezentacja 
Przed polskimi siatkarzami kluczowy okres. Rozpoczęli przygotowania
Wilfredo Leon (z lewej) oraz Nikola Grbić, fot. Getty
Przed polskimi siatkarzami kluczowy okres. Rozpoczęli przygotowania
| Siatkówka / Reprezentacja 
Do góry