{{title}}
{{#author}} {{author.name}} / {{/author}} {{#image}}{{{lead}}}
{{#text_paragraph_standard}} {{#link}}Czytaj też:
{{link.title}}
{{{text}}}
{{#citation}}{{{citation.text}}}
Porażka VERVY i kontuzja reprezentanta Polski. "Martwię się o Damiana"
Sara Kalisz /
W sobotę VERVA Warszawa ORLEN Paliwa przegrała 1:3 z Asseco Resovią Rzeszów w PlusLidze. Kontuzji nabawił się Damian Wojtaszek, reprezentacyjny libero.
Sobotniego spotkania z Asseco Resovią Rzeszów zespół VERVY Warszawa ORLEN Paliwa nie zapamięta najlepiej. Nie chodzi tu wyłącznie o wynik i przegraną 1:3, ale przede wszystkim o kontuzję libero zespołu, Damiana Wojtaszka. W trzeciej partii przy stanie 23:17 na korzyść gości, reprezentant Polski próbował wybronić piłkę zaatakowaną przez Rafała Buszka. Upadł niefortunnie na plecy i przez dłuższy czas nie podnosił się z parkietu. Wstał, dokończył seta, jednak w kolejnym zastąpił go grający na pozycji przyjmującego Jan Fornal. Po tej sytuacji zespół nie był w stanie ustabilizować przyjęcia. Czwartą partię przegrał wysoko.
Wojna i olimpijskie złoto. Nikola Grbić: w okropnym momencie mieliśmy przywilej dać ludziom trochę radości
Przed VERVĄ trudny czas. W niedzielę wyjeżdża bowiem do Włoch, by w Modenie zagrać drugi turniej Ligi Mistrzów. W trzy dni, od wtorku, mierzyć się będzie kolejno z Knack Roeselare, Leo Shoes Modena oraz Kuzbassem Kemerowo. W pierwszych starciach pokonała zespoły z Belgii i Rosji, co dało jej drugie miejsce w grupie i szanse na awans. Żeby o nim myśleć, zespół musi jednak wygrywać. To bez jednego z najlepszych polskich libero będzie bardzo trudne.
"W tym momencie plecy bardzo go bolą"
— Nie wiemy jeszcze co z Damianem — powiedział w TVPSPORT.PL bezpośrednio po spotkaniu trener VERVY Warszawa ORLEN Paliwa, Andrea Anastasi. — Przed nami testy na covid przed Ligą Mistrzów. Zaraz pojedziemy zrobić rezonans magnetyczny. W tym momencie plecy bardzo go bolą — przyznał włoski szkoleniowiec.
Problemy zespołu z Warszawy na tym się nie kończą. Zespół bowiem nie tylko ma zmagającego się z bólem libero. Kłopotem jest też to, że nie ma na jego pozycji zmiennika. — Granie na europejskich parkietach bez libero to wyzwanie. Plecy go bolą, ale mam nadzieję, że to tylko wewnętrzny ucisk. W niedzielę będziemy wszystko wiedzieć. W tej chwili martwię się Damiana, nawet nie o testy na koronawirusa. Chcieliśmy zaprezentować się jak najlepiej w Lidze Mistrzów pod odpadnięciu z Pucharu Polski. Zobaczymy, jak to się wszystko poukłada. Ten sezon jest dla nas bardzo trudny — dodał Andrea Anastasi.
Ponadto, zespół zmaga się z problemami na innych pozycjach. Do gry po urazie wrócił Igor Grobelny. Nie dostał jednak zbyt wiele czasu na boisku. — W sobotnim meczu pozwoliłem też grać Arturowi Szalpukowi, który dobrze trenował przez cały tydzień. Co do Igora, w piątek odbył trening już bez bólu i powiedział, że jest gotowy. Bałem się trochę o niego, ale nie skarżył się na ponowny ból mięśniowy. Nadal mam tylko dwóch środkowych. Kuba Kowalczyk ma się dobrze, ale jeszcze prawie z nami nie trenował — przyznał.
Ile treningów przyjmujący-zmiennik odbył jako libero? "Chyba żadnego"
Jaki jest plan B na ewentualną nieobecność Damiana Wojtaszka we Włoszech? — Myślę, że zagra Janek Fornal, choć do tej pory nie musiałem się nad tym zastanawiać — zakończył szkoleniowiec. Co na to sam przyjmujący? — Trudno mi powiedzieć, czy jestem gotowy. Bez Damiana może być nam troszkę cieżko. Zobaczymy, jak sytuacja się potoczy. Mam nadzieję, że to tylko lekkie naciągnięcie pleców i wróci do nas na rozgrywki Ligi Mistrzów. Za niedługo też play-off w PlusLidze. Jest filarem naszego przyjęcia — podsumował sam Fornal. Ile treningów odbył jako libero? — Chyba żadnego. Coś w tym sezonie było przez to, że Damian miał drobne problem z kolanem. Po kwarantannie trener powiedział mi, bym bronił w "piątce" i przyjmował z maszyny, bym był przygotowany na sytuację, kiedy libero nie będzie mógł grać — zakończył przyjmujący.
Czytaj też:
Adam Gorol o ewentualnym powiększeniu PlusLigi: rozgrywki powinny liczyć nie więcej niż czternaście drużyn
Cztery pożegnania z kadrą i samotność. Oskar Kaczmarczyk: dla polskiego środowiska szkoleniowiec to człowiek do kopania