Jakub Moder i Michał Karbownik wciąż nie zadebiutowali w Brighton & Hove Albion. Sobotnie starcie przeciwko Burnley obserwowali jednak z ławki rezerwowych. Podobnie jak wygrany mecz z Liverpoolem w środku tygodnia. Choć znaleźli się już w kadrze meczowej, to od pierwszej jedenastki w Premier League dzieli ich nadal bardzo wiele. Tak przynajmniej uważa Brian Owen, dziennikarz "The Argus", zajmujący się klubem z The Amex.
Reprezentanci Polski dołączyli do zespołu Grahama Pottera jeszcze w letnim okienku transferowym. Na Wyspy Brytyjskie przenieśli się jednak dopiero zimą. Obaj byli wypożyczeni do swoich macierzystych klubów, w których nadal mieli zbierać doświadczenie.
– Fani Brighton śledzili mecze Modera w reprezentacji Polski i w Lidze Europy. Wiedzieli, że przyjdzie do klubu w styczniu, więc chcieli się mu dobrze przyjrzeć – twierdzi w rozmowie z TVPSPORT.PL Owen. – Nie spodziewali się, że zimą na Wyspach zamelduje się także Karbownik. Początkowo miał przecież przyjść latem – dodał.
Choć bardziej oczekiwanym z dwójki Polaków był środkowy pomocnik, to potencjalny wahadłowy znalazł się na początku pobytu w Premier League w korzystniejszej sytuacji. – Obaj wskoczyli już do kadry meczowej zespołu. Pozycja Karbownika wydaje się być jednak lepsza. Podstawowy lewy wahadłowy – Solly March – doznał urazu i jedynym konkurentem do gry na tej pozycji jest Dan Burn – uważa Owen.
19-latek, po dobrym debiutanckim sezonie w PKO Ekstraklasie, w Legii Warszawa szykowany był do powrotu na pozycję środkowego pomocnika. W Brighton widzą go jednak na pozycji, na której znakomicie radził sobie jeszcze pod wodzą Aleksandara Vukovicia.
– Karbownik, dzięki swojej uniwersalności, idealnie pasuje do koncepcji Pottera. Tym bardziej, że może grać na wahadle. Szybkich zawodników o takiej charakterystyce jest niewielu, więc jeśli trener dostrzegł w nim cechy potrzebne do gry akurat na boku obrony, to z pewnością będzie chciał go rozwijać właśnie w tym kierunku – stwierdził dziennikarz "The Argus".
Uniwersalność to w przypadku Karbownika słowo klucz. Młody reprezentant Polski może zagrać bowiem zarówno w środku pola, jak i na obu bokach obrony. Ta elastyczność sprawia, że to on jest dziś bliżej debiutu w Brighton & Hove Albion.
– Tydzień temu powiedziałbym, że jako pierwszy zadebiutuje Moder. Dziś sytuacja zmieniła się jednak na tyle, że bliżej występu jest Karbownik. Kontuzja Marcha sprawia, że musi rywalizować tylko z Burnem. Moder jest w znacznie trudniejszym położeniu, bo środek pola jest najmocniejszą formacją Brighton – twierdzi Owen.
Jak na razie obaj Polacy znaleźli się w pierwszej kadrze zespołu. Od występu w Premier League wciąż dzieli ich jednak bardzo daleka droga. – Brighton w ostatnich meczach grał znacznie lepiej, niż na początku sezonu. Jeśli drużyna utrzyma taką formę, a wszyscy gracze z pierwszej jedenastki będą zdrowi, to ani Karbownik, ani Moder, nie zbliżą się nawet do podstawowego składu na mecze ligowe – uważa Owen.
– Mecz FA Cup z Leicester wydaje się być więc idealną okazją do tego, by choć jeden z nich zadebiutował w barwach Brighton & Hove Albion. Obaj ciężko pracują na treningach. To, że nie grają, nie znaczy, że się nie rozwijają. Potter od początku narzuca zawodnikom wysoką intensywność, do której ci muszą się dostosować. A trzeba wziąć pod uwagę fakt, że zarówno Karbownik, jak i Moder, do zespołu dołączyli po problemach zdrowotnych – dodał.
Choć Moder wydaje się w tej chwili być dalej od debiutu, to w Brighton wszyscy liczą na jego umiejętności. – Jeśli dobrze czuje się z piłką przy nodze i potrafi szybko transportować ją w różne sektory, to prędzej czy później sprawdzi się w Brighton. Te wartości są kluczowe dla pomocników w drużynach Pottera – twierdzi Owen.
– Brighton postrzega dziś Modera i Karbownika, jako obiecujących zawodników, a nie graczy gotowych do walki o pierwszy skład. Obaj, jak na standardy Premier League, byli stosunkowo niedrodzy. Klub nie poniósł więc zbyt wielkiego ryzyka finansowego, ściągając ich do zespołu – dodaje brytyjski dziennikarz.
Taka strategia od kilku lat przyświeca drużynie z The Amex. – Klub musi wyszukiwać talenty, bo po prostu nie jest w stanie konkurować z potentatami Premier League. W ostatnich trzech czy czterech latach do klubu dołączyło wielu utalentowanych zawodników. Niektórzy z nich nie rozwinęli się jednak tak, jak tego oczekiwano. Mathias Normann, Anders Dreyer czy Alex Mateju musieli odejść, a inni – Tudor Baluta, Jan Mlakar czy Viktor Gyokeres trafili na wypożyczenia – przypomina Owen.
– Były jednak i pozytywne przykłady. Pierwszym z nich jest oczywiście Tariq Lamptey, który trafił do Brighton rozgrywając wcześniej w Chelsea zaledwie jeden mecz. Drugim jest Alexis Mac Allister, który został ściągnięty z Argentyny. Najpierw trafił na wypożyczenie, a teraz zaczyna błyszczeć – uważa redaktor "The Argus". Polacy mogą podążyć podobną drogą. Tym bardziej, że w Brighton jest to już sprawdzony model.
W tej chwili zarówno Karbownik, jak i Moder, łapią się jednak do kadry meczowej i być może w najbliższych tygodniach zadebiutują na brytyjskich boiskach. Jeśli jednak żaden z nich nie pojawi się na placu w spotkaniu Pucharu Anglii przeciwko Leicester, to być może trzeba będzie zacząć bić na alarm.
Tym bardziej, że kilka lat temu – w barwach rzeczonych Lisów – Bartosz Kapustka przeżywał to samo. Choć znalazł się w kadrze na mecz Premier League aż ośmiokrotnie, to ani razu nie pojawił się na boisku. Debiutu po długim oczekiwaniu doczekał się za to Jan Bednarek. Pozostaje mieć nadzieję, że Moder i Karbownik pójdą w jego ślady.