FA Cup. Pechowy debiut Jakuba Modera i Michała Karbownika. Leicester lepszy od Brighton

Jak zagrali Polacy?

W środowy wieczór Michał Karbownik i Jakub Moder zagrali po raz pierwszy w barwach Brighton & Hove Albion. Obaj na boisko wybiegli w podstawowym składzie. Były piłkarz Legii Warszawa zagrał na prawym wahadle, a gracz Lecha Poznań był środkowym pomocnikiem ustawionym najbliżej lewego skrzydła.

Od początku meczu więcej pracy miał właśnie Moder. Leicester starało się przedrzeć środkiem pola, korzystając z eksperymentalnego ustawienia Brighton. W kolejnych minutach uruchomił się także Karbownik. Grał odważnie, szukając kombinacji z partnerami. Kilka razy popełnił jednak proste błędy, zagrywając wprost do rywali. Tego samego nie można było powiedzieć o podaniach Modera. Te zazwyczaj były w punkt. Szybkie i celne.

Obaj Polacy zaprezentowali się w środowy wieczór z niezłej strony. Świadczyć może o tym fakt, że na murawie spędzili dziewięćdziesiąt minut. A warto zaznaczyć, że grali z trzecią najlepszą drużyną tego sezonu Premier League.

Jakub Moder, OCENA TVPSPORT.PL: 6/10

Michał Karbownik, OCENA TVPSPORT.PL: 6/10

Jak padł gol?

1:0 (90+4') – gospodarze wykonali ostatni rzut rożny w meczu. Zrobili to na tyle sprytnie, że zaskoczyli wciąż ustawiających się we własnej "szesnastce" gości. Kelechi Iheanacho znalazł się sam w polu bramkowym i to do niego została zagrana piłka. Nigeryjczyk z najbliższej odległości pokonał Christiana Waltona, zapewniając Leicester awans do ćwierćfinału FA Cup.

Corner taken quickly...

Iheanachoooo 💥#EmiratesFACup @LCFC pic.twitter.com/lg8PouEUJB

— Emirates FA Cup (@EmiratesFACup) February 10, 2021

Jak jeszcze mogły paść gole?

65' – Percy Tau dograł piłkę do Andiego Zeqiriego, który znalazł się w sytuacji sam na sam. Sprytnie przelobował Danny'ego Warda, trafiając do bramki. Był jednak na spalonym, więc gol nie został uznany.
67' – minutę później do bramki trafiło też Leicester. Po ogromnym zamieszaniu w polu karnym Brighton gola strzelił Cengiz Under. W poprzedniej fazie akcji na spalonym był jednak Kelechi Iheanacho, więc Mike Dean nie mógł uznać i tego trafienia.