Zwyciężył w pierwszym w historii konkursie Pucharu Świata w Zakopanem, zajął tamtej zimy trzecie miejsce w klasyfikacji generalnej. Jego kariera nie trwała jednak długo – przerwał ją ból nie do wytrzymania. Umierał w ubóstwie, ciężko schorowany, ale jak to twardy góral, na nic się nie skarżył. 12 listopada przypada 12. rocznica śmierci Stanisława Bobaka.
W sezonie 2000/01 rywalom odlatywał Adam Małysz. Jako pierwszy Polak sięgnął po Kryształową Kulę. Ale tym pierwszym, który kończył zimę na pucharowym podium był Bobak. I dokonał tego w premierowej edycji Pucharu Świata. Jak na dzisiejsze czasy, mocno ekscentrycznej. Z inauguracją w Cortinie d'Ampezzo i finałem w Szczyrbskim Plesie, bez Willingen, Ruki czy Lillehammer, gdzie obecnie skoczkowie zaglądają rokrocznie.
Osiągnięciami – przynajmniej tymi mierzonymi w medalach – nie dorównał najsłynniejszym, wielkiemu imiennikowi Marusarzowi, Wojciechowi Fortunie, Piotrowi Fijasowi (brązowy medalista mistrzostw świata w lotach, wieloletni rekordzista świata), nie wspominając nawet o Małyszu czy Kamilu Stochu, którzy rzucili wyzwanie najwybitniejszym w tej konkurencji. Przez wielu zapomniany, schorowany, umierający w ubóstwie. To historia Stanisława Bobaka, pierwszego Polaka, który wygrał konkurs Pucharu Świata. Pierwszego, który dokonał tego w Zakopanem. I pierwszego, który kończył sezon wśród trzech najlepiej punktujących.