{{title}}
{{#author}} {{author.name}} / {{/author}} {{#image}}{{{lead}}}
{{#text_paragraph_standard}} {{#link}}Czytaj też:
{{link.title}}
{{{text}}}
{{#citation}}{{{citation.text}}}
PŚ w Zakopanem. Simon Ammann: nadal czuję radość ze skakania
Filip Kołodziejski /
Simon Ammann zjadł zęby na startach w Pucharze Świata. Wygrał niemal wszystko. Nadal ma ambitne plany związane z igrzyskami olimpijskimi w Pekinie. Szwajcar w rozmowie z TVPSPORT.PL opowiada o korektach, które wprowadził w ostatnich tygodniach i nastawieniu podczas startów w czasie pandemii.
Pobierz nową aplikację mobilną TVP Sport. Dostęp do sportu 24/7!
Czytaj też:

Halvor Egner Granerud zrównał się z Adamem Małyszem. "To jest surrealne, on był moim idolem"
Ma 39 lat i ciągle mu mało. Wygrał niemal wszystko. Do pełni szczęścia brakuje triumfu w Turnieju Czterech Skoczni, ale nadal w to wierzy. "Odrodzenie" legendarnego szwajcarskiego skoczka nastąpiło w sezonie 2020/2021 podczas... Pucharu Kontynentalnego w Innsbrucku. Po raz kolejny poczuł smak zwycięstwa. Odbierał nagrodę z uśmiechem od ucha do ucha. W głowie pojawiła się myśl, że po raz kolejny może uda się wskoczyć na podium w Pucharze Świata. W rozmowie z TVPSPORT.PL podkreślił, że nadal czuje radość ze skakania. – Próbuję utrzymywać ten poziom. Czuję się pewnie, ale cały czas jest coś do poprawy. Nie można się zatrzymywać – mówił.
Simon Ammann: cały czas jest coś do poprawy
Jedną z głównych kwestii, które zdecydowały o osiąganiu wyraźnie lepszych rezultatów, była zmiana dotycząca obuwia. – Wprowadziliśmy drobne korekty. Nie było dużo czasu, ale przyniosło to zamierzone efekty. Różnica jest znacząca. Nie zmienia to jednak faktu, że zdarzają się pojedyncze gorsze skoki. W Zakopanem czuję się dobrze. Nie jest to mimo wszystko moja ulubiona skocznia. Jest bardzo zdradliwa. Mam nadzieję, że z każdym kolejnym skokiem w tym sezonie będzie coraz lepiej. Możliwe, że to był mój ostatni start w Zakopanem, ale bardzo chciałbym wrócić do Polski za rok, kiedy będą kibice na trybunach. Bardzo brakuje tej atmosfery – kontynuował.
– Sezon jest bardzo specyficzny. Pozostaję jednak optymistą. Szukam pozytywnych stron. Mamy na przykład więcej miejsca na rozgrzewkę w niektórych miejscach! Wierzę, że za rok wszystko wróci do normy i znowu poczujemy doping – podkreślił.
Czterokrotny mistrz olimpijski nie mógł być zadowolony z początkowych startów. Zajmował odległe pozycje. Na pierwsze punkty PŚ czekał aż do występu w Willingen. Wtedy zajął 12. miejsce. Najwyżej uplasował się dzień później – 9. pozycja. W stolicy polskich Tatr nie zachwycał w konkursach, choć kwalifikacje zakończył na 4. lokacie. – Początek sezonu był dla mnie bardzo wymagający. Nie mogłem odnaleźć motywacji. Trudno mi się było zebrać do treningów. Na szczęście moja kondycja fizyczna poprawiała się na bieżąco. Dużo nad tym myślałem. Podjąłem decyzję, że dopóki będą mnie "niosły" nogi, będę startował. Trudno to pojąć, ale niekiedy wystarczy chwila, a skoki zaczynają być zdecydowanie lepsze – przekazał Ammann.
Wszystko wskazuje na to, że Szwajcar pożegna się ze skoczniami po igrzyskach olimpijskich w Pekinie. Nie można jednak wykluczyć innej opcji. Cały czas pozostawia sobie furtkę. – Na 99 procent koniec kariery nastąpi po igrzyskach – mówił. Wiele będzie zależało od nastawienia psychicznego i prezentowanej formy.
– Trudno pozostawać bez formy w czasach pandemii. Zawodnicy, którzy odnoszą sukcesy, lepiej radzą sobie z tą sytuacją, bo niosą ich wyniki. A jeśli się nie udaje? Zostajesz sam, bez fanów i bez możliwości porozmawiania z kimkolwiek – stwierdził kilkanaście dni temu w rozmowie z dziennikarzami serwisu blick.ch. 39-latek cały czas wyznacza sobie kolejne cele. Nie rezygnuje z marzeń. Myśli o zdobyciu kolejnego olimpijskiego medalu.
Na tę chwilę Szwajcar zajmuje 38. miejsce w klasyfikacji generalnej PŚ. Zdobył 77 punktów w 14 występach.