16 lut 2021 | Inne

Alpejskie MŚ: Maryna Gąsienica-Daniel w czołowej ósemce giganta równoległego. Walka o czwórkę przegrana

Maryna Gąsienica-Daniel (fot. PAP/EPA) — Maryna Gąsienica-Daniel (fot. PAP)

Maryna Gąsienica-Daniel była o krok od awansu do czołowej czwórki mistrzostw świata w slalomie gigancie równoległym. W 1/8 finału Polka wygrała z Estelle Alphand i o awans do czołowej czwórki walczyła z Kathariną Liensberger. W pierwszym przejeździe wygrała, lecz na trudniejszej niebieskiej trasie straciła ponad 0,5 sekundy i odpadła w ćwierćfinale. Polka została sklasyfikowana na ósmym miejscu. To i tak najlepszy wynik biało-czerwonych na MŚ od 1985 roku! Złoty medal ex aequo wywalczyły Marta Bassino i Liensberger.

DALSZĄ CZĘŚĆ PRZECZYTASZ POD REKLAMĄ

"Marynomania? Wolę Małyszomanię!". Poznajcie nadzieję MŚ

Czytaj też

Maryna Gąsienica-Daniel - jakie ma szanse na medal

"Marynomania? Wolę Małyszomanię!". Poznajcie nadzieję MŚ

Rozgrywane rano eliminacje slalomu giganta równoległego przyniosły niespodziewane rozstrzygnięcia. Na tej fazie zawodów z medalowymi szansami pożegnały się Petra Vlhova, Lara Gut-Behrami czy Sara Hector. Maryna Gąsienica-Daniel miała czwarty czas przejazdu i w pierwszej rundzie mierzyła się z reprezentującą Szwecję Estelle Alphand.

W obecnym sezonie Pucharu Świata Polka w jedynych zawodach w parallelu była dziewiąta w Lech/Zuers. – Na parallel składa się dużo rzeczy. Dobra jazda jest najważniejsza, ale musisz mieć dużo szczęścia. Czasem zdarzy się, że ktoś się wywróci i przechodzisz dalej, czasem idealnie pasuje ci ustawienie trasy i jesteś nie do pobicia. To zupełnie inna zabawa niż slalom gigant – przyznawała przed mistrzostwami nasza zawodniczka.

Zanim jednak Polka zmierzyła się z córką słynnego francuskiego narciarza, Luca Alphanda, na trasie pojawiły się zwyciężczyni kwalifikacji, Wendy Holdener oraz Nina O’Brien. Faworytka wygrała pierwszy przejazd o 0,28 sekundy. Tym razem jednak liczyły się dwa przejazdy. Różnicy na niebieskich i czerwonych bramkach były więc niwelowane.

Chwilę później jedna z faworytek, Paula Moltzan uległa o 0,5 sekundy Stephanie Brunner. Taką samą przewagę nad Alphand w pierwszym przejeździe osiągnęła Maryna! To w slalomie gigancie równoległym maksymalna przewaga, jaką można wypracować. Wszystkie straty powyżej 0,50 sekundy wyrównywane są właśnie do tego wyniku. Z takim opóźnieniem otwiera się później bramka w drugim przejeździe. Ma to zapewnić większe emocje. Polka była o drugi solidny przejazd od awansu do czołowej ósemki. Wystarczyło dojechać do mety przed Szwedką.

Alphand ruszyła ze stratą pół sekundy, ale jechała czerwoną trasą, która wydawała się nieco łatwiejsza. Na nic się to zdało. To Polka dotarła do mety jako pierwsza, z przewagą 0,09 sekundy i cieszyła się z awansu do czołowej ósemki MŚ. Rywalką Polki w walce o strefę medalową była Katharina Liensberger z Austrii. W eliminacjach zawodniczka ta miała piąty czas zmagań.

O tym, że niebieski tor jest znacznie trudniejszy, przekonała się Stephanie Brunner. Austriaczka mimo przewagi 0,50 sekundy nad Paulą Moltzan przegrała z Amerykanką o 0,14. Do dalszej rywalizacji trafiły także: Wendy Holdener, Tina Robnik, Tessa Worley, Federica Brignone i Marta Bassino.

"Marynomania? Wolę Małyszomanię!". Poznajcie nadzieję MŚ

Czytaj też

"Marynomania? Wolę Małyszomanię!". Poznajcie nadzieję MŚ

"Marynomania? Wolę Małyszomanię". Poznajcie Marynę Gąsienicę-Daniel!

"Marynomania? Wolę Małyszomanię". Poznajcie Marynę Gąsienicę-Daniel!

Ćwierćfinały rozpoczęły się od starcia Moltzan z Holdener. Amerykanka znów zaczęła od straty pół sekundy. Maryna Gąsienica-Daniel zaczęła na czerwonych bramkach i znów zrobiła półsekundową przewagę nad rywalką. Kluczowe było utrzymanie przewagi na niebieskiej trasie – dużo trudniejszej od czerwonej. O tym, że była wiele trudniejsza, wskazywały czasy wszytskich zawodniczek na niej rywalizujących. Również Tessa Worley i Marta Bassino traciły do rywalek pół sekundy.

Niestety, przewidywania okazały się słuszne. Niebieska trasa okazała się wiele trudniejsza dla wszystkich. Przewaga pół sekundy była zbyt mała dla wszystkich zawodniczek. Maryna Gąsienica-Daniel przegrała z Kathariną Liensberger o 0,45 sekundy. Gdyby jednak czas w pierwszym przejeździe liczony był normalnie, a nieuśredniany do 0,5 sekundy straty, różnica ta byłaby dużo mniejsza. Do półfinałów awansowały Paula Moltzan, Katherina Liensberger, Tessa Worley i Marta Bassino.

W półfinale rywalka Polki trafiła na Amerykankę. I pokonała ją w obu przejazdach. Tessa Worley i Marta Bassino dojechały z tym samym czasem, lecz zgodnie z zasadami awansowała zawodniczka z lepszą sumą dotychczasowych czasów. Te nieco bardziej wyśrubowała Włoszka. Pewnym był więc pierwszy medal dla gospodarzy imprezy.

Finał na niebieskich bramkach rozpoczęła Bassino – i zgodnie z przewidywaniami straciła 0,5 sekundy. Wcale nie sprawiało to, że nie ma już szans. Tak też się stało. Obie panie dojechały z identycznym czasem. To premiowało szybszą w drugim przejeździe Bassino. Włoszka ledwie przebrnęła eliminacje, a potem skończyło się to złotem. Druga była Liensberger, trzecia Worley.

Polka została sklasyfikowana na 8. miejscu. To i tak historyczny sukces. Takich emocji na mistrzostwach świata w narciarstwie alpejskim nie przeżywaliśmy od dawna. I za to należy Marynie podziękować.