{{title}}
{{#author}} {{author.name}} / {{/author}} {{#image}}{{{lead}}}
{{#text_paragraph_standard}} {{#link}}Czytaj też:
{{link.title}}
{{{text}}}
{{#citation}}{{{citation.text}}}
Zbigniew Boniek: nawet po porażce nie pomyślę, że z Jurkiem byśmy wygrali

Od kilku tygodni trenerem reprezentacji Polski jest Paulo Sousa. Zbigniew Boniek, który podjął decyzję o zwolnieniu Jerzego Brzęczka, nie żałuje jej. – Obserwowałem ten zespół ponad dwa lata i doszedłem do wniosku, że potrzebuje zmiany selekcjonera – przyznał w rozmowie z "Przeglądem Sportowym".
"Jesteś dumą narodu". Paulo Sousa gratuluje Robertowi Lewandowskiemu
To była decyzja, która zaskoczyła wszystkich. Wydawało się, że pokłady zaufania Bońka do Brzęczka są ogromne, a tymczasem szef polskiej federacji w pojedynkę uznał, że zmiana selekcjonera przyniesie więcej pożytku drużynie i rozstał się z byłym trenerem Wisły Płock. Teraz utrzymuje już, że bez względu na okoliczności kolejnej roszady na tym stanowisku nie przeprowadzi.
– Z całą odpowiedzialnością mówię, że nawet jeśli Polska przegra jakiś mecz, nie będzie ani jednego takiego momentu, w którym pomyślę: "Gdyby był Jurek, to byśmy wygrali". Nie będzie takiego dnia ani meczu, po którym powiem: "Gdyby nie zmiana selekcjonera, wynik byłby lepszy". I to nie jest afront wobec Jurka. Obserwowałem ten zespół ponad dwa lata i doszedłem do wniosku, że potrzebuje zmiany selekcjonera – przyznał w rozmowie z "Przeglądem Sportowym".
W zespole wciąż są jednak zawodnicy, którzy od dawna mają problem z regularnymi występami i ich forma może pozostawiać wiele do życzenia. Jednym z nich jest Kamil Grosicki. – Mam słabość do Grosickiego, ale w reprezentacji muszą występować zawodnicy będący w formie i grający na co dzień. Nie znaczy, że w każdym meczu od pierwszej do ostatniej minuty, ale przynajmniej wchodzić na boisko, być zmienianym. Kamil nie gra i to mnie smuci, bo w ten sposób oddala się od projektu kadra 2020/21 – dodał Boniek.
A jakie oczekiwania ma przed zbliżającymi się mistrzostwami Europy? – Euro to turniej jak wieczór w dyskotece. Dla jednych kończy się przed północą, nim prawdziwa zabawa się rozkręci, ale dla najwytrwalszych i najlepiej rozkładających siły może potrwać do szóstej rano. Jak nie wyjdziemy z grupy, będziemy żałować, że bawią się bez nas – podsumował.