| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa
Postawa Lecha Poznań to jedno z największych rozczarowań sezonu 2020/21 w PKO Ekstraklasie. Aktualny wicemistrz Polski nie wygrał sześciu meczów z rzędu w lidze. Okazją do przełamania będzie niedzielny ze Śląskiem Wrocław. Wychowanek Lecha Piotr Reiss jest rozgoryczony postawą swojego byłego klubu. Chwali natomiast drugi zespół z Poznania – Wartę.
Jakub Ptak, TVPSPORT.PL: – Jakie słowo przychodzi panu do głowy, gdy myśli pan o ostatnich meczach Lecha? Słabość? Bezradność?
Piotr Reiss: – Sam nie wiem jak to ująć, bo aż żal na to patrzeć. Mecz w Płocku był kompletnie słabym, wręcz żenującym występem lechitów. Trener Radosław Sobolewski bardzo dobrze przygotował się taktycznie. Wisła wyszła wysokim pressingiem i Lech zwariował. Dziwię się, że zespół, który w miarę dawał sobie radę z większymi markami w Lidze Europy, nagle stał się drużyną, której nikt się nie boi. Pokazał to już mecz w Sosnowcu z Radomiakiem, gdzie Kolejorz ledwie sobie poradził i szczęśliwie wygrał. Lech jest w dołku i sztuką będzie go z tego dołka wyciągnąć. Gdzie leży problem? Nie mam pojęcia. Tylu ludzi pracuje w tym klubie i myślę, że wszyscy powinni zrobić analizę tego problemu.
– W ciągu kilku miesięcy Lech z drużyny, która grała najładniejszy futbol w Polsce, stała się najbardziej przewidywalną. W którym momencie to wszystko się popsuło?
– Myślę, że zaczęło się to w momencie, gdy Dariusz Żuraw zaczął zbyt mocno rotować składem. Nie wiem, z czego to wynikało, czy np. zawodnicy narzekali, że są zmęczeni. Nie jestem tak blisko klubu, żeby mieć takie informacje, natomiast w momencie rozpoczęcia rotacji pojawiły się problemy. W Lizbonie w spotkaniu z Benficą trener wystawił zaskakujący skład bez najlepszych zawodników. Nie rozumiem tego. Najpierw cieszymy się, że awansowaliśmy do Ligi Europy. Uważamy to za wielki sukces i cieszymy się jak dzieci, chociaż dla mnie przy tylu drużynach w fazie grupowej to żaden sukces. Mimo to później na mecz z silnym rywalem wystawiamy rezerwowy skład. Chyba nie o to chodzi w piłce. Od tego momentu wszystko zaczęło się mieszać. Lech gubił punkty i przestał wygrywać. Dzisiaj jest zespołem, który każdy może pokonać i nikt się go nie boi.
– Trener Żuraw podkreśla za każdym razem, że jego sposobem na wyjście z tego kryzysu jest ciężka praca. Zgadza się pan z tym?
– Na pewno nie jest to oryginalne podejście. Trener Żuraw nie powiedział nic, co mogłoby mnie zaskoczyć, chociaż przypuszczam, że większość szkoleniowców mówiłoby to samo. Są jednak tacy trenerzy z jajem lub silną osobowością, którzy potrafią zaskoczyć. Nie wiem, na czym ma polegać ciężka praca, bo to może oznaczać cokolwiek – pompowanie na siłowni, bieganie po lesie itd. Nie będę Lechowi podpowiadał konkretnych rozwiązań, bo jestem tylko kibicem. Jeśli trener poprosiłby mnie o pomoc, to chętnie pomógłbym, ale nie o to tu chodzi. Sztab szkoleniowy jest na tyle rozbudowany, że będzie wiedział, co z tym zrobić.
– Gdzie zatem w pierwszej kolejności szukać rzeczy do poprawy?
– Wydaje mi się, że w tym momencie należy zrobić wszystko, by ten zespół znów zaczął grać na odpowiednim poziomie. Zawodnicy ponownie muszą uwierzyć w siebie, no i być zdrowi, bo czasami kontuzje są efektem fizycznego i psychicznego nastawienia. Wiele osób tłumaczy się urazami czołowych zawodników, lecz gdy byli zdrowi, to czasem sadzano ich na ławce. To nie jest dla mnie wymówka.
– Na poznańskich ulicach kibice wyrazili niezadowolenie z pracy trenera Żurawia, ale również władz Lecha i dyrektora sportowego Tomasza Rząsy. Skupmy się na szkoleniowcu. Czy zmiana na tym stanowisku w obecnej sytuacji to dobre rozwiązanie?
– Dariusz Żuraw jest jedną osobą, natomiast na obecne wyniki pracuje cały sztab szkoleniowy. Sama zmiana jednego trenera nic nie da. Czy on jest winny tej sytuacji? Na pewno w dużym stopniu, bo to on powinien być liderem tego zespołu. Nie sądzę jednak, że zwolnienie Żurawia odmieni Lecha. Jeśli nie ma odpowiednich kandydatów na jego miejsce, to ta zmiana nie ma sensu. Trudno bowiem znaleźć dostępnego trenera na rynku, który mógłby wyprowadzić klub z dołka. Zmiana dla zmiany, pod wpływem emocji, spowoduje, że podobną sytuację będziemy mieć za rok czy dwa lata.
– Obecnie Lech ma tylko pięć punktów przewagi nad ostatnią w lidze Stalą Mielec. Nikt chyba nadal nie bierze tego rozwiązania na poważnie, ale czy według pana aktualny wicemistrz Polski może się obawiać o utrzymanie?
– Gdy na początku sezonu wypowiadałem się o poznańskich zespołach to podkreślałem, że Warta będzie miała łatwiej, bo z ligi spada tylko jeden klub. Dzisiaj muszę się z tych słów wycofać i przyznać, że regulamin działa obecnie na korzyść Lecha. Gdyby w tym sezonie spadały z ligi trzy zespoły, to Kolejorz byłby w bardzo trudnej sytuacji. Zdajemy sobie też sprawę z tego, że gdy Lech był pod presją, to nie potrafił zwyciężać. Cieszę się więc, że spada tylko jedna drużyna, bo to pomoże im wyjść z tego obronną ręką.
– Lech dołuje, natomiast drugi poznański klub jest w formie. Warta w 2021 roku nie przegrała jeszcze meczu w lidze. Jak pan ocenia postawę swojego byłego klubu?
– Warta bardzo mnie zaskoczyła. To klub z najniższym budżetem w lidze, ale zbudował bardzo ciekawy zespół. Jest niezwykle silny jako monolit. Gdy ktoś jest w Warcie słabszy pod względem umiejętności piłkarskich, to nadrabia to olbrzymią walecznością i pracą na rzecz zespołu. Serce się cieszy, gdy widzi się chłopaków grających tak ambitnie, z ogromną wolą walki i poświęceniem. Bardzo szanuję trenera Piotra Tworka, który wykonuje naprawdę wielką i ciekawą pracę. To szkoleniowiec z dużymi perspektywami i być może w przyszłości poprowadzi drużyny z najwyższej ligowej półki. Znajdując się w danym miejscu, potrafi się odpowiednio dostosować do potencjału, który posiada. Trener Tworek wyciska z Warty wszystko, co może.
– Gdyby można było przenieść pewne cechy z Warty do Lecha, to co by to było?
– Przede wszystkim charyzma i osobowość, bo dziś tego najbardziej brakuje Lechowi. Gdy zespół gra słabo, to nie ma nikogo, kto potrafiłby skonsolidować drużynę i poprowadzić ją do zwycięstwa. Od wielu lat mówi się, że w Lechu brakuje silnych charakterów. Ściągnięto teraz Bartka Salamona, który może być taką osobowością w szatni. Zobaczymy, jak to się rozwinie. Na razie ubolewam, że obecnie w klubie nie ma piłkarza, który oddałby za niego wszystko. Nie mówię tu o młodych zawodnikach, od których nie można jeszcze tego wymagać. Po prostu nie ma gracza, który gdyby nie pieniądze, to grałby dla Lecha z serca.
– Już za niespełna tydzień derby Poznania. Kto w obecnej sytuacji będzie faworytem tego spotkania?
– Trochę się z tego żartuje, ale być może po wielu latach Warta będzie faworytem w meczu z Lechem. Takich czasów dożyliśmy.