{{title}}
{{#author}} {{author.name}} / {{/author}} {{#image}}{{{lead}}}
{{#text_paragraph_standard}} {{#link}}Czytaj też:
{{link.title}}
{{{text}}}
{{#citation}}{{{citation.text}}}
Michniewicz krytykuje boisko. "To był Kartofel Plac przy Łazienkowskiej"
Piotr Kamieniecki /
Legia Warszawa wygrała 5:2 z Wisłą Płock, ale szkoleniowiec gospodarzy doszukał się dwóch mankamentów. – Boisko było niczym Kartofel Plac, a dodatkowo odcięło nam prąd i w pięć minut straciliśmy dwa gole – mówił Czesław Michniewicz. – Decyzje sędziów powodowały frustrację – dodał Radosław Sobolewski, trener Nafciarzy.
AGENCI, ANALITYCY... TRANSFEROWE BŁĘDNE KOŁO LEGII?
Mistrzowie Polski pokonali 5:2 Wisłę Płock. Legia prowadziła już trzema golami, ale tuż przed przerwą goście złapali kontakt. – Stworzyliśmy wraz z Wisłą Płock dobre widowisko na Kartofel Plac przy ulicy Łazienkowskiej. Boisko było w bardzo, bardzo złym stanie. Murawa przeszkadzała wszystkim, ale zdobyliśmy pięć bramek. Wydawało się, że wszystko jest pod kontrolą, ale przez pięć minut odcięło nam prąd i straciliśmy dwa gole przed przerwą. To sytuacja, która martwi, ale wyciągniemy dzięki temu wiele wniosków – stwierdził Czesław Michniewicz, trener Legii Warszawa.
– Nie udało się nam podtrzymać serii zwycięstw. Wyraźnie przegraliśmy z Legią, która była bezapelacyjnie lepsza. Gratuluję rywalom wygranej. Szybko straciliśmy trzy gole, choć udało nam się wrócić do gry przed przerwą. Mieliśmy dobre nastawienie w kwestii kontynuacji pracy w drugiej połowie, ale narażaliśmy się na kontry i miejscowi byli w stanie podwyższyć wynik – stwierdził Radosław Sobolewski, szkoleniowiec Nafciarzy.
– Nie sądzę, że Legia czymś zaskoczyła Wisłę. Większość bramek padła po naszych błędach. Rywale mieli dużą jakość i wykorzystali pomyłki. Mam nadzieję, że w kolejnych meczach bliżej będzie nam do poprzednich spotkań. Razem wygrywamy i przegrywamy. W przerwie dokonaliśmy zmian, które wynikały ze względów taktycznych. Czy Rogoziński był faulowany przy golu dla Legii? Wydawało mi się, że tak, ale nie widziałem jeszcze powtórki. Delikatne przewinienia na naszych graczach nie były gwizdane, w drugą stronę było wręcz przeciwnie, co wywoływało frustrację – dodał trener Wisły
Zgasło światło
Michniewicz dużo uwagi poświęcił końcówce pierwszej połowy. – Zgasło nam światło. Trudno powiedzieć co się stało, że tak szybko straciliśmy dwa gole i pojawiła się taka nerwowość. Znaliśmy atuty Wisły, wiedzieliśmy, że potrafią popisać się groźnym dośrodkowaniem w pole karne. Prowokowaliśmy rywali rozgrywając piłkę we własnym polu karnym. Nie wiem co się stało, ale źle, że tak się stało – powiedział trener Legii.
– Chcieliśmy spokojnie wprowadzić Artema Szabanowa, ale potrzeba chwili była taka, że zadebiutował już w sobotę. Zaczęliśmy grać spokojnie i pewniej w defensywie, a przy tym stwarzaliśmy składne akcje. Przez większość akcji dominowaliśmy i graliśmy na własnych zasadach. Obserwowałem Ukraińca przez programy skautingowe i zupełnie mnie nie zaskoczył. Pokazał stabilność, dawał spokój i dobrze wprowadzała piłkę. Chcieliśmy dać mu czas na poznanie zasad, ale sytuacja diametralnie się zmieniła – powiedział Michniewicz.
– Każdy dzień i tydzień działa na korzyść zawodników, którzy preferują grę kombinacyjną. Czym lepsze będą boiska, tym lepiej będzie wyglądała ich gra. Mamy wielu zawodników, którzy rozumieją piłkę. Luquinhas i Bartek Kapustka brylują w aspekcie małej gry – zakończył Michniewicz.