Sobotniego wieczoru na otwarcie nowo powstałego stadionu we Wrocławiu Tomasz Adamek walczył mistrzostwo świata wagi ciężkiej organizacji WBC z Witalijem Kliczką. Polak przegrał przed czasem, ale wytrwał do 10 rundy.
– Dziękuję wszystkim, którzy przyszyli na stadion oraz tym, którzy oglądali walkę w telewizji. Zawiodłem kibiców. Miałem wygrać, a przegrałem, bo byłem gorszy. Miałem być wielkim mistrzem, ale się nie udało. Sport uczy zwyciężać, ale też przegrywać, dlatego muszę znieść tę porażkę – skomentował swój występ „Góral”.
Pojedynek oglądało 42 tysiące widzów. Adamek, mimo dobrego przygotowania do walki, ustępował Kliczce w każdej z 10 rund i ani razu mu nie zagroził.
– Byłem zdrowy i bardzo dobrze przygotowany do walki, jednak mocno poczułem ciosy Witalija, który przez cały czas trzymał mnie na dystansie lewym prostym. Można mieć ambitne plany, ale przeciwnik nie pozwalał mi wiele. Czułem, że walka nie toczyła się po mojej myśli, próbowałem jakoś oszukać rywala, jednak był zbyt mądry. Każdy mocny cios zabierał mi trochę sił, ale zawsze walczę do końca – wyznał Polak.
Włoski sędzia przerwał walkę po serii ciosów Ukraińca i orzekł nokaut techniczny Adamka. Było to 43. zwycięstwo Kliczki w karierze, w tym 40. przed czasem.
– Czuję się dobrze. Oprócz siniaków i pociętych warg nic mi nie jest. Dojdę do siebie i będę mógł żyć dalej. Witalij miał zdecydowanie lepsze warunki fizyczne do tej walki; muszę na spokojnie zobaczyć pojedynek i przeanalizować co zrobiłem źle – powiedział Adamek.
Czytaj także: Adamek nie ustał. 10 rund i koniec