| Piłka ręczna / ORLEN Superliga kobiet
Po wygranej z KPR Gminy Kobierzyce (29:24) piłkarki ręczne Zagłębia Lubin mają już sześć punktów przewagi nad rywalkami i pewnie zmierzają po mistrzostwo Polski. – Szampanów jeszcze nie chłodzimy, raczej rozgrzane głowy – komentuje prezes klubu Witold Kulesza.
Ostatni mecz Zagłębia z Kobierzycami był wyjątkowy, bo nie tylko był derbami Dolnego Śląska, ale także pojedynkiem lidera z wiceliderem i zarazem dwóch największych kandydatów do tytułu mistrza Polski. Spotkanie nie zawiodło i dostarczyło sporo emocji. – To był fajny telewizyjny mecz. Dobrze się to oglądało, bo gra była szybka, płynna i wiele się działo na boisku. Wygraliśmy, zrobiliśmy poważny krok w kierunku złota, ale jeszcze daleka droga przed nami – zaznacza Kulesza.
Zagłębie pozostaje niepokonane w lidze w regulaminowym czasie i ma nad drugimi w tabeli Kobierzycami sześć punktów przewagi. Trzecia jest Perła Lublin, aktualny mistrz Polski, która ma co prawda rozegrany jeden mecz mniej, ale traci do drużyny trenerki Bożeny Karkut aż 13 oczek.
Prezes zespołu z Dolnego Śląska przyznał, że przewaga nie jest mała, ale jeszcze bardzo dużo punktów można zdobyć. – Pycha kroczy przed upadkiem. Tak samo jak można dużo punktów jeszcze zdobyć, tak samo można dużo punktów stracić. Mecz z Kobierzycami miał bardzo duże znaczenie, ale szampanów jeszcze nie chłodzimy. Jedyne, co chłodzimy, to rozgrzane głowy. Nie zakładam czarnego scenariusza, ale w sporcie już nie takie rzeczy się działy. Drużyna musi dalej robić swoje, ciężko pracować, bo jeszcze nic nie osiągnął – dodał.
Zagłębie od lat należy do krajowej czołówki, ale do tej pory tylko raz – w sezonie 2010/11 – zdołało zdobyć mistrzostwo Polski. Za to aż 13 razy sięgało po wicemistrzostwo, w tym aż dziewięć w ciągu ostatnich 12 lat. W Lubinie są przekonani, że w tym roku uda się przełamać i podopieczne trenerki Karkut zdobędą drugie złoto w historii.
– Gdyby tak się nie stało, byłby to ogromny zawód i rozczarowanie. Ale mam nadzieję, że osiągniemy cel. Szkoda tylko, że kibice nie mogą oglądać meczów w hali na żywo, bo emocje byłyby większe i radość na pewno też. Nic jednak na to nie poradzimy. Może przed końcem sezonu coś się zmieni i chociaż w pewnej części hala będzie mogła być zapełniona – powiedział Kulesza.
Następne