| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa
Pięć lat temu Warta Poznań grała z rezerwami Lecha Poznań o awans do drugiej ligi. Pięć lat później przystąpi do meczu PKO Ekstraklasy sklasyfikowana wyżej od pierwszej drużyny Lecha. Transmisja derbów Poznania w piątek od 19:45 w TVP Sport i online.
To mecz z drugą drużyną Lecha Poznań otworzył Warcie drogę do awansu. W ostatniej kolejce 3. ligi sezonu 2015/16 potrzebowali przynajmniej remisu, żeby wyprzedzić Pelikana Niechanowo i zagrać w barażach.
Udało się rzutem na taśmę, dzięki bramce w końcówce Filipa Brzostowskiego Warta zremisowała 3:3. Kilkanaście dni później, w dramatycznych okolicznościach, wygrała barażowy dwumecz z Garbarnią Kraków i awansowała do 2. ligi. A to był dopiero początek.
Po awansie do drugiej ligi szybko okazało się, że to za wysokie progi dla trenera Tomasza Bekasa, którego zastąpił doświadczony Petr Nemec. I zrobił to, co w klubie zakładano, czyli dość pewnie utrzymał zespół.
Przed rozgrywkami 2017/18 cele były podobne. Okazało się, że zespół radził sobie nadzwyczaj dobrze, znalazł się na koniec rozgrywek w pierwszej trójce i awansował na zaplecze PKO Ekstraklasy.
To był jednak czas nie tylko sukcesów sportowych, ale też potężnych problemów organizacyjnych. Prowadzony przez małżeństwo Pyżalskich klub zalegał z wypłatami, po ekscesach Jakuba Pyżalskiego, który podczas barażowego meczu z Garbarnią obrażał piłkarza rywali, miał też spore kłopoty wizerunkowe. Niewiele było firm, potencjalnych sponsorów, którzy chcieliby mieć z Wartą cokolwiek wspólnego.
Sytuacja zabrnęła tak daleko, że drużyna otarła się o wycofanie z ligi. Piłkarze zamiast trenować protestowali i domagali się, aby Pyżalscy sprzedali klub Bartłomiejowi Farjaszewskiemu. Ostatecznie, po dramatycznych negocjacjach, rzutem na taśmę, podpisali umowę sprzedaży, czym przy okazji "uratowali" obecność klubu w pierwszej lidze.
Sportowo, mimo organizacyjnych trudności, cel znów udało się zrealizować. Warta utrzymała się w pierwszej lidze, ale nowe władze niechętnie spoglądały na to, jak zespół gra. Za czasów Nemca styl był toporny, Czech stawiał przede wszystkim na dobre przygotowanie fizyczne, wybieganie i stałe fragmenty gry. To nie pasowało do wizji, którą miał nowy właściciel oraz dyrektor sportowy Robert Graf.
Postanowili, że podziękują Nemcowi i poszukają nowego szkoleniowca. Wybór nie padł na żadnego z ligowych wyjadaczy, lecz na trenera, którego znało niewielu, Piotra Tworka. Przewietrzono też szatnię, pożegnano się z kilkoma doświadczonymi zawodnikami, a w ich miejsce przyszli młodsi, ale ograni na pierwszoligowych boiskach. Doszedł, co być może kluczowe, niechciany w Lechu Poznań Łukasz Trałka.
Wyniki zszokowały jednak wszystkich. Od początku sezonu Warta była w ścisłej czołówce, grała ładnie dla oka, ale przede wszystkim skutecznie. Mniej więcej w połowie sezonu w klubie przestali się bać mówić o awansie.
Nadal nie było to traktowane jako coś, co trzeba osiągnąć, ale zwietrzono szansę. W Warcie nie zamierzali być na siłę skromni. Widzieli, jak grają, że czołowe miejsca to nie przypadek.
Zimą, podczas okna transferowego, potwierdzili, że na serio walczą o PKO Ekstraklasę. Odrzucili oferty za czołowych piłkarzy, przedłużyli z nimi kontrakty, a także wzmocnili zespół. Po powrocie do gry po pandemii mieli trochę kłopotów, skończyli na trzecim miejscu, ale awansowali po barażach.
���� #SwojskaBanda ����
— Warta Poznań �� (@WartaPoznan) February 23, 2021
Fot. Piotr Leśniowski / Warta Poznań#PIAWAR @_Ekstraklasa_ pic.twitter.com/J1CSYhkmfD